shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Siarkowcy w reprezentacji Polski.

Wprawdzie Mistrzostwa Świata już się zakończyły, ale to wcale nie oznacza, że tematy reprezentacji nagle przestaną wzbudzać zainteresowanie. Zresztą, mówienie o tym, że to tekst o reprezentacji jest chyba sporym nadużyciem. Bo dzisiaj nie będzie o zmianie selekcjonera, podziale premii, stylu gry, czy o innych boiskowych, lub pozaboiskowych aspektach. Tę dyskusję zostawimy już innym.

Rzucam dwa hasła: „Siarka” i „reprezentacja Polski”. Pewnie pierwsze nazwiska, które przychodzą Wam do głowy to Mariusz Kukiełka, Cezary Kucharski, czy Andrzej Kobylański. A tak się składa, że z zawodników, którzy w swoim CV mają występ w zielono-czarno-żółtych barwach, a także z orzełkiem na piersi, można złożyć całą wyjściową jedenastkę! Dzisiaj właśnie o tym. O zawodnikach, którzy w swojej karierze grali dla Siarki i reprezentacji. O tym, jaką drogę przebyli by dostąpić takiego zaszczytu, jakim bez wątpienia jest reprezentowanie swojego kraju choćby nawet w meczu towarzyskim.

Z SIARKI DO REPREZENTACJI

Kibiców – co dość oczywiste – przede wszystkim cieszy sukces klubu. Mistrzostwa, niezapomniane zwycięstwa, awanse… to wszystko buduje klimat wokół drużyny, zwiększa zainteresowanie, pomaga rozwinąć markę, a co najważniejsze cieszy jej sympatyków. Ale niezwykle satysfakcjonujące dla zarówno klubu, jak i kibiców jest też to, gdy spory sukces odnosi piłkarz, którego ktoś śledził już od zalążków kariery. Gdy najpierw można było oglądać tego zawodnika przy AN2, czy nawet na „Zwierzyńcu”, a potem ogląda się w telewizji, gdy reprezentuje nasz kraj. Kilku zawodników właśnie z Siarki do dużej piłki się wybiło. Podręcznikowym przykładem jest nasz wychowanek – Mariusz Kukiełka, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Tarnobrzegu, a później dał się zapamiętać dzięki spotkaniom w reprezentacji, Wiśle Kraków, czy zagranicznych klubach. Siarka była też jednym z pierwszych przystanków dla choćby Tomasza Kiełbowicza, Andrzeja Kobylańskiego, Michała Gębury, Jacka Berensztajna czy Cezarego Kucharskiego. Dla tej całej szóstki nasz klub był jednym z najważniejszych kroków w drodze na stadiony świata.

 

Mariusz Kukiełka w reprezentacji Polski Fot. Gol24

ANDRZEJ KOBYLAŃSKI

Reprezentacyjna kariera Andrzeja Kobylańskiego swoje podłoże ma już w młodzieżowych kategoriach wiekowych. Do kadry U-21 trafił tuż przed najważniejszym turniejem w ostatnich kilkudziesięciu latach dla polskiej piłki. Reprezentacja prowadzona przez Janusza Wójcika znalazła się na Igrzyskach Olimpijskich, zresztą losy tej kadry z 1992 roku znacie całkiem dobrze. „Kobyłka” na świeczniku zasłużonego polskiego trenera w kontekście walki o wyjazd do Hiszpanii był już od jakiegoś czasu, ale w eliminacjach do IO nie zagrał. Wystąpił jedynie w sparingu z Czechosłowacją, a także Egiptem. Zresztą w tym drugim strzelił zwycięską bramkę. Poniekąd wykorzystał on też pecha Mielcarskiego, który nabawił się kontuzji i to za niego Kobylański pojechał na zgrupowanie jeszcze przed samą imprezą. Choć ostatecznie obaj pojechali do Hiszpanii, gdzie reprezentacja Polski zajęła 2 miejsce, a Kobylański zagrał od 1. minuty w finale z gospodarzami turnieju. Ale teraz może już o meritum, czyli o przygodzie legendarnego dla Siarki piłkarza w pierwszej, seniorskiej, tej najważniejszej reprezentacji kraju. O jego występach w drużynie, w której pragnie zagrać każdy młody adept futbolu w tym kraju.

Kariera „Kobyłki” z orzełkiem na piersi jest nieco rozczarowująca pewnie nie tylko dla naszego byłego piłkarza. Po transferze do Niemiec wydawało się, że rozwój Andrzeja będzie nieustanny i kwestią czasu jest, aż prosperujący skrzydłowy zacznie odgrywać – choćby przez chwilę – istotną rolę w pierwszej reprezentacji. Ostatecznie skończyło się na 6 występach. Choć… no właśnie, czy sześciu? Rozmawialiśmy o tym jakiś czas temu z samym zainteresowanym: Oficjalnych jest chyba 6 czy 7, a nieoficjalnych 2, które były rozgrywane chyba gdzieś w Arabii Saudyjskiej, chociaż nie wiem jak można jechać do Arabii Saudyjskiej i grać mecze jako reprezentacja Polski, które są nieoficjalne, zresztą pewnie nie tylko ja sobie zadaję takie pytanie. No ale to już nie mi decydować, który mecz jest oficjalny, a który nie. No ale niestety okazało się, że największy sukces Kobylański w reprezentacji Polski odniósł jeszcze w młodszej kategorii wiekowej. Choć faktem też jest, że nie tylko on z tamtej legendarnej ekipy nie otrzymał większej szansy w pierwszej reprezentacji: Zgodzę się z tym, dlatego mówię, że ten potencjał tych zawodników, którzy byli w kadrze olimpijskiej nie był do końca wykorzystany przez reprezentację Polski.

Kobylański w Siarce zagrał w ponad 130 meczach, zdobył ponad 20 bramek, a także wywalczył awans do 2 i 1 ligi w Polsce. Jest nieoceniony dla historii naszego klubu, reprezentował nasze barwy w najlepszych dla Siarki latach. Jak wygląda jego bilans w reprezentacji?

JACEK BAYER 

To akurat przypadek zawodnika, o którym większość z Was mogła już zapomnieć. Ale nawet nie w kontekście polskiej piłki, a w kontekście Siarki i reprezentacji Polski, gdyż w żadnym z tych miejsc Bayer nie zagościł na zbyt długo i raczej to nie z nich jest wspominany. Jacek jest kolejnym z piłkarzy w historii naszego kraju, o którym należy mówić raczej w aspekcie niespełnienia. Snajper do kadry został powołany dość nieoczekiwanie. W 1987 na zgrupowanie zabrał go selekcjoner Wojciech Łazarek, choć Bayer grał jeszcze na drugim szczeblu rozgrywkowym w kraju w barwach Jagiellonii Białystok, której jest zresztą legendą. Miał wówczas 23 lata i jak się okazało, ta jedna połowa w meczu z Cyprem w eliminacjach do Euro 1998 była jedynym występem Bayera w koszulce z orzełkiem na piersi. Co ciekawe, do 2009 roku (debiutu Grosickiego) był to jedyny piłkarz z Jagiellonii Białystok, który został powołany do seniorskiej reprezentacji Polski.

 

mecz Polska – Cypr, 12 kwietnia 1987 Gdańsk
Fot. PAP/Stefan Kraszewski, zdjęcie z galerii Łączy Nas Piłka – biblioteka. Na zdjęciu widzimy Jacka Bayera skaczącego do główki.

 

Bayer do Siarki trafił po dwuletniej przygodzie w Widzewie Łódź, która jest raczej dla naszego byłego napastnika słodko-gorzka, gdyż łódzki klub zablokował mu chociażby transfer do Belgii. Później pojawiła się jednak Siarka i jak wspomina sam piłkarz, kluczowa dla transferu była postać Janusza Gałka, który miał dobre relacje z Widzewem. Niestety nie okazał się to szczególnie trafiony transfer, co może nieco dziwić, gdyż oczekiwania niskie wobec Bayera z pewnością nie były. Każdy liczył na to, iż napastnik udowodni na 2 szczeblu rozgrywkowym, dlaczego wcześniej był na radarze selekcjonera pierwszej reprezentacji, a także dlaczego był jednym z najbardziej obiecujących polskich zawodników w tamtym okresie. Niestety 27-letni piłkarz w Tarnobrzegu nieszczególnie się odnalazł. Wiemy przecież, jak ważne dla zawodnika jest to, by czuł się w danym miejscu szczęśliwy. Wtedy dobrze pracuje głowa, a mentalność jest czasami jednym z najważniejszych czynników w piłce. Przede wszystkim to kluczowy detal na najwyższym poziomie. Tego niestety u Jacka zabrakło, o czym mówił zresztą w wywiadzie dla serwisu „Weszło”: Siarka awansowała, miała fajny skład – Czarek Kucharski, Andrzej Kobylański. Ale tej chemii ja nie czułem. Później trener Gałek miał zarzuty wobec mnie. Nie wiem o co. Na pewno nie o sprawy wychowawcze. Nie pasowałem. Przez te zarzuty Bayer postanowił się spakować i wrócić do Białegostoku. Dostał za to roczny zakaz gry w piłkę. Trenował w Białymstoku za darmo, próbował rozwijać się w innych dziedzinach. Ostatecznie Bayer w Siarce zagrał w 27 spotkaniach, w których to strzelił 6 goli (z Chemikiem Bydgoszcz, Wisłoką Dębica, Koroną Kielce, Jagiellonią Białystok, Olimpią Elbląg, a także Sandecją Nowy Sącz). Choć nie była to szczególnie udana przygoda dla żadnej ze stron, to trzeba oddać napastnikowi, iż miał on swój udział w naszym awansie do ekstraklasy.

W meczu zremisowanym 0:0 z Cyprem wyszliśmy w takim składzie:

Jacek Bayer pojawił się w tym meczu z ławki, zmienił po przerwie Jana Furtoka. Zrzut ekranu pochodzi z biblioteki Łączy Nas Piłka. 

MICHAŁ GĘBURA

Teraz o piłkarzu, który – chyba nie będzie to kontrowersją – był jednym z najlepszych w historii klubu. Gębura do Siarki trafił w 1988 roku, gdy miał 24 lata. Siarka była dla niego trzecim, po Starze Starachowice i Błękitnych Kielce klubem. W Kielcach zresztą spędził 8 lat i jego pożegnanie z Błękitnymi przebiegło w dość niesmaczny sposób. Trener Józef Antoniak zrezygnował z usług zasłużonego już w tak młodym wieku dla Błękitnych piłkarza, przez co Gębura pojawił się na obozie Siarki w Rudniku. Ale wcale nie w kontekście potencjalnego przyjścia, gdyż piłkarz liczył na angaż w drugoligowej Avii Świdnik, w którym miał mu pomóc trener Janusz Gałek. Ostatecznie jednak trener przekonał defensora by ten pomógł Siarce w wywalczeniu awansu na 2 szczebel rozgrywkowy w kraju. No i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Gębura w premierowym sezonie w Tarnobrzegu zdobył 30 goli, z czego 5 w jednym meczu ze Stalą Nowa Dęba! A przypomnę tylko, iż był to piłkarz grający na środku defensywy, lub na pozycji nr 6. Siarka awansowała, wyprzedzając o 4 oczka… a jakże, Błękitnych Kielce! Również szczebel wyżej Gębura potwierdził swoje umiejętności, gdyż zdobywając 11 bramek w 36 meczach był najlepszym strzelcem drużyny. Stało się jasne, że w Tarnobrzegu Gębura na długo nie zagości. Niezwykle bramkostrzelny piłkarz odszedł z Siarki po sezonie 1989/90 do Lecha Poznań za ówczesne 450 milinów złotych i wreszcie posmakował gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Być może gdyby trafił tam nieco wcześniej, jego kariera rozwinęłaby się jeszcze bardziej.

Początek lat 90-tych to najlepszy czas w karierze Michała. Pierwszy sezon w Lechu „Poziomka” miał znakomity. Najpierw wykazywał się świetną formą w okresie przedsezonowym, a później razem z kolegami wyeliminował Panatinakhos, a także grał w legendarnym dwumeczu z Olympique Marsylia w ramach Pucharu Europy, w którym to przed rewanżowym spotkaniem podopieczni 32-letniego Strugarka zostali podobno otruci. A w lidze Gębura grał praktycznie wszystko i zdobył 11 goli. Trafił do jedenastki sezonu. Był też podobno dość bacznie obserwowany przez angielskie Portsmouth, jednak niestety w kolejnym sezonie grał już nieco mniej, a po 2 latach spędzonych w Lechu odszedł do – jakby nie patrzeć – derbowego rywala, gdyż do Olimpii Poznań. Ten znakomity czas w premierowym sezonie w Lechu zaowocował również debiutem w reprezentacji Polski, kiedy to został powołany przez trenera Andrzeja Strejlaua na choćby eliminacyjny mecz z Irlandią.

Gębura w barwach Lecha Poznań. Fot. Jan Rędzioch

Gębura z orzełkiem na piersi wystąpił 3 razy. Dwukrotnie w meczach towarzyskich, a raz w starciu eliminacyjnym z Irlandią. Niestety na te trzy mecze, złożyło się jedynie około 75 minut. Michał nie okazał się też talizmanem dla kadry Strejlaua. Te 3 mecze to 2 remisy, jedna porażka i… 0 bramek naszej reprezentacji. „Poziomka” w kadrze zadebiutował 27 marca 1991 roku w wyjazdowym meczu towarzyskim z Czechosłowacją. W składzie gospodarzy Moravcik, Kadlec, czy Hapal. Po naszej stronie zaś Furtok, Warzycha, Kosecki, czy po raz ostatni w kadrze – Waldemar Prusik. Co ciekawe, za Prusika na boisko wszedł… Tomasz Cebula, którego też możecie kojarzyć z zielono-czarno-żółtymi barwami. Ale o nim będzie nieco później. Gębura zagrał jeszcze ponad miesiąc później w eliminacyjnym meczu z Irlandią, który zremisowaliśmy w Dublinie 0:0. Wszedł raptem na 3 minuty za zawodnika, który raczej anonimowy dla entuzjastów polskiego futbolu nie jest – Jana Urbana. Swój – jak się okazało – pożegnalny mecz w reprezentacji Polski „Poziomka” zagrał w Radomiu, w zremisowanym bezbramkowo spotkaniu z Walią. Był to pierwszy mecz reprezentacji w Radomiu w historii. Walia przyjechała w nieprzeciętnym zestawieniu, z choćby legendarnym Ianem Rushem na szpicy. Gębura na murawie pojawił się dopiero w 80 minucie, za Dariusza Wdowczyka i na tym zakończyła się jego przygoda w reprezentacji, bo raczej ciężko nazwać to karierą reprezentacyjną.

Tak wygląda bilans Gębury w reprezentacji. Zrzut ekranu pochodzi z wikipedii. 

 

MODEST BOGUSZEWSKI

Tego nazwiska pewnie nieszczególnie się spodziewaliście w tym zestawieniu. Zakładam, że widząc nazwę tego tekstu pomyśleliście – całkiem słusznie – o Kukiełce, Kucharskim, Kiełbowiczu, czy Kobylańskim. Ale właśnie dlatego ten tekst powstał, by przypomnieć Wam też o innych piłkarzach. Boguszewski do Siarki trafił latem 1990 roku. Był to jeden z pierwszych transferów Janusza Gałka, który wrócił do Siarki po uratowaniu Motoru Lublin (Gałek w Siarce trenował w latach 1987-1990 i 1990-1994 z krótką przerwą na Motor). W sezonie 1991/92 Boguszewski grał jednak w Stali Mielec, gdyż zdaniem Gałka miał on zły wpływ na atmosferę w drużynie. Modesta wspomina Adam Mażysz, którego podczas obozu przygotowawczego Boguszewski kilka razy wykiwał. Gdy trzeba było wbiec na górę, a później z niej zbiec, Modest już na początku chował się za krzakiem i czekał spokojnie na kolegów nie musząc wykonywać niełatwego zadania. Po sezonie wrócił jednak do Siarki i był już ważnym zawodnikiem. W premierowym sezonie w ekstraklasie dla naszej drużyny zagrał 29 meczów. Rok później tych spotkań było tylko 7, więc zimą defensor odszedł do Radomiaka.

Archiwalne zdjęcie grupki piłkarzy Siarki przed jednym z meczów. Trzeci od lewej to Modest Boguszewski. Fot. Gol24

Boguszewski swoje najlepsze lata w karierze miał przed trafieniem do Siarki – w Śląsku Wrocław, ale też w Motorze Lublin, którego jest wychowankiem. W młodym wieku był powoływany do młodzieżowych reprezentacji, a gdy grał dla Wojskowych zadebiutował w kadrze Wojciecha Łazarka. Miało to miejsce w meczu z NRD, 19 sierpnia 1987 roku w Lubinie. Boguszewski zagrał w pełnym wymiarze czasowym, a ze Śląska w wyjściowej jedenastce znalazł się też Andrzej Rudy, a także Prusik i Król, którzy zdobyli dwie zwycięskie bramki. Kilkanaście dni później Boguszewski zagrał również w meczu towarzyskim kadry, tym razem w Bydgoszczy z Rumunią. Pojawił się on na boisku w 45 minucie, gdy Polacy wygrywali 3:0. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem 3:1. Z Boguszewskim w wyjściowej jedenastce grał między innymi Warzycha, Szewczyk, Urban, czy Leśniak. Jego reprezentacyjna przygoda nie była więc zbyt obfita, ale można powiedzieć iż z orzełkiem na piersi jest niepokonany.

 

JACEK BERENSZTAJN

Berensztajn w Siarce z Boguszewskim się nie spotkał, gdyż trafił do Tarnobrzegu w tym samym okienku, w którym Modest pożegnał się z Tarnobrzegiem. Dla Jacka Siarka była drugim – po GKS-ie Bełchatów, którego jest legendą – klubem w seniorskiej piłce. Ale to właśnie w naszej drużynie Berensztajn zadebiutował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Pomocnik na wypożyczeniu w Siarce spędził rundę wiosenną sezonu 1993/94, który zakończył się niestety spadkiem Siarki na II szczebel rozgrywkowy. Wychowanek GKS-u w zielono-czarno-żółtych barwach zagrał 14 razy. W przeciągu całej tej przygody zdobył jedną bramkę – kontaktową z rzutu karnego w meczu z Legią Warszawa, który ostatecznie przegraliśmy 1:4.

Berensztajn Siarce przypomniał o sobie dość szybko. W sezonie 1995/96 strzelił naszej drużynie 2 bramki, z czego jedną pięknej urody. 

Nie tylko przygoda w Siarce nie dla Berensztajna nie była zbyt obfita, bo w reprezentacji również nie był to zawodnik, który będzie pamiętany przez kolejne pokolenia. Zdobywca Pucharu Austrii z SV Reid w seniorskiej kadrze zagrał 2 razy. I co ciekawe debiutował na doskonale mu znanym stadionie – w Bełchatowie, z Cyprem. W tym meczu zadebiutowało zresztą siedmiu polskich piłkarzy, w tym m.in. właśnie Berensztajn, Tomasz Hajto, Marcin Mięciel, Grzegorz Szamotulski, ale też doskonale znany tarnobrzeskim kibicom Cezary Kucharski. Berensztajn jest zresztą pierwszym piłkarzem w historii, który podczas reprezentowania GKS-u Bełchatów zagrał w wyjściowym składzie reprezentacji Polski. Mecz zakończył się remisem 2:2, a Berensztajn zagrał w pełnym wymiarze czasowym.

Polska - Cypr 2:2, 27.08.1996

Jacek Berensztajn w meczu z Cyprem (2:2). Zdjęcie pochodzi z biblioteki Łączy Nas Piłka.

Niestety Jacek to kolejny z tych, którzy choć mogli dumnie reprezentować swój kraj na murawie, nigdy nie uczynili tego w meczu o punkty. Berensztajn zagrał w kadrze dwukrotnie pod wodzą trenera Piechniczka. W 1996 roku we wspomnianym remisie z Cyprem, a także kilka miesięcy później – 14 lutego 1997 roku w meczu z Litwą. To spotkanie raczej nie zapisało się złotymi zgłoskami w historii reprezentacji Polski, zakończyło się bezbramkowym remisem, a Berensztajn w tej rywalizacji dostał około 30 minut w 2 połowie. Co ciekawe, w tym meczu grał również Cezary Kucharski, a także równie dobrze znany tarnobrzeskim kibicom – Sławomir Majak. Więc choć przygoda Berensztajna w kadrze zbyt pokaźna nie jest, to może pochwalić się tym samym, co Modest Boguszewski – byciem niepokonanym z orzełkiem na piersi.

Kariera Berensztajna w reprezentacji. Zrzut ekranu z wikipedii. 

TOMASZ CEBULA

Tomasz Cebula to trzeci z przykładów graczy, którzy do Siarki trafili już po debiucie w reprezentacji Polski. Cebula w Tarnobrzegu pojawił się, gdy swoje lata świetności miał już zdecydowanie za sobą. Przy AN2 w koszulce Siarki zadebiutował w wieku 34 lat, a Siarka okazała się jego przedostatnim polskim klubem. Zadebiutował 4 marca 2000 roku w przegranym meczu z Polonią Bytom. Sezon 1999/00 był generalnie dość niewdzięczny dla kibiców Siarki. Do tej pory to ostatni sezon na II szczeblu rozgrywkowym w kraju dla naszego klubu. Wówczas Siarkowcy mierzyli się z aż 23 zespołami. 46 kolejek, sezon trwający od 17 lipca do 21 czerwca. Cebula zagrał łącznie w 18 meczach wiosną i po pół roku w Tarnobrzegu odszedł do Dolcana Ząbki. W zielono-czarno-żółtych barwach strzelił 2 gole i co ciekawe dwukrotnie na wagę 3 punktów. W meczu z Grunwaldem Ruda Śląska, a także z Lechią Gdańsk. W meczu z Gdańszczanami czerwoną kartkę obejrzał wchodzący dopiero do piłkarskiego świata Sebastian Mila. Ostatecznie Siarce do utrzymania zabrakło 7 punktów.

Opis wspomnianego meczu z Lechią. Zrzut ekranu pochodzi z „Siarki 2000, nr 23”

 

Cebula więc w Tarnobrzegu nie dał się szczególnie zapamiętać, ale patrząc na CV to pewnie jeden z lepszych zawodników, jaki przewinął się przez Siarkę. Łącznie w ekstraklasie zagrał prawie 250 razy, zdecydowanie najwięcej w barwach ŁKS-u, choć na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce debiutował w koszulce Legii w 1983 roku. Jest zresztą najmłodszym w historii zdobywcą bramki dla Legionistów w ekstraklasie (w przegranym 1:4 meczu z Górnikiem Wałbrzych). Jego kariera rozwinęła się dopiero w Łodzi, gdzie zdobył mistrzostwo kraju, czy wystąpił też w legendarnym meczu na Old Trafford, gdy w składzie gospodarzy był Giggs, Beckham, Scholes, Neville, Stam, czy Schmeichel. Zresztą powinienem był chyba wymienić cały skład, jaki na to spotkanie wystawił Sir Alex Ferguson. Jednak jak sam piłkarz po latach ocenia, iż powinien osiągnąć w swojej karierze znacznie więcej.

Archiwalny fragment Przeglądu Sportowego.

Znacznie więcej również w reprezentacji. Z orzełkiem na piersi wystąpił łącznie 12 razy. Zadebiutował pod koniec 1990 roku w meczu z Grecją. Jak sam wspominał to kilka lat temu w wywiadzie dla „Weszło”, było to dla niego wielkie przeżycie: To był mój pierwszy i chyba najlepszy mecz w kadrze. Właśnie wtedy poczułem, że złapałem pana Boga za nogi. W ataku zagrałem z Romkiem KoseckimZe wszystkich 12 meczów tylko 1 był o stawkę. W eliminacjach do Mistrzostw Świata w USA, Polska mierzyła się w grupie z Norwegią, Holandią, Anglią, Turcją i San Marino. Na mundial awansowała Norwegia, a także Holandia. Nasz były piłkarz wystąpił w meczu domowym z Holandią, wchodząc w 66 minucie za Roberta Warzychę. Ostatecznie Polacy przegrali 1:3. Jedyną bramkę dla naszego kraju zdobył Leśniak, z kolei dla gości dublet ustrzelił Bergkamp, a wynik ustalił De Boer. W przypadku Cebuli historia zatoczyła koło, gdyż swój ostatni mecz z orzełkiem na piersi zagrał z Grecją w 1994 roku.

Wszystkie mecze Cebuli w seniorskiej reprezentacji Polski. 

JACEK BOBROWICZ

Teraz czas na przyznanie się do błędu, gdyż poruszę temat piłkarza, o którym pierwotnie zupełnie zapomniałem w kontekście reprezentacji. I choć zbytnio usprawiedliwienia na to nie ma, to jego reprezentacyjna kariera z pewnością jest jakąś okolicznością łagodzącą, gdyż Bobrowicz z orzełkiem na piersi zagrał jeden mecz. Ale przynajmniej teraz, można z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż możliwe jest stworzenie kompletnego składu złożonego z graczy mających w CV występ w reprezentacji i Siarce.

Bobrowicz karierę rozpoczynał w Stomilu Grudziądz, który był oddalony o 30 km od Świecia, skąd pochodził. Ale już w wieku 18 lat przeniósł się do Zawiszy Bydgoszcz, gdzie grał przez 4 lata. W ekstraklasie zadebiutował w barwach Zagłębia Sosnowiec, który był jego trzecim klubem w karierze. Nie pograł jednak w tamtym momencie na boiskach najwyższego szczebla rozgrywkowego w kraju zbyt długo, gdyż w Sosnowcu był przede wszystkim zmiennikiem Marka Bębna. Najlepszy czas w karierze Bobrowicza wiązał się z jego pobytem w krakowskiej Wiśle. Tam golkiper wreszcie mógł czuć zaufania od trenera. W premierowej rundzie wiosennej zagrał w 12 meczach, a w kolejnych latach był już podstawowym bramkarzem. Cieszył się zaufaniem nie tylko trenera, ale też prezesa Wisły, o czym wspominał jakiś czas temu w wywiadzie dla Mateusza Migi z Przeglądu Sportowego:

Obroniłem siedem karnych, co chyba do dziś jest rekordem – mówi Jacek Bobrowicz. To pobudziło wyobraźnię ówczesnego sponsora klubu, Piotra Voigta. W samolocie, którym drużyna leciała na zgrupowanie do Tajlandii, dosiadł się do bramkarza. – Daj spokój, kto ci te karne k…a strzelał? Ja to na dziesięć strzałów siedem ci wpierniczę, zakład? No to zakład. Po powrocie do Krakowa Voigt podjechał swoim BMW pod boisko treningowe, wysiadł przebrany w piłkarski strój. – Dwa mu dałem strzelić, potem obroniłem wszystkie – wspomina Bobrowicz. W ten sposób wygrał skodę. – W kontrakcie miałem zapisane mieszkanie, ale klub nie mógł się z tego wywiązać, więc Voigt wymyślił ten zakład. Generalnie, miałem z nim bardzo dobrze. Pensja? 3,5 średniej krajowej, z tego co mówił, najwyższa w drużynie. Czegoś brakowało? Prezesie, lodówki bym potrzebował. I na drugi dzień miałem – opisuje. 

W Wiśle Bobrowicz wystąpił w ponad 100 spotkaniach. W związku z rzekomym udziałem w słynnej „Niedzieli Cudów” został zawieszony przez Wisłę na pół roku. Sam zdecydowanie zaprzecza temu, jakoby brał udział w ustawieniu meczu i z tego też względu z Wisły odszedł. Trafił do Ślęzy Wrocław, a ostatnie ekstraklasowe podrygi miał z Hutnikiem Kraków. Golkiper łącznie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zagrał 126 razy. Do Siarki Jacek przyszedł przed sezonem 2000/01, gdy miał już 38 lat. Ściągnął go Wiesław Pisarski, i choć golkiper wystąpił w naszym barwach 23 razy, to miał przede wszystkim za zadanie bycia wzorem dla innych bramkarzy. Karierę piłkarską zakończył właśnie w naszym klubie. Co ciekawe, przez jakiś czas był też trenerem Siarki! W sezonie 2002/03, gdy był jeszcze piłkarzem został samodzielnym trenerem. W debiucie wygrał z Unią Tarnów 2:1, a po ostatnim jesiennym meczu wygranym przez Siarkę 2:0 ze Skawinką Skawina opuścił szeregi naszego klubu. Jego bilans w roli trenera Siarki to 7-0-4.

Brak opisu.

Kariera klubowa Jacka Bobrowicza. Zrzut ekranu z wikipedii.

Bobrowicz w reprezentacji wystąpił raz, w meczu, którego rocznica była nie tak dawno. 3 grudnia 1991 roku zagrał w sparingu z Egiptem w Kairze. Reprezentacja wówczas w okresie 6 dni zagrała 3 sparingi (0:4 z Egiptem, 0:0 z Egiptem i 2:0 z Kuwejtem). Bobrowicz zagrał w jednym, akurat tym przegranym 0:4 z Faraonami. Wyszedł w 1. składzie, a boisko opuścił w 67 minucie. W jego miejsce wszedł Adam Matysek i obaj puścili po 2 gole. Choć jest to więc mecz, który na papierze nie wygląda sympatycznie dla kibica reprezentacji Polski, to dla Bobrowicza i tak było to spełnienie dziecięcych marzeń. Zresztą nic dziwnego, gdyż występ z orzełkiem na piersi – tak, jak już wspominałem na początku tekst – to marzenie dla każdego młodego adepta futbolu w Polsce.

Brak opisu.

Taki skład wystąpił w przegranym 0:4 meczu z Egiptem. Zrzut ekranu pochodzi z hppn. 

TOMASZ CIESIELSKI

Ostatni w tym tekście przykład piłkarza, który zanim zadebiutował w Siarce wystąpił w reprezentacji Polski. Zarazem jeden z najświeższych przykładów, gdyż Ciesielski grał u nas jeszcze dekadę temu. Tak, jak pisałem we wstępie, Siarka dla Tomasza Ciesielskiego była jednym z ostatnich przystanków niezłej, obfitej kariery. Defensor pierwsze kroki stawiał w Unii Janikowo, gdzie w 1997 roku w wieku 18 lat był już ważnym elementem kadry pierwszej drużyny. Jego kariera nabrała wielkiego rozpędu, gdyż w dwa lata z gry w „okręgówce” stał się piłkarzem warszawskiej Polonii, z którą zresztą w swoim premierowym sezonie zdobył mistrzostwo i puchar kraju. Droga Ciesielskiego zdecydowanie może być przykładem dla młodych adeptów futbolu. Za ściągnięciem do stołecznego klubu optował zresztą sam Jerzy Engel, u którego też Ciesielski zadebiutował w reprezentacji Polski. Kariera obrońcy mogła się jeszcze bardziej rozwinąć za naszą wschodnią granicą, gdyż był bliski przejścia do Szachtara Donieck razem z Mariuszem Lewandowskim. Ciężko jednak ocenić, jakie losy spotkałyby później Ciesielskiego. Ostatecznie wychowanek Unii Janikowo w ekstraklasie rozegrał 88 meczów i strzelił jedną bramkę – w rywalizacji z Lechem Poznań. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym występował w barwach Polonii, Widzewa, a także Zagłębia Sosnowiec.

Jego przyjście do Siarki raczej nie było za sprawą polecenia przez Cezarego Kucharskiego. Bowiem w sezonie 1999/00 doszło do rywalizacji pomiędzy Polonią, a Stomilem Olsztyn, w którym grał właśnie Kucharski. W jednym ze starć Ciesielski bardzo brzydko zaatakował skrzydłowego, powodując u niego kontuzję łydki. Później nawet pozew o celowe naruszenie zdrowia trafił do sądu, o czym mówił sam defensor.

Ciesielski do Siarki przyszedł przed rundą wiosenną sezonu 2012/13, gdy sytuacja klubu była już trudna. W 17 meczach jesienią Siarkowcy skompletowali raptem 12 punktów. Ciesielski miał być jednym z najważniejszych wzmocnień Artura Kupca. Przychodził zresztą z pierwszoligowego Dolcanu Ząbki. Wiosną zagrał w zdecydowanej większości meczów, drużyna z nim zachowała 4 czyste konta (na przestrzeni całego sezonu było ich 7). Ostatecznie jednak sportowo Siarka nie utrzymała się w 2 lidze, a Ciesielski po pół roku odszedł do Orlicza Suchedniów.

Tomasz Ciesielski (pierwszy od prawej) w barwach Siarki. Obok Dawid Korona i Tomasz Wolan, za nimi Daniel Beszczyński. 

W reprezentacji Ciesielski zagrał raz. W towarzyskim spotkaniu z Wyspami Owczymi w 2002 roku bohater tego fragmentu wyszedł w pierwszym składzie, jednak w przerwie opuścił boisko. Był to mecz, w którym z orzełkiem na piersi zadebiutowało aż 9 piłkarzy, w tym – obok Ciesielskiego – chociażby Głowacki, czy Mariusz Lewandowski. Niestety tylko dla Ciesielskiego, Moskały i Drumlaka był to pierwszy i ostatni mecz w narodowych barwach. Co ciekawe, w tym spotkaniu zagrał też inny z byłych Siarkowców – Tomasz Kiełbowicz, o którym za chwilę.

Skład z meczu z Wyspami Owczymi (2:1). Na boisku pojawiło się jeszcze 7 innych zawodników. 

TOMASZ KIEŁBOWICZ

Teraz na tapet bierzemy zawodnika, który ani w Siarce, ani w reprezentacji nie odgrywał iluzorycznej roli. Choć akurat jego kariera w kadrze narodowej pozostawia wiele do życzenia, pewnie też jemu samemu. Mowa tu o – jak pewnie zdążyliście już zauważyć – Tomaszu Kiełbowiczu. Dla Kiełbowicza Siarka była niemalże pierwszym przystankiem w karierze. Do naszego klubu przeszedł w wieku 17 lat, mając wcześniej krótki epizod w macierzystej Unii Hrubieszów. Nie przebił tam choćby bariery 10 spotkań w seniorskim futbolu. W zielono-czarno-żółtych barwach zadebiutował w pierwszym możliwym spotkaniu – na inaugurację sezonu 1993/94 z Widzewem Łódź. Wyszedł wtedy w pierwszym składzie, dopiero w 55 minucie wszedł za niego Jacek Zieliński. Był to ostatni występ Jacka w koszulce Siarki.

Początkowo Kiełbowicz został jedynie zaproszony na sparing, choć oczywiście włodarze Siarki i trener Gałek liczyli na angaż zawodnika. Od razu po pierwszym meczu testowym piłkarz dostał propozycję, z której oczywiście skorzystał. Był jeszcze w takim wieku, że musiał przywiązywać też mniejszą, lub większą uwagę do szkoły. W odnalezieniu się w nowym mieście pomagał mu asystent trenera Gałka – Jan Złomańczuk. Rozwój Kiełbowicza przebiegał bardzo płynnie. W debiutanckim sezonie rozegrał 20 meczów, a po spadku jego pozycja w drużynie była już niepodważalna. W sezonie 1994/95 został zresztą wybrany czwartym największym talentem na swojej pozycji w kraju. Pomógł drużynie w wywalczeniu awansu do ekstraklasy i w sezonie 1995/96 na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zagrał w każdym możliwym meczu. Stawało się coraz bardziej jasne, że po Kucharskim czy Kobylańskim, Kiełbowicz będzie kolejnym z tych, którzy będą za chwilę grać znacznie wyżej i Siarka wypromuje ich karierę. Ostatecznie po spadku Tomek został jeszcze na pół roku przy AN2, a zimą przeniósł się już do ekstraklasowego Rakowa. W Częstochowie spędził 2,5 roku i przeniósł się do Widzewa, z którym posmakował gry w europejskich pucharach. Mierzył się w nich choćby z Fiorentiną, w barwach której występował wówczas Toldo, Batistuta, Chiesa, Rui Costa, czy Predrag Mijatović, a także Monaco, które miało w składzie Ludovica Giuly, Sagnola, Riise, czy Trezeguet. Nie tylko wtedy spotkał się z gwiazdami takiego kalibru, gdyż grając w barwach warszawskiej Legii, której jest legendą mierzył się choćby z FC Barceloną w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, która miała w składzie Xaviego, Puyola, czy niedawnego selekcjonera La Furia Roja – Luisa Enrique.

Ale może już nieco więcej o stricte karierze klubowej Kiełbowicza, którą przecież ma bardzo pokaźną. O Siarce i Rakowie już było, więc może więcej o tym, co później. W Łodzi spędził tylko pół roku i przeniósł się do Polonii Warszawa, z którą zdobył mistrzostwo, czy puchar kraju. Dla Czarnych Koszul grał przez rok. W stolicy pozostał, ale przeniósł się już do Legii, gdzie zakotwiczył na prawie 13 lat jako czynny piłkarz, a także gdzie pracuje dalej już w roli skauta. Łącznie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 383 mecze, w których strzelił 25 goli i nie zobaczył żadnej czerwonej kartki. Na krajowym podwórku łącznie zdobył 11 pucharów (4x liga, 5x puchar, 2x superpuchar). Bycie czołowym zawodnikiem w lidze na swojej pozycji oczywiście zaowocowało występami w reprezentacji.

Tomasz Kiełbowicz w reprezentacji Polski. Fot. Marek Dybaś. 

Choć ich wcale tak wiele się nie uzbierało. Z orzełkiem na piersi Kiełbowicz wystąpił łącznie 9 razy. Zadebiutował w dość legendarnym meczu, nawet ze względu na samą historię wokół spotkania. Swoje pierwsze minuty w reprezentacji Tomek dostał w meczu w Saint-Denis z reprezentacją Francji. Francuzi po golu Zidane’a wygrali 1:0, ale anegdotka o odprawie przedmeczowej przeszła do historii. Hasło „Panowie, Francja. To już jest przeszłość” nie powinno być anonimowe żadnemu polskiemu kibicowi. Kiełbowicz od 1 minuty w reprezentacji zagrał tylko 3 razy. Niestety zazwyczaj pojawiał się na końcówki spotkań. Na 9 meczów tylko jeden był o punkty. Z Irlandią Północną, w ramach eliminacji do MŚ 2006. Wtedy Kiełbowicz wszedł za Rząsę w końcówce 1. połowy, a podopieczni trenera Janasa ostatecznie wygrali 1:0 po golu Żurawskiego w końcówce meczu i umocnili się na 2. miejscu w tabeli. Pierwsze powołanie były piłkarz Siarki otrzymał w 2000 roku, a ostatni mecz zagrał w roku 2007 przeciwko Węgrom w Łodzi. Choć kariera w reprezentacji trwała 7 lat, „Kiełbikowi” udało się rozegrać raptem 9 meczów.

Komplet meczów Kiełbowicza z orzełkiem na piersi. Zrzut ekranu pochodzi z wikipedii. 

CEZARY KUCHARSKI

Teraz czas na piłkarza, który jako jedyny grał kiedyś w Siarce i pojechał na wielki turniej z reprezentacją Polski. Kucharski jest przykładem całkiem podobnym do Kiełbowicza jeśli chodzi o początek kariery (zresztą obaj rozegrali ponad 100 spotkań w naszym klubie – Kiełbowicz 101, Kucharski 102). Urodził się w Łukowie i karierę zaczynał w miejscowych Orlętach. Kucharski do Siarki przyszedł niedługo po skończeniu 18. roku życia, w 1990 roku. Już w premierowym sezonie grał sporo, choć jego gwiazda rozbłysła dopiero później. Po wywalczeniu awansu do ekstraklasy stał się naszym najlepszym zawodnikiem. W premierowym sezonie Siarki na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, Kucharski zdobył 14 goli będąc bezapelacyjnie naszym najlepszym strzelcem, a zarazem jednym z najlepszych w całej lidze. Zainteresowanie wokół jego osoby było więc coraz większe. Ostatecznie Kucharski w Tarnobrzegu został jeszcze przez pół roku, a później przeniósł się do szwajcarskiego FC Arau. Wrócił jednak do Polski dość szybko, konkretniej do Legii. Skrzydłowy – poza tym, że po karierze został menadżerem Roberta Lewandowskiego – jest najbardziej znany z właśnie występów dla Legii. Dla Wojskowych rozegrał 157. meczów ligowych. Łącznie na najwyższym szczeblu Kucharski zagrał 256 spotkań. Poza Siarką i Legią, do tej liczby przyczyniły się jeszcze występy w Stomilu Olsztyn i Górniku Łęczna.

Cezary Kucharski uchwycony podczas rajdu z piłką. Fot. Archiwum prywatne Sławka Strzałki

 

Właśnie dzięki udanemu okresowi w Legii, Kucharski zadebiutował w reprezentacji Polski 27 sierpnia 1996 roku w zremisowanym meczu z Cyprem. O tym spotkaniu już było, gdyż w tym samym meczu towarzyskim debiutował Jacek Berensztajn. Kucharski z orzełkiem na piersi grał też w reprezentacji U-21. W młodzieżówce zagrał choćby w Mistrzostwach Europy 1994, gdzie mierzył się choćby z Portugalią, w której składzie znajdował się Luis Figo, Rui Costa, czy były trener Legii – Ricardo Sa Pinto. Ale może już o seniorskiej reprezentacji. W niej Kucharski zagrał 17 razy, najczęściej w meczach towarzyskich (10 razy). Ale może się też pochwalić występem z reprezentacją Polski na wielkim turnieju. W 2002 roku, na Mistrzostwach Świata w Japonii i Korei Południowej zagrał w tylko jednym meczu. Tym o honor, z reprezentacją Stanów Zjednoczonych, który na pocieszenie udało nam się wygrać 3:1. Kucharski wyszedł w pierwszym składzie i brał nawet udział w akcji, którą bramką zakończył Paweł Kryszałowicz. Był to przedostatni mecz Kucharskiego w reprezentacji Polski. Po raz ostatni, skrzydłowy zagrał w Szczecinie z reprezentacją Belgii. Nasz były piłkarz strzelił w kadrze 3 gole. Z Cyprem, Litwą, a także Brazylią, która w tym samym roku wygrała Copa America, a rok później dotarła do finału Mundialu.

Brak opisu.

Wszystkie spotkania Kucharskiego w reprezentacji Polski. Zrzut ekranu z wikipedii.

MARIUSZ KUKIEŁKA

Debiut w Siarce w wieku 15 lat. Dwa mistrzostwa Polski z Wisłą Kraków. Dwa puchary Polski z Amicą Wronki. Ponad 70 meczów w Bundeslidze, występy w Pucharze UEFA. A co najistotniejsze dla potrzeb tego tekstu – 20 meczów w reprezentacji. Najwięcej spośród wszystkich piłkarzy grających kiedykolwiek w Siarce. To piłkarz, który wśród wszystkich wychowanków naszego zespołu zrobił zdecydowanie największą karierę. Zadebiutował 7 października 1992 roku w starciu z Zawiszą Bydgoszcz, gdy Siarkowcy prowadzili już 2:0 po dublecie Kobylańskiego. Mający wówczas 15 lat i 335 dni Mariusz wszedł za Kucharskiego (zresztą do dziś Kukiełka jest jednym z najmłodszych debiutantów w historii ekstraklasy). Trener Gałek po tym spotkaniu mówił Kukiełce, że choć zagrał raptem 8 minut to wykonał więcej wślizgów niż Krzysztof Złotek przez cały mecz. To jest zresztą dość wymowne jeśli chodzi o charakter Mariusza. W tym samym roku pojechał on na Mistrzostwa Europy U-16 jako kapitan reprezentacji Polski, z którą sięgnął wtedy po złoto. W składzie był też inny z wychowanków Siarki – Sylwester Janowski. Polacy w finale pokonali Włochów, którzy w składzie mieli Buffona, czy Tottiego.

Brak opisu.

Relacja z meczu z Zawiszą Bydgoszcz (2:0) w „Siarce 1992, nr 42”. Zabrakło w niej jednak wspomnienia o najmłodszym debiutancie w historii Siarki – Mariuszu Kukiełce.

W swoim premierowym sezonie w Siarce uzbierał łącznie 498 minut, co jak na swój wiek i to, że Siarka grała wówczas w ekstraklasie jest naprawdę niezłym wynikiem. Rok później był już bardzo ważnym elementem drużyny, co udowadnia liczba 20 rozegranych meczów, a pewnie gdyby nie drobne urazy to tych meczów uzbierałoby się jeszcze więcej. W ostatniej kolejce pechowego dla Siarki sezonu, Siarkowcy przegrali 1:2 z Lechem, ale to wtedy pierwszą bramkę w zielono-czarno-żółtych barwach strzelił Kukiełka. Jego rola cały czas rosła. W sezonie, po którym Siarka wróciła na najwyższy szczebel w kraju Kukiełka grał już praktycznie wszystko. A w sezonie 1995/96 już ewidentnie wyrastał ponad resztę drużyny, co poskutkowało przeprowadzką do Bełchatowa. Było to uzasadnione tym bardziej, że Siarka spadła z ligi. W GKS-ie zbyt długo nie pograł, ale to właśnie stamtąd otrzymał pierwsze powołanie do reprezentacji Polski. Jego kolejnym polskim klubem była Amica, z którą dwa razy sięgnął po Puchar Polski. Inny krajowy sukces odniósł też w barwach Wisły Kraków, jakim bez wątpienia było mistrzostwo Polski. To właśnie z „Białą Gwiazdą” mierzył się w legendarnych bojach z Realem Madryt. W Bundeslidze Kukiełka zagrał 71 razy w barwach Energii Cottbus. W lidze niemieckiej debiutował w meczu z Borussią Monchengladbach, w której składzie był Eugen Polanski, czy Oliver Neuville, którego polscy kibice raczej pamiętają. Na koniec kariery Mariusz wrócił do Tarnobrzega, gdzie zagrał całą rundę wiosenną.

Mecz Siarki z GKS-em Katowice w sezonie 1995/96 przegrany przez naszą drużynę 1:3. W żółtej koszulce Mariusz Kukiełka. Fot. GKS Katowice

Reprezentacyjna kariera Kukiełki nie była usłana różami. Nie ma w niej tego, co dla reprezentanta najistotniejsze, czyli wyjazdu ze swoim krajem na wielki turniej. Kukiełka miał taką możliwość w 2002 roku, jednak na drodze do wyjazdu do Korei i Japonii stanęła kontuzja, przez którą nasz wychowanek nie pojechał na turniej. Zresztą przez ową kontuzję lekarz Wisły zablokował transfer Kukiełki do Krakowa. Ostatecznie na Reymonta, tarnobrzeżanin pojawił się kilkanaście miesięcy później. Bolesnym przeżyciem Kukiełki z orzełkiem na piersi był też przegrany 1:4 mecz z Białorusią, po którym spadła na niego fala krytyki. Na bramkę wychowanka w narodowej kadrze dane nam było czekać do 2002 roku. Wówczas w eliminacjach do Euro 2004 reprezentacja Polski wygrała 2:0 z San Marino. Kukiełka w 89 minucie po rzucie rożnym głową zdobył bramkę, choć niewiele brakło, a Mariusz miałby w tym meczu dublet! W końcówce 1. połowy, po strzale Kukiełki z bliskiej odległości gospodarzy uratowała poprzeczka. Co ciekawe, był to debiut w roli selekcjonera Zbigniewa Bońka. Drugą bramkę dla reprezentacji Kukiełka zdobył nieco ponad miesiąc później w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wówczas mierzyliśmy się w meczu towarzyskim z Nową Zelandią. W 87 minucie Kukiełka wykorzystał dośrodkowanie Michała Żewłakowa i podwyższył ustalił wynik meczu na 2:0. Każda bramka Kukiełki w reprezentacji ustalała wynik meczu. Tak samo było w towarzyskiej potyczce z Wyspami Owczymi, gdy wygraliśmy 6:0. 4 bramki zdobył Kryszałowicz, potem podwyższył Kłos, a w samej końcówce do akcji podłączył się Kukiełka, minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Ostatni mecz z orzełkiem na piersi nasz wychowanek rozegrał w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2006 z reprezentacją Anglii. Biało-czerwoni przegrali 1:2, a Kukiełka zmienił Milę w 63. minucie. W składzie gości znaleźli się m.in. Defoe, Neville, Terry, Cole, Gerrard, Lampard, czy zdobywca Złotej Piłki – Michael Owen.

 

Brak opisu.

Wszystkie spotkania Kukiełki w reprezentacji. Zrzut ekranu z wikipedii. 

NIE TYLKO ONI

Cały tekst był poświęcony piłkarzom, którzy grali w swojej karierze w pierwszej drużynie Siarki. Ale warto dorzucić jeszcze kilka nazwisk, które również na kartach historii Siarki się w pewien sposób zapisały i grały w reprezentacji Polski. Jak się pewnie już domyślacie, jeszcze słówko o trenerach, którzy jako piłkarze grali w reprezentacji, a w swojej karierze trenerskiej prowadzili naszą drużynę z różnymi celami i skutkami.

RUDOLF PATKOLO

Człowiek, którego raczej nie znacie i nie kojarzycie. Nic zresztą dziwnego. Urodził się on w 1922 roku w Budapeszcie i od najmłodszych lat pasjonował się futbolem, gdy miał 11 lat trenował już w Ujpesti TE, w którym grał też w karierze seniorskiej. Podczas II wojny światowej został wywieziony do Niemiec, gdzie poznał żonę Polkę i późniejsze lata kariery spędzał w naszym kraju. Grał m.in. w ŁKS-ie, Wiśle Kraków, czy Stali Stalowa Wola. To przełożyło się też na nowe dla niego barwy narodowe. Choć jeszcze w 1947 roku grał w reprezentacji Węgier, to 2 lata później zadebiutował już w biało-czerwonej koszulce. Jest to zresztą jeden z ciekawszych przypadków również w historii polskiej piłki, gdyż Patkolo w swojej karierze reprezentował barwy dwóch reprezentacji. W reprezentacji Polski zagrał trzykrotnie. A chwilę wcześniej grał dla Węgier razem z legendarnym Ferencem Puskasem. W latach 60-tych Patkolo był przez krótki czas trenerem Siarki.

RYSZARD KOMORNICKI 

Tą postać już kojarzycie z pewnością znacznie lepiej. Komornickiemu została powierzona misja utrzymania Siarki w 2. lidze w rundzie wiosennej sezonu 2018/19. To on zastąpił na stanowisku trenera Gąsiora, który funkcję trenera w Siarce pełnił wówczas piąty sezon z rzędu. Zadanie do najłatwiejszych z pewnością nie należało, choć można było mieć przesłanki ku temu, że cel uda się osiągnąć. Zaczęło się od derbowej porażki w samej końcówce spotkania, ale z czasem było już lepiej. Później przyszło zwycięstwo w niezłym stylu z Gryfem Wejherowo, remis w Rybniku, a także wygrana z Resovią 2:1 po dublecie Radulja. Niestety przydarzyły się pechowe straty punktów, zwłaszcza u siebie w spotkaniach z Pogonią Siedlce, czy Widzewem Łódź i wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce. Nasz dalszy los na szczeblu centralnym w tamtym momencie nie był uzależniony już tylko od nas. Siarkowcy wprawdzie wygrali 2:1 ze Skrą, ale kilkanaście minut po skończonym meczu w Tarnobrzegu, bramkę na wagę utrzymania zdobyła Olimpia Elbląg spychając nas tym samym do 3 ligi. Zresztą pewnie doskonale ten scenariusz znacie.

Komornickiemu niestety nie udało się wypełnić priorytetowego zadania i jego współpraca z Siarką się zakończyła. Po Siarce był w GKS-ie Tychy, gdzie pełnił funkcję m.in. dyrektora sportowego, czy niemieckim Kaiserslautern, gdzie był asystentem trenera. Obecnie jest zatrudniony w szwajcarskim FC Wohlen, gdzie jest już pierwszym trenerem.

Szwajcaria to wyjątkowy kraj w karierze Komornickiego. W FC Aarau grał przez 5 lat, wystąpił w ponad 100 spotkaniach, w tym m.in. w Lidze Mistrzów z AC Milanem, który miał wówczas w składzie Maldiniego, Baresiego, czy Papina. A trenerem Rossonerich był legendarny Fabio Capello. W Polsce Komorniki występował w GKS-ie Tychy i Górniku Zabrze. W reprezentacji zagrał 20 razy. Był uczestnikiem Mistrzostw Świata w 1986 roku, na których – co pewnie w tym momencie doskonale wiecie – wyszliśmy z grupy.

SŁAWOMIR MAJAK

Sławka z pewnością wszyscy pamiętacie doskonale. Bo to przecież najświeższa historia. Jeszcze w pierwszych meczach tego sezonu były reprezentant Polski był naszym trenerem. Majak funkcję szkoleniowca Siarki zaczął pełnić przed rundą wiosenną sezonu 2020/21, gdy na stanowisku zastąpił trenera Opalińskiego. Ten sezon już dość szybko dało się zdefiniować. Przy dominacji Wisły Puławy włączenie się do walki o awans wydawało się niemal niemożliwe, więc wyznaczono sobie nowe cele. Trener Majak zbudował sobie bardzo dobry skład przed sezonem 2021/22, w którym dał nam niezwykle wiele radości. Dwa zwycięstwa w derbach, a przede wszystkim awans to coś, co będzie wspominane i utożsamiane z trenerem Majakiem przez lata.

Nasz były trener karierę piłkarską rozpoczynał w niewielkim Starcie Gidle, ale już jako 18-latek grał dla RKS-u Radomsko. Jego droga do Bundesligi wiodła jeszcze przez choćby ŁKS Łódź, Igloopol, czy Zagłębie Lubin. Za naszą zachodnią granicą w najwyższej klasie rozgrywkowej zagrał ponad 100 razy, strzelał bramki w rywalizacji z Herthą, Borussią Dortmund, czy Borussią Monchengladbach, w której bronił wówczas śp. Robert Enke. W barwach Zagłębia Lubin grał z wielkim AC Milanem, a z Widzewem awansował do Ligi Mistrzów po trudnych i zaciętych bojach z Broendby, w których zresztą sam zdobył bramkę.

Z orzełkiem na piersi Majak zagrał w 20 meczach. Nie udało mu się zagrać na żadnej wielkiej imprezie, ale dla reprezentacji grał w takich latach, gdy było o to dość ciężko. Niestety w narodowych barwach obejrzał więcej kartek (3, z czego w meczu z Gruzją dwie żółte – w konsekwencji czerwona), niż strzelił bramek (0). Grał choćby z Anglią i Włochami w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 1998 roku, a ostatni mecz w reprezentacji rozegrał w Kartagenie przeciwko Hiszpanii.

 

STATYSTYKI

 

Najwięcej meczów w reprezentacji Polski spośród byłych piłkarzy Siarki:

Mariusz Kukiełka – 20 (13 meczów od 1 minuty)

Cezary Kucharski – 17 (7 meczów od 1 minuty)

Tomasz Cebula – 12 (5 meczów od 1 minuty)

Tomasz Kiełbowicz – 9 (3 mecze do 1 minuty)

Andrzej Kobylański – 6 (6 meczów od 1 minuty)

Michał Gębura – 3 (1 mecz od 1 minuty)

Modest Boguszewski – 2 (1 mecz od 1 minuty)

Jacek Berensztajn – 2 (1 mecz od 1 minuty)

Jacek Bayer – 1 (0 meczów od 1 minuty)

Tomasz Ciesielski – 1 (1 mecz od 1 minuty)

Jacek Bobrowicz – 1 (1 mecz od 1 minuty)

 

Najwięcej goli:

Mariusz Kukiełka – 3 (San Marino, Nowa Zelandia, Wyspy Owcze)

Cezary Kucharski – 3 (Cypr, Brazylia, Litwa)

 

Bilans meczów w reprezentacji:

Mariusz Kukiełka: 9-4-7

Cezary Kucharski: 7-4-6

Tomasz Cebula: 3-5-4

Tomasz Kiełbowicz: 4-2-3

Andrzej Kobylański: 3-2-1

Michał Gębura: 0-2-1

Modest Boguszewski: 2-0-0

Jacek Berensztajn: 0-2-0

Jacek Bayer: 0-1-0

Tomasz Ciesielski: 1-0-0

Jacek Bobrowicz: 0-0-1

 

Piłkarze Siarki, którzy spotkali się razem w reprezentacji:

Kucharski – Berensztajn (w towarzyskim meczu z Cyprem zremisowanym 2:2 w 1996 roku)

Kucharski – Berensztajn (w towarzyskim meczu z Litwą zremisowanym 0:0 w 1997 roku)

Kucharski – Kukiełka (w towarzyskim meczu z Czechami przegranym 1:2 w 1997 roku, był to debiut Mariusza)

Kucharski – Kukiełka (w eliminacjach do Mistrzostw Europy w meczu z Gruzją wygranym 4:1 w 1997 roku)

Kukiełka – Kiełbowicz (w towarzyskim meczu ze Szwajcarią wygranym 4:0 w 2001 roku)

Cebula – Gębura (w towarzyskim meczu z Czechosłowacją przegranym 0:4 w 1991 roku)

Cebula – Kobylański (w towarzyskim meczu z Łotwą wygranym 1:0 w 1992 roku)

Cebula – Kobylański (w towarzyskim meczu z Argentyną przegranym 0:2 w 1992 roku)

Cebula – Kobylański (w towarzyskim meczu z Urugwajem wygranym 1:0 w 1992 roku)

Cebula – Kobylański (w towarzyskim meczu z Cyprem zremisowanym 0:0 w 1993 roku)

Cebula – Kobylański (w towarzyskim meczu z Izraelem zremisowanym 0:0 w 1993 roku)

 

Mateusz Pitra