shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Siarka – Wólczanka Wólka Pełkińska. Zapowiedź meczu.

Już jutro o godzinie 16:00 w ramach 6 kolejki 3 ligi grupy 4 przy AN2 zmierzymy się z Wólczanką Wólka Pełkińska. Dla naszej drużyny będzie to już piąty domowy mecz w tym sezonie. Wólczanka plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli, jednak nie jest to raczej drużyna kojarzona z rozpaczliwej walki o utrzymanie, gdyż podopiecznych Mariusza Wołowca zdecydowanie bardziej kojarzymy z młodziutkiej i ofensywnie nastawionej kadry. O tym, dlaczego sytuacja w Wólce jest jaka jest będzie nieco później.

Jutrzejsze zawody poprowadzi pani sędzia Anna Adamska, która w tym sezonie ma za sobą np. mecz Unii Tarnów z Chełmianką Chełm. 28-letnia sędzina w minionych rozgrywkach wspięła się na poziom seniorskiej piłki. Wcześnie do prowadzenia otrzymywała jedynie spotkania Centralnej Ligi Juniorów, tudzież innych spotkań związanych z młodzieżowym futbolem. Pani arbiter jak dotąd poprowadziła dwa mecze naszej drużyny z nieco odmiennym finalnym wynikiem – z Orlętami Radzyń Podlaski i Chełmianką Chełm na własnym obiekcie. Z zespołem z Radzynia Podlaskiego odnieśliśmy pewne zwycięstwo 3:0 okraszone bramką wracającego po kontuzji Mateusza Janeczko. Dobrze to spotkanie zapamięta też Paweł Wolski, którzy ustrzelił wówczas dublet. Adamska pojawiła się też w Tarnobrzegu w ramach ostatniej, 42 kolejki gdy przegraliśmy 0:2 z Chełmianką Chełm. Przy AN2 dwukrotnie pokazywała po 3 żółte kartoniki.

Mecze z Wólczanką w ostatnim sezonie były dla nas bardzo udane. Sporo bramek, wiele emocji, a co najważniejsze dwa zwycięstwa. Jesienią zwyciężyliśmy na wyjeździe 2:1 po bramce Kargulewicza i Janeczko. Był to mecz, choć początkowo dosyć dyskretny to finalnie obfitujący w mnóstwo emocji. Trzy rzuty karne, z czego dwa niewykorzystane, piękna asysta z głębi pola Tabora, a także wiele sytuacji podbramkowych. Generalnie w kontekście meczów z Wólczanką można powiedzieć, iż jest to festiwal chybionych jedenastek, gdyż takich w ostatnim sezonie w bezpośrednich meczach było aż 4, a drogę do siatki znalazł tylko jeden strzał. Wiosną w meczu Siarki z Wólczanką również działo się sporo. Choć lepiej w ten mecz weszli goście, to w zasadzie nie wykreowali sobie żadnej klarownej okazji i próbowali postraszyć Kowala niegroźnymi strzałami z dystansu. Nasi piłkarze powoli łapali rytm, dwukrotnie było całkiem niebezpiecznie po kontrach. Moment przewagi naszego zespołu doskonale wykorzystał Mateusz Janeczko, który po asyście Bałdygi dał nam prowadzenie. Po tym trafieniu intensywność spotkania nieco spadła i z jednobramkową przewagą nasi piłkarze wracali do szatni. Druga połowa to był już koncert w naszym wykonaniu. Najpierw bramkę lobem zdobył Janeczko, a później po ładnej asyście Zmarzlika plasowanym strzałem trzeciego gola dla Siarki zdobył Bałdyga. W międzyczasie mający szansę na skompletowanie hat-tricka Janeczko nie wykorzystał jeszcze jedenastki. Kilkadziesiąt sekund po bramce Bałdygi bramką honorową odpowiedzieli goście. Był to jednak ostatni akcent tego meczu. Kończąc wątek bezpośrednich meczów naszych drużyn warto dodać, że Janeczko (widoczny na zdjęciu) jest największym postrachem Wólczanki spośród wszystkich graczy, gdyż w 3 meczach przeciwko nim zdobył aż 3 bramki.

Czas już przejść do analizy naszego jutrzejszego rywala. Jak wspomniałem na samym początku Wólczanka zaliczyła spory falstart i ma problemy w większości boiskowych aspektów. Po 5 kolejkach podopieczni Marcina Wołowca zgromadzili tylko jeden punkt, na wyjeździe z rezerwami Cracovii. Drużyna z Wólki Pełkińskiej jest jedną z trzech najgorzej grających w defensywie ekip. 13 straconych bramek w 5 meczach to trzeci najgorszy wynik w całej lidze. Nie można jednak powiedzieć, że czarno-czerwoni prezentują typowy wesoły futbol zarówno w ofensywie, jak i defensywie, gdyż na ten moment Wólczanka ma tylko 3 strzelone bramki. Jest to jednak wciąż silny zespół, który na pewno się odblokuje i znów będzie spełniał oczekiwania władz i kibiców. Problem może leżeć w bardzo młodej, najmłodszej zresztą w całej lidze kadrze, a jak wiadomo młodzi piłkarze potrzebują nieco więcej czasu na aklimatyzację i odpowiednie zgranie się. Wiadomo też, że Wólczanka jest klubem partnerskim dla Stali Rzeszów i na tej linii latem odbyło się sporo transferów. Łącznie zresztą z klubu odeszło mniej, lub bardziej ważnych ponad 15 piłkarzy. Wśród największych ubytków można upatrywać Galarę (doskonale znanego z Siarki, który wrócił do Stali Rzeszów i przeszedł do imienniczki z Mielca), Olejarkę (perspektywiczny skrzydłowy, który latem wrócił do Rzeszowa), a także 27-letniego Krystiana Wronę, który choć ma więcej defensywnych zadań na boisku to imponował formą pod bramką przeciwnika i zapracował sobie na transfer – a jakże – do Stali Rzeszów. Z drużyną pożegnał się też np. Kacper Durda, który w poprzedniej kampanii był trzecim najlepszym strzelcem Wólczanki, a także dwóch innych ważnych napastników – Matofij i Bala. Z formacji ofensywnej zestawiając sobie zeszły i obecny sezon ostał się jedynie kapitan i jeden z najlepszych strzelców całej ligi w minionych rozgrywkach, 31-letni Krzysztof Pietluch. Zresztą skoro już przy wieku jesteśmy, to on i Podstolak są jedynymi piłkarzami w kadrze naszego przeciwnika, którzy mają minimum 24 lata. Reasumując więc Wólczanka choć wciąż jest groźnym rywalem to przebudowa kadry i odmłodzenie jej jest na tyle dużą przeszkodą w zdobywaniu punktów, że podopieczni Marcina Wołowca znajdują się w strefie spadkowej. Jutrzejszego rywala nie można jednak lekceważyć, gdyż nie wiadomo kiedy wreszcie odpali, a można być pewnym tego, że tak się stanie. Trener Wołowiec w jutrzejszym meczu nie będzie mógł skorzystać z usług Dawida Wacha, który ostatnio obejrzał czerwony kartonik.

Nasza drużyna zaś stanie przed szansą śrubowania klubowego rekordu, gdyż takiego startu rozgrywek w dziejach Tarnobrzega jeszcze nie było. Po 5 meczach jesteśmy samodzielnym liderem z kompletem punktów i mamy niemalże najmniej straconych i najwięcej strzelonych bramek. Trzeba więc przyznać, że nasza drużyna znajduje się w wyśmienitej dyspozycji i można z optymizmem patrzeć w nadchodzące mecze. Daleki jednak jestem od mitycznego pompowania balonika, gdyż na myślenie o awans jest jeszcze za wcześnie. Potwierdziło to zresztą ostatnie spotkanie z KSZO, które choć zakończyło się euforią na trybunach w 93 minucie po bramce Józefiaka, to do tego momentu był to wyrównany i dość siermiężny w wykonaniu obu ekip mecz. Wiadomo jednak, że są spotkania, które trzeba po prostu przepchnąć kolanem i cieszy fakt, iż to w ostatniej kolejce Siarce się udało. Miejmy nadzieję, że jutro również nie zboczymy ze zwycięskiego szlaku, a na pewno jest wiele podstaw by tak myśleć. Do usług Sławomira Majaka będzie w zasadzie każdy, poza Yatsenką. Na szczęście Ukrainiec w ciągu miesiąca powinien wrócić do gry. Można się jedynie zastanawiać, czy dojdzie do roszad w środku pola i w ataku, gdyż defensywa oraz wahadła raczej nie powinny ulec zmianie względem ostatniego pojedynku z KSZO.

Jutrzejszy mecz będzie wyjątkowy dla Pietrygi, a także Tabora. Obaj grali niegdyś w Wólce Pełkińskiej, jednak w przypadku Pietrygi jest to może za duże słowo, gdyż spędził tam rok i był jedynie rezerwowym bramkarzem. Po przyjściu do Siarki dostał ostatnio szansę i zdecydowanie pokazuje, że na nią zasługiwał. Tabor zaś dla Wólczanki wystąpił w 27 meczach i strzelił nawet bramkę z Avią Świdnik.

Do zobaczenia na stadionie!

 

Mateusz Pitra