shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Nieudana rehabilitacja

Po serii 5 ligowych z rzędu meczów bez zwycięstwa, znajdujący się w trudnym położeniu Siarkowcy próbowali wrócić na zwycięską ścieżkę poprzez mecz z Kotwicą Kołobrzeg. Choć goście znajdowali się na pozycji wicelidera, to również mieli coś do udowodnienia swoim kibicom – nie wygrali na wyjeździe od września, a ich ostatnie 9 meczów to było tylko jedno zwycięstwo. Przy AN2 doszło więc do starcia dwóch drużyn znajdujących się w dołku, choć będących na dwóch biegunach tabeli. Drużyn, które miały wiele swoim kibicom, ale przede wszystkim sobie do udowodnienia. Bo jeśli zarówno jedna, jak i druga chce osiągnąć swój cel, to trzeba zacząć punktować.

Mecz od początku stał na dość niezłej intensywności, obie drużyny wyszły na spotkanie z raczej ofensywnym nastawieniem. W pierwszych minutach groźniej atakowali Siarkowcy. W pole karne po podaniu Zawiślaka wdarł się Cichoń, jednak niepotrzebnie „wszedł mu w paradę” Agudo i podopieczni trenera Becelli nie zdołali choćby oddać strzału z tej sytuacji. Goście odpowiedzieli jeszcze lepszą sytuacją po stałym fragmencie gry, po którym się zakotłowało pod bramką Muzyka. Naszej defensywie udało się jednak wyjść z tego obronną ręką. Kolejne minuty to już zdecydowana dominacja Siarkowców. Najpierw dwukrotnie uderzał Cichoń, a później po dobrym dośrodkowaniu Wosia, główką uderzył Bierzało, jednak fantastycznie na linii zachował się Neugebauer ratując swój zespół przed utratą bramki. Niedługo później po wrzutce Yatsenki, to właśnie Woś mógł zrobić to, czego nie zrobił kolega po jego wrzutce, czyli dać prowadzenie Siarkowcom. Niestety strzał głową młodego obrońcy powędrował nad poprzeczką. Po chwili w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Cichoń, który zagarnął bezpańską piłkę na połowie Kotwicy, przebiegł z nią kilka metrów, jednak ta mu nieco skoczyła przed uderzeniem, przez co strzał pomocnika był mocno niecelny. Tej sytuacji chyba szkoda najbardziej, gdyż podopieczni trenera Becelli wychodzili do tego ataku 4v3. Dopiąć swego prawie się udało, gdy Agudo przedarł się lewą flanką boiska, dograł do będącego na 8 metrze Yatsenki, jednak jego strzał został zablokowany. A jeszcze kilkadziesiąt sekund później znakomitą indywidualną akcją popisał się Noiszewski, jednak w ostatniej chwili został zatrzymany przez defensora gości. Ktoś, kto tego meczu nie widział, a widział wszystkie ostatnie mógł sobie pomyśleć, że zakłamuję rzeczywistość zmyślając sobie opisane wyżej fragmenty meczu. Tak jednak nie było i trzeba to powiedzieć wprost, że Siarkowcy w 1 połowie pokazali się z bardzo dobrej strony i zdominowali wicelidera na własnym stadionie. Niestety, do osiągnięcia celu zabrakło szczęścia i skuteczności. Tylko, i aż tyle.

Po niezwykle obiecującej pierwszej odsłonie, kibice Siarki mieli ochotę na więcej. Czuć było, że prędzej czy później uda się przełamać ręce golkipera Kotwicy. Niestety to goście wykorzystali swoją pierwszą groźniejszą sytuację… W 48 minucie podopieczni mieli rzut z autu na wysokości pola karnego, nieszczęśliwie wprost na Bojasa piłkę przedłużył Zawiślak i napastnik gości strzałem przewrotką z najbliższej odległości pokonał Muzyka. Chwilę później znów jeden z nielicznych stałych fragmentów gry Kotwicy okazał się skuteczny. Przypadkowo na 16 metrze piłka znalazła się pod nogami Łysiaka, który precyzyjnym strzałem w okienko nie dał szans Muzykowi. Siarkowcy wzięli się za odrabianie strat i znów mecz wyglądał podobnie, jak przez całą pierwszą połowę. Nadzieję w serca kibiców Siarki bramką z rzutu karnego wlał Sulkowski w 78 minucie. Pole karne Kotwicy było oblężone przez ataki naszych piłkarzy, jednak niewiele z nich kończyło się strzałem celnym. Chyba najlepszej okazji nie wykorzystał Bierzało, który przestrzelił z 10 metrów.

Niestety, 3 raz z rzędu przegrywamy, nie wygrywamy żadnego z 6 ostatnich ligowych meczów, a ostatnie zwycięstwo przy AN2 to w dalszym ciągu to odniesione 24 września z Górnikiem Polkowice. To obraz, który kibica Siarki boli i sprowadza do wielkiego smutku. Tym bardziej po takim meczu z Kotwicą, w którym wreszcie argumenty na przestrzeni całego meczu stały po naszej stronie. Niepierwszy raz tracimy punkty, których mamy jak na lekarstwo, w sposób dość pechowy. Gra Siarki w sobotę może dawać jednak nadzieję na lepsze jutro. Do końca sezonu pozostało 10 meczów i każdy z nich będzie jak finał. Ale dopóki piłka w grze, trzeba wierzyć i wspierać ten zespół. Zespół, który niejednokrotnie udowadniał, że jest w stanie wygrać z każdym. Zespół, w którym drzemie naprawdę duży potencjał. Zespół, który rok temu dał nam tyle radości, i który – jestem tego pewien – zagwarantuje nam ją jeszcze niejednokrotnie. W tym sezonie.

Już za tydzień kolejna okazja do zdobycia niezwykle ważnych i potrzebnych na już punktów. Zmierzymy się na wyjeździe z rezerwami Zagłębia. A za dwa tygodnie w Wielką Sobotę podejmiemy u siebie Polonię Warszawa i ten mecz zapoczątkuje przywrócenie sloganu wśród kibiców Siarki o „twierdzy AN2”, a także przedłuży serię zwycięstw, która finalnie da nam utrzymanie w eWinner 2 lidze. Czego sobie i państwu życzę.

BRAMKI: Sulkowski 78′ – Bojas 48′, Łysiak 68′

SKŁAD: Muzyk – Noiszewski, Bierzało, Woś – Ziółkowski, Tyl, Cichoń (Bieniarz 72′), Sulkowski – Agudo (Adamek 72′), Zawiślak (Mróz 88′), Yatsenko (Cichocki 65′).

KARTKI SIARKI: Noiszewski, Woś.