Jak grali ex-Siarkowcy ? Przegląd tygodnia #8.
Jak co tydzień zapraszam na przegląd, w którym również do omówienia jest kilka istotnych rzeczy. Rollercoster Stali Mielec, walka o puchary Warty Poznań, czy kolejne bramki naszych byłych piłkarzy. O tym wszystkim przeczytacie już za chwilę.
EKSTRAKLASA
Minioną, 28 kolejkę rozpoczęliśmy od starcia w Białymstoku. Miejscowa Jagiellonia podejmowała u siebie Raków, który kilka dni wcześniej zapewnił sobie miejsce w europejskich pucharach, a na horyzoncie czekało na nich spotkanie w finale Pucharu Polski z Arką. Starcie z Jagą nie było jednak meczem o pietruszkę dla drużyny Marka Papszuna. W przypadku braku kompletu punktów, Legia wygrałaby mistrzostwo Polski. I tak też się stało, choć piłkę do pustej bramki podać powinien Jakub Arak w ostatniej akcji meczu. Wówczas być może bylibyśmy jeszcze świadkami jakichkolwiek emocji w kontekście mistrzostwa. Aby przejść do występów naszych byłych piłkarzy należy zajrzeć do soboty 1 maja. Wtedy to o godzinie 17:30 Pogoń grała u siebie z Wartą Poznań. Z powodu problemów zdrowotnych w tym spotkaniu wystąpić nie mógł Jan Grzesik. Na szczęście w pierwszym składzie po raz kolejny mieliśmy okazję obejrzeć Mateusza Czyżyckiego. Tym razem jednak zagrał tylko w pierwszej części spotkania, która w wykonaniu Warty była dosyć bezbarwna i to mogła być jedna z przyczyn zmiany. Mati nie zagrał jednak najgorzej, przynajmniej na papierze. Zaliczył 73% celności podań, co jest jednym z lepszych wyników w całej drużynie. Ostatecznie Warta zremisowała to spotkanie 1:1. Wynik meczu dla Zielonych otworzył Baku, jednak 6 minut później do wyrównania doprowadził Rafał Kurzawa, który w pierwszej części spotkania fatalnie się pomylił mając przed sobą pustą bramkę, więc można powiedzieć iż zrekompensował się tą bramką kibicom Pogoni i kolegom z drużyny. Dla Warty jest to dość istotny punkt, dzięki któremu podopieczni Piotra Tworka wciąż mają szanse na grę w europejskich pucharach. Ostatnim sobotnim spotkaniem było starcie pomiędzy Lechem Poznań, a Stalą Mielec. Od początku to podopieczni Macieja Skorży narzucili swój styl Stali, co nie jest specjalnym zaskoczeniem biorąc pod uwagę możliwości obu zespołów. Poskutkowało to bramką niezwykle aktywnego tego dnia Puchacza w 80 minucie. Gdy wydawało się, że Stal raczej już nie ma czego szukać doszło do nieprawdopodobnej końcówki. W 89 minucie piłkę z autu wyrzucił Forsell, a ta po dużym kotle w polu karnym wylądowała w bramce za sprawą samobójczego trafienia Kravetsa. 7 minut później… powtórka z rozrywki. Aut z podobnej pozycji egzekwował Forsell, piłka po zamieszaniu wylądowała pod nogami De Amo, który zdobył bramkę strzelając po długim rogu Filipa Bednarka. Tak więc doszło do historii niesamowitej, która mogła wystąpić tylko na polskich boiskach. Po dwóch rzutach z autu drużyna Włodzimierza Gąsiora odniosła zwycięstwo i znalazła się na uprzywilejowanej pozycji do utrzymania. Należy też odnotować 67 minut naszego byłego zawodnika – Macieja Domańskiego. Dzisiejsze spotkania zapoczątkowało starcie pomiędzy walczącym o awans do europejskich pucharów Piastem z będącym w trudnej w kontekście utrzymania sytuacji Podbeskidziem. Do składu wyjściowego Górali wrócił Sitek i od razu zagrał całe spotkanie. Swoją drogą na początku całkiem obiecujące, gdyż to on wyróżniał się w grze ofensywnej Podbeskidzia. Niestety nie przełożyło się to na choćby jeden punkt, który podopiecznym Roberta Kasperczyka bardzo by pomógł. Po dublecie Jakuba Świerczoka Piast przypisał sobie komplet punktów i przybliżył się do wywalczenia awansu do europejskich pucharów. Sytuacja Podbeskidzia robi się zaś jeszcze cięższa, gdyż ma mecz więcej rozegrany od Stali i wciąż 3 punkty straty do drużyny z Mielca. A do końca sezonu pozostały 2 kolejki.
I LIGA
Na zapleczu znów do omówienia będziemy mieli dwie serie gier. Zacznijmy od samego początku, czyli 27 kolejki, która rozpoczęła się w Legnicy. Tam właśnie Miedź podejmowała Górnika Łęczna i o dziwo zwyciężyła w tym meczu 1:0. O dziwo biorąc pod uwagę nie tylko pozycje obu ekip, ale też przebieg meczu, gdyż z niego znacznie lepiej prezentowali się podopieczni Kamila Kieresia. Blisko był Wojciechowski, czy Kukułowicz, jednak to Bednarski w szeregach gospodarzy zdobył zwycięską bramkę. Cały mecz zagrał Marcin Stromecki, jednak pozycja drużyny naszego byłego pomocnika zaczyna spadać i o awans Górnik prawdopodobnie będzie musiał powalczyć w barażach, choć oczywiście jeszcze nie ma co przesądzać. W środę ciekawie zapowiadał się mecz pomiędzy Sandecją, a Resovią. O formie gospodarzy mówię praktycznie co tydzień, i wciąż to się nie zmienia. Sandecja ostatni raz przegrała w połowie listopada, jednak mecz z Resovią zakończył się sporym niedosytem podopiecznych Dariusza Dudka. Można o takowym mówić, gdyż od 62 drugiej minuty gospodarze grali w przewadze po drugiej żółtej kartce naszego byłego obrońcy – Dawida Kubowicza. Wyrównującą bramkę dla zespołu z Rzeszowa zdobył Maksymilian Hebel po przepięknym uderzeniu z rzutu wolnego. Co ciekawe, w tym spotkaniu mieliśmy aż pięciu swoich reprezentantów. Oczywiście był to Walski, Dybowski, Kubowicz, Wróbel, ale także z ławki w zespole Resovii wszedł Kamil Radulj. Jest to o tyle istotne, że były to pierwsze minuty Kamila w pierwszym zespole Pasów od 10 października. Najciekawiej w całej serii gier zapowiadał się mecz pomiędzy Radomiakiem, a ŁKS-em. Na dwie minuty w zespole z Radomia na boisku pojawił się Mikita i wiadomo, że w takim odstępie czasowym ciężko cokolwiek wnieść do gry, zresztą samo spotkanie w pierwszej połowie okazało się kawałem widowiska, zaś w drugiej ciężko mówić o jakimkolwiek zagrożeniu z jednej, czy drugiej strony. Ostatecznie hitowe starcie zakończyło się podziałem punktów. Zamykającym sobotnie zmagania spotkaniem był mecz między liderem – Termalici, a będącej w środku stawki Puszczy. Dla podopiecznych Tomasza Tułacza spotkanie zaczęło się najgorzej jak mógł sobie to wyobrazić. Gospodarze już w 50 sekundzie wyszli na prowadzenie za sprawą debiutanckiej bramki Patryka Czarnowskiego, a 3 minuty później było już 2:0 dla drużyny Mariusza Lewandowskiego. W wyjściowym składzie Puszczy wyszedł Marcin Stefanik i Hubert Tomalski. Obaj zostali zmienieni, a ten pierwszy już po przerwie. Za Stefanika wszedł również nasz były piłkarz – Konrad Stępień, który zaliczył fatalne wejście i podarował gospodarzom trzecią bramkę. W ostatnim spotkaniu kolejki zmierzyło się GKS Jastrzębie i GKS Tychy. W wyjściowym składzie drużyny z Jastrzębia wystąpił jak zawsze Dawid Witkowski. Niestety nie zdołał zachować czystego konta i Tyszanie po skromnym, jednobramkowym zwycięstwie dopisali sobie 3 punkty. Drugą kiepską wiadomością w tym meczu jest fakt, iż na ławce całe spotkanie przesiedział Kargulewicz. Aż 5 spotkań w 28 kolejce rozegrano w niedzielę. Wszystko zaczęło się od starcia w dolnej strefie tabeli – Resovia podejmowała u siebie GKS Bełchatów. Już po pierwszym kwadransie obejrzeliśmy 3 bramki. Strzelanina zaczęła się pod bramką GKS-u w 6 minucie, kiedy to po asyście naszego byłego piłkarza – Jakuba Wróbla, piłkę w siatce zmieścił Radosław Adamski. Jak się okazało, już minutę później piłkę z bramki wyjmować musiał Karol Dybowski, a w 14 minucie musiał zrobić to po raz kolejny. I w ten sposób ostatni w tabeli GKS wygrywał już 2:1. Na drugą część spotkania wszedł Kamil Radulj i był nawet bardzo blisko wyrównania, jednak świetną interwencją popisał się golkiper gości – Niżnik. W 77 minucie GKS wyszedł na dwubramkowe prowadzenie za sprawą samobójczego trafienia Podhorina i już stało się wiadome, kto zgarnie komplet punktów. Chwilę później doszło do absolutnie najlepszego spotkania tej kolejki. Już na papierze ten mecz zapowiadał się całkiem ciekawie, a w praktyce otrzymaliśmy znacznie więcej w stosunku do oczekiwań. Z naszych byłych piłkarzy w tym spotkaniu udział wziął Marcin Stromecki od 72 minuty. Strzelanie rozpoczęło się stosunkowo szybko, w 13 minucie, kiedy to ładnym strzałem przy bliższym słupku w polu karnym popisał się Wojciechowski. Kilkadziesiąt sekund później odpowiedzieli goście. Piłkę do Radwańskiego wycofał Gergel, a strzał pomocnika odbił się jeszcze od Baranowskiego i bramkę zapisano jako trafienie samobójcze. W 26 minucie skutecznie w polu karnym gospodarzy główkował Putiwcew i zrobiło się już 2:1 dla Termalici. Drugą część zaczęliśmy ponownie od mocnego akcentu Górnika. Faulowany przez Wlazło był Midzierski i sędzie wskazał na jedenastkę dla zespołu z Łęcznej. Pewnym egzekutorem okazał się Paweł Wojciechowski, czym samym ustrzelił dublet w tym spotkaniu. Później jednak gra gospodarzy zaczęła się sypać. Z boiska za odbicie piłki ręką poza polem karnym wyleciał Gostomski, a w 86 minucie pechowo piłkę do własnej bramki skierował Śpiączka. Na szczęście drużyna Kamila Kieresia zdołała odwrócić straty za sprawą ładnej bramki z półwoleja w ostatniej akcji meczu. Zdobywcą jej okazał się Banaszak, który zapewnił będącemu w małym kryzysie Górnikowi punkt w niezwykle trudnym meczu. Bardzo ważnym zwycięstwem w tej kolejce mogło cieszyć się GKS Jastrzębie, które pokonało Odrę Opole aż 3:0 na własnym stadionie. Cały mecz na lewej stronie defensywy rozegrał Dawid Witkowski, który mógł cieszyć się nie tylko zwycięstwem, ale też czystym kontem. O godzinie 19:00 rozpoczął się mecz między Puszczą Niepołomice, a GKS-em Tychy. Sam mecz nie porywał, ale jego końcowy wynik może nasunąć nas do kilku wniosków. Drugie z rzędu, skromne zwycięstwo zaliczył GKS, który znalazł się nawet na 2 miejscu w tabeli, choć trzeci Radomiak ma tyle samo punktów i jeszcze zaległe spotkanie. Drużyna Puszczy zaś notuje fatalną serię, gdyż w ostatnich 5 meczach zdobyła raptem 2 punkty. Co cieszy, na ostatnie kilka minut wszedł Kargulewicz, zaś po drugiej stronie barykady od początku zagrał Hubert Tomalski, a później wszedł również Konrad Stępień. Ostatnim spotkaniem tej kolejki było starcie między Radomiakiem Radom, a Stomilem Olsztyn, który teraz gra już jedynie o jak najwięcej punktów w systemie PJS, co zostało nawet oficjalnie potwierdzone. Choć podopieczni Dariusza Banasika powinni odnieść tutaj wysokie zwycięstwo, to mecz zakończyli minimalną wygraną. Na ostatnie 20 minut wszedł Patryk Mikita.
II LIGA
Trzydziesta, rozgrywana na tygodniu kolejka II ligi przeszła do historii. Niestety nie zapisała się w niej złotymi zgłoskami, gdyż w 9 meczach padło 12 goli. Może nie wygląda to aż tak źle, ale bezbramkowymi remisami zakończyły się aż 4 spotkania. W żadnym z nich swojego udziału nie miał jednak były Siarkowiec. Do starcia między naszymi byłymi piłkarzami doszło w Pruszkowie, gdzie miejscowy Znicz z Bochenkiem w składzie podejmował Olimpię Grudziądz, w barwach której w 63 minucie na boisku pojawił się Grzegorz Płatek. Ostatnia w tabeli Olimpia nie była w stanie stworzyć wystarczająco wiele okazji do strzelenia bramki i ostatecznie 3 punkty zostały w Pruszkowie. Będący w świetnej dyspozycji Znicz mógł podwyższyć jeszcze prowadzenie, jednak ostatecznie podopieczni Piotra Kobiereckiego zwyciężyli 2:0. Ciekawie, a może nawet najciekawiej zapowiadała się potyczka pomiędzy Wigrami Suwałki, a Stalą Rzeszów. Obie drużyny mają spore aspiracje by awansować do 1 ligi, a na ławkach trenerskich obu ekip znajdowali się bardzo młodzi szkoleniowcy. Każdy z naszych byłych piłkarzy odegrał w tym meczu jakąś rolę. W bramce Wigier stał Zoch i w pierwszej połowie bardzo ładnie wyciągnął strzał głową piłkarza Stali z bliskiej odległości. Niedługo później fatalny błąd popełnił Sylwestrzak, jednak na jego szczęście nie zakończył się on bramką dla Wigier. Początek drugiej połowy należał do zespołu z Suwałk głównie za sprawą Kacpra Wełniaka, który bardzo groźnym strzałem z dystansu był bliski pokonania Kaczorowskiego. W 65 minucie na boisku zameldował się też Żebrakowski. Na koniec tej serii gier przenosimy się do Kalisza, gdzie miejscowy KKS podejmował u siebie Sokół Ostróda. Niestety nasi dwaj byli piłkarze – Tunkiewicz i Waleńcik znaleźli się na ławce, do czego nie mogliśmy być ostatnio przyzwyczajeni. Na szczęście Robert zameldował się w drugiej połowie na boisku i kilka chwil po wejściu zdobył ładną bramkę uderzając piłkę z powietrza z okolicy 16 metra pola karnego gości. To trafienie przypieczętowało pewne, dwubramkowe zwycięstwo kaliszan. Jeżeli już przy KKS-ie jesteśmy, to również od nich zaczniemy przegląd kolejnej, 31 kolejki. Niestety drugi raz z rzędu na ławce spotkanie zaczął Waleńcik i Tunkiewicz i tylko ten drugi pojawił się na murawie na suchych stawach. Tym razem jednak Robert nie trafił do siatki, ale jego drużyna spokojnie dowiozła zwycięstwo, a po błędzie bramkarza Hutnika podwyższyła je nawet na 2:0 w 93 minucie. Dla KKS-u jest to drugie z rzędu zwycięstwo i tym samym podopieczni Ryszarda Wieczorka wypchnęli ze strefy barażowej Stal Rzeszów. Możemy być więc pewni, że walka o baraże będzie zacięta do samego końca sezonu. Ciekawie potoczyły się losy spotkania pomiędzy Olimpią Grudziądz, a imienniczką z Elbląga. Sytuacja klubu z Grudziądza jest ciężka, jednak po tym spotkaniu dopisali sobie niezwykle istotne 3 punkty. Było to show snajpera Olimpii – Jose Embalo, a także przepiękna bramka Mikołaja Gabora, który chwilę wcześniej zdobył bramkę samobójczą. Ostre warunki nakreślili w tym spotkaniu goście, a zresztą dwóch piłkarzy z Elbląga obejrzało czerwoną kartkę. Nasz były piłkarz – Grzegorz Płatek wszedł w 70 minucie i po jego rzucie rożnym padła trzecia, ustalająca wynik meczu bramka dla Olimpii. W świetnej formie znajdują się piłkarze Wigier Suwałki, którzy obecności w miejscach 3-6 mogą być już niemal pewni. Ich ostatnie popisy zostały utrzymane po wygranym 1:0 meczu z Sokołem Ostróda. Nasi dwaj byli napastnicy – Wełniak i Żebrakowski weszli na boisko w 76 minucie, a Michał był nawet blisko zdobycia bramki w końcówce meczu. Za ten występ należy też pochwalić Zocha, który choć nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się to zachował czujność w odpowiednich fragmentach meczu, co pozwoliło mu zachować czyste konto. Świetną drugą połowę w wykonaniu Motoru Lublin oglądaliśmy w Stalowej Woli. Tam właśnie swoje mecze rozgrywa Stal Rzeszów, która choć zaczęła strzelanie to ostatecznie przegrała 1:3 i jej sytuacja w kontekście baraży robi się już nieco trudniejsza. Swój udział w tym spotkaniu miał zresztą Krzysztof Ropski, który zaliczył asystę przy drugiej bramce podopiecznych Marka Saganowskiego. Choć najprawdopodobniej Motor zakończy ten sezon w środku stawki, to i tak takie zwycięstwa muszą budować, a wiadomo że aspiracje w tym klubie są znacznie wyższe niż druga liga.
III LIGA
Zadecydowałem, że w kontekście czwartego stopnia rozgrywkowego opisywać będę tylko bramki strzelane przez naszych byłych piłkarzy. Zaczynamy klasycznie od 1 grupy, a tutaj oczywiście zaglądamy do Olimpii Zambrów, a konkretnie Kamila Zalewskiego, który zdobył kolejny już w tym sezonie dublet. Tym razem w starciu z Concrodią Elbląg. Wicelider klasyfikacji strzelców tejże ligi choć najpewniej zaliczy spadek, to sam raczej nie zejdzie na 5 poziom rozgrywkowy, gdyż notuje kosmiczny sezon jak na swoje możliwości i ma już 20 bramek. W IV grupie, czyli tej doskonale znanej Siarkowcom trzeba zwrócić uwagę na dwa nazwiska. Przede wszystkim: Jakub Mażysz, który zdobył po bramce w ostatnich dwóch spotkaniach. I były to niezwykle ważne bramki. Zwłaszcza ta przepięknej urody z liderem – Wisłą Puławy, która drużynie z Kraśnika zapewniła ważny w kontekście walki o utrzymanie punkt. Jakub zdobył też bramkę z wiceliderem – Sokołem Sieniawa i również między innymi dzięki jego trafieniu Stal przypisała sobie bardzo ważne oczko. W tej samej, ostatniej kolejce KSZO pewnie rozprawiło się z ostatnim w tabeli Hetmanem Zamość zwycięstwem 6:0, a dublet w drużynie gospodarzy ustrzelił Michał Paluch.
Mateusz Pitra