Wracamy! Jak grali ex-Siarkowcy ? Przegląd tygodnia.
Wreszcie, po 40 dniach do gry wróciły wszystkie drużyny występujące na szczeblu centralnym, a wraz z nimi nasz cotygodniowy cykl. Cykl, w którym przeglądać będziemy występy piłkarzy, którzy niegdyś występowali przy AN2. I w tym tygodniu do podsumowania jest również wiele segmentów.
EKSTRAKLASA
Jako, że tydzień temu zrezygnowałem z podsumowania z jasnego powodu – na polskich boiskach w grze była tylko ekstraklasa, to tytułem wstępu należy odnotować dość szybko występy naszych byłych graczy przed tygodniem na najwyższym stopniu rozgrywkowym w kraju, a naprawdę jest o czym pisać. W inaugurującym ligę meczu Termalica zremisowała 1:1 ze Stalą Mielec, a w wyjściowym składzie mielczan zagrał Maks Sitek. Na ławce znalazł się Kamil Kościelny i Eryk Galara, a poza kadrą kontuzjowany Domański. W drugim zaś spotkaniu, o który trzeba napomnieć jest starcie Śląska Wrocław z Wartą Poznań. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, a niezwykle istotną rolę odegrał nasz były kapitan – Jan Grzesik oraz również kojarzony z występów w Siarce Mateusz Czyżycki. Ten pierwszy odebrał piłkę na połowie przeciwnika, a potem po wrzutce Czyża (nie mylić z Czyżyckim) świetnie wykończył akcję, zaś Mateusz pojawił się na boisku w drugiej połowie i to właśnie w tej części meczu zebrał bezpańską piłkę przed polem karnym Śląska, huknął z dystansu, a futbolówka jeszcze po rykoszecie jednego z piłkarzy Śląska wpadła do bramki. W samej końcówce Warta mogła nawet przechylić szalę na swoją korzyść, jednak po strzale Grzesika w ostatniej minucie meczu piłka odbiła się nieszczęśliwie tylko od poprzeczki. Przejdźmy już jednak do minionej kolejki, w której do omówienia są klasycznie dwa spotkania. W sobotę o godzinie 15 do Mielca przyjechał renomowany Piast Gliwice, który wzorowo wykonał swój cel, jakim były 3 punkty. Choć może jest to opinia przesadzona, gdyż Stal jak zawsze w starciach z lepszymi miała sporo dogodnych sytuacji, to jednak finalnie Plach do Gliwic mógł wracać z dobrym humorem z poczuciem dobrze wykonanego zadania i czystego konta. 80 minut zagrał Maks Sitek. Kolejne spotkanie z udziałem naszych byłych graczy było już znacznie bardziej udane, choć kompletnie się na to nie zanosiło. Już w 10 minucie w polu karnym Łukasz Trałka sfaulował Kacpra Kozłowskiego i po interwencji VAR sędzia wskazał na 11 metr, a dodatkowo wyrzucił doświadczonego pomocnika z boiska. Co ciekawe, tego dnia mijało 17 lat od jego debiutu, a w przeciągu całej kariery była to jego pierwsza czerwona kartka. Karnego na bramkę zamienił Drygas, więc przed Wartą stało bardzo trudne zadanie. Ale zadanie, któremu finalnie podołali. Trener Tworek dokonał w pierwszej części meczu kilku przetasowań taktycznych, a w drugiej wpuścił m.in. Czyżyckiego. Jedną z taktyk Warty, o ile można to tak nazwać był za każdym razem wyrzut z autu na tzw. „aferę” i za każdym razem wykonawcą jej był Jan Grzesik. I choć będąc szczerym bardzo często te zagrania zatrzymywały się na pierwszym zawodniku, to do przełomu doszło w 85 minucie. Wtedy to piłka przeleciała przez całe pole karne odbijając się jeszcze od murawy, a egzekutorem akcji okazał się środkowy obrońca – Robert Ivanov i dał Zielonym jeden, ale bardzo cenny patrząc na klasę rywala i trudności w postaci grania w 10 punkt. Oczywiście asystę przy bramce zaliczył Jan Grzesik. W kolejnej serii gier Warta pojedzie do Łęcznej i z miejscowym Górnikiem otworzy granie w tym tygodniu, a Stal Mielec zagra z Górnikiem Zabrze.
I LIGA
Choć w ekstraklasie nazwiska są w zasadzie te same, gdyż Sitek zamienił Podbeskidzie na Stal, a do najwyższej klasy rozgrywkowej z naszych byłych piłkarzy dołączył jedynie Galara, który raczej nie jest transferem typowym pod grę w pierwszym składzie, to na zapleczu doszło do kilku przetasowań z udziałem naszych byłych piłkarzy. Jednym z nich jest transfer Stromeckiego do Skry Częstochowa i to właśnie od meczu z jego udziałem sobie zaczniemy. Stromecki z miejsca wskoczył do jedenastki zespołu z Częstochowy na mecz z Koroną Kielce. Niestety Skra nie będąc faworytem tego spotkania nie zdołała sprawić niespodzianki i przegrała 0:2 tracąc dwie bramki w końcówce pierwszej połowy. Przy drugiej z nich wspomniany Marcin mógł chyba zachować się nieco lepiej. Tego samego dnia mecz swój rozgrywał jeszcze ŁKS Łódź z GKS-em Tychy, jednak niestety trener Derbin w tym spotkaniu nie mógł skorzystać z usług Kargulewicza. Następnego dnia znakomite widowisko odbyło się w Katowicach, gdzie GieKSa podejmowała Resovię Rzeszów. Były emocje, były niewykorzystane sytuacje, piękne bramki, w zasadzie to wszystko. Częścią tego meczu był nasz były, dwukrotnie do nas wypożyczany napastnik – Jakub Wróbel, zaś sezon na ławce rozpoczął Dawid Kubowicz. Chwilę później w oddalonym o 70 kilometrów od Katowic Jastrzębiu-Zdroju naszych byłych graczy mogliśmy oglądać po obu stronach. W barwach GKS-u tradycyjnie na boku obrony cały mecz zagrał Dawid Witkowski, zaś w drużynie Puszczy Niepołomice trener Tułacz zdecydował się na wystawienie od pierwszej minuty Huberta Tomalskiego i Konrada Stępnia. Finalnie Puszcza wygrała 2:0 po samobójczym trafieniu Ferugi i bramce w debiucie Mrozińskiego. W kiepskim stylu sezon zaczęła Sandecja Nowy Sącz. Podopieczni Dariusza Dudka wybrali się na mecz do Łodzi podejmując tamtejszy Widzew. Gospodarze nie pozostawili złudzeń i wygrali aż 3:0, co dobrze prosperuje w kontekście nadchodzących spotkań. Po Sandecji widać zaś, że podobnej serii zwycięstw co przed sezonem raczej nie będzie. Przy stanie 3:0 dla Widzewa na boisku zameldował się nasz wychowanek – Michał Walski, który doszedł do głosu w końcówce spotkania i był bliski zdobycia bramki z dystansu. Ciekawie zapowiadał się mecz pomiędzy beniaminkiem i spadkowiczem, a mianowicie Górnikiem Polkowice i Podbeskidziem Bielsko-Biała. Finalnie oglądaliśmy całkiem atrakcyjne jak na warunki 1 ligi widowisko, a z perspektywy ławki oglądał je nasz były napastnik – Kacper Wełniak, który latem zmienił pracodawcę na właśnie Podbeskidzie. Jeszcze tego dnia ciekawie zapowiadał się mecz odmienionego Stomilu Olsztyn z Chrobrym Głogów. W drużynie gospodarzy z ławki na boisku zameldował się Patryk Mikita, który jeszcze kilkadziesiąt dni temu świętował awans do ekstraklasy z Radomiakiem. Niestety jego drużynie nie udało się odmienić losów spotkania i stać ich było raptem na kontaktową bramkę, choć takową znacznie wcześniej powinien zdobyć Moneta, który fatalnie przestrzelił z bliskiej odległości. Chrobry przywiózł do domu cenne 3 punkty po zwycięstwie 2:1. Warto jeszcze dodać, że całe spotkanie na ławce w drużynie gości przesiedział Karol Dybowski.
II LIGA
Ostatnią znajdującą się na szczeblu centralnym ligą jest II liga. Inaugurującym ligę spotkaniem było starcie się beniaminka – Ruchu Chorzów z Pogonią Siedlce. Pierwsze zaś spotkanie z udziałem naszego byłego reprezentanta nastąpiło kolejnego dnia w Pruszkowie. Znicz podejmował Motor i w kontekście byłego reprezentanta nie mówię tu o Ropskim, gdyż ten przesiedział cały mecz na ławce i o miejsce w wyjściowej jedenastce w tym sezonie może mieć ciężko, a o Marcinie Bochenku, który grał na prawej stronie defensywy w drużynie gospodarzy. Nie będzie jednak tego meczu wspominał najlepiej. Bo choć nie był on zbytnio zamieszany w bramki, to Znicz doznał dotkliwej porażki aż 1:4. Oczywiście może to być wypadek przy pracy, a dodatkowo biorąc pod uwagę ciężar rywala brak punktów po tym spotkaniu można usprawiedliwić, to jednak nie rokuje to zbyt dobrze na następną część sezonu pamiętając wciąż o tym, iż w tamtym sezonie Znicz walczył o utrzymanie niemalże do samego końca rozgrywek. Hitowo zapowiadało się poniedziałkowe stracie Wigier Suwałki z Chojniczanką Chojnice, gdyż są to jedni z pretendentów do awansu. W drużynie gospodarzy z opaską kapitańską nasz były golkiper – Hieronim Zoch, a Mateusz Żebrakowski poza kadrą meczową. Dla Wigier był to bardzo nieudany mecz, jednak wynik może być nieco przekłamany w stosunku do faktycznej sytuacji spotkania. Pierwsza połowa przebiegła w wyrównanych proporcjach i obie drużyny miały swoje szanse, lecz to Chojniczanka wracała do szatni w lepszych nastrojach mając jednobramkowe prowadzenie. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 73 minuty, kiedy to arbiter spotkania podyktował bardzo kontrowersyjną jedenastkę dając szansę gościom do zabicia meczu. Oczywiście podopieczni trenera Kafarskiego to wykorzystali, a zrobił to konkretnie Maciej Kona. W samej końcówce spotkania padły jeszcze dwie bramki zmienników dla przyjezdnych, a przy tej ostatniej nieco lepiej mógł zachować się Zoch. W najbliższej kolejce warto pod względem naszych byłych graczy zwrócić uwagę na starcie KKS-u Kalisz z Wigrami Suwałki, Motoru Lublin z Ruchem Chorzów, a także Znicza Pruszków z GKS-em Bełchatów.
Mateusz Pitra