shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Wisłoka Dębica – Siarka. Zapowiedź meczu.

Już jutro w Dębicy o godzinie 13:00 rozegramy swój ostatni mecz w 2021 roku. Zresztą o tym, jaki był to rok przyjdzie jeszcze czas napisać. Mecz z Wisłoką będzie osiemnastym w tym sezonie, pierwszym w rundzie rewanżowej. Jak więc łatwo się domyślić, domowym meczem z biało-zielonymi inaugurowaliśmy bieżący sezon. Jak wyglądało to spotkanie ?

Pierwsza połowa absolutnie nie należała do piłkarskiej uczty. Prędzej bym powiedział, że był to mecz dla koneserów. Nie było zbytnio klarownych okazji, lepiej w dogodnej strefie boiska piłkę mógł przyjąć Zawiślak, a kilkanaście minut później lepszy strzał z dystansu mógł oddać jeden z graczy Wisłoki. Dziać się zaczęło dopiero w 2 części meczu. Spotkanie zrobiło się bardziej otwarte, groźnie było pod naszą bramką po próbie bezpośredniego strzału Damiana Łanuchy z rzutu rożnego (próbował tego też w samej końcówce meczu, wówczas piłka otarła się po poprzeczce bramki, co ciekawe w meczu z Orlętami udało mu się strzelić gola właśnie w ten sposób). Za punkt kulminacyjny spotkania należy wziąć chyba zmianę Rogali w 46 minucie meczu, gdy zastąpił Bałdygę. Samo zostawienie Pawła na ławce mogło być zaskoczeniem dla kibiców, ale jak się okazało i tak odegrał on kluczową rolę w tym meczu. W 57 minucie spod nóg Króla wyłuskał futbolówkę Sulkowski, zagrał do Zawiślaka, a ten idealnie wyczekał moment by wystawić piłkę do pustej bramki do Rogali, który strzelił pierwszą w tym sezonie bramkę dla naszego zespołu. Był to jego trzeci gol w barwach Siarki, wcześniej ustrzelił dublet w Wiązownicy. Kilkanaście kolejek później pomocnik zdobył też bramkę w meczu z Podlasiem Biała Podlaska. Od tego momentu Siarka przejęła kontrolę nad meczem i raczej świadomie oddała Wisłoce inicjatywę, która na niewiele mogła sobie pozwolić. Kolejna bramka padła w 79 minucie. Chyba wtedy nikt jeszcze nie myślał, że stałe fragmenty gry będą aż tak skuteczną bronią Siarki, ale właśnie od Wisłoki wszystko się zaczęło. Do narożnika boiska pod „młynem” podszedł Janeczko, wrzucił piłkę na głowę Marcina Stefanika i wracający po 5 latach na AN2 Marcin podwyższył prowadzenie. Rozbita Wisłoka raczej pogodziła się już ze swoim losem. Wprowadzony kilka chwil wcześniej na boisko Górecki nieprzepisowo zatrzymał D’Apollonio, który mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisłoki i piłkarz gości otrzymał za to czerwoną kartkę. W samej końcówce, a dokładniej w 88 minucie błąd przy wybiciu piątki wykorzystał Sulkowski i wywalczył jedenastkę dla naszej drużyny, którą na bramkę zamienił Marcin Stefanik. No chyba nie mógł sobie wymarzyć Marcin lepszego powrotu do Tarnobrzega. Trzeba jednak dodać, że choć mecz zakończył się wysokim zwycięstwem to raczej nie był to wyśmienity mecz w wykonaniu którejś z drużyn, wygrała ekipa konkretniejsza, popełniająca mniej błędów.

W swojej historii z „biało-zielonymi” graliśmy aż 20 razy. Wygraliśmy 8 z tych spotkań, 7 z nich kończyło się podziałem punktów, a 5 razy zwyciężali piłkarze Wisłoki. Bilans bramkowy tych starć z naszej to 25-25. W wyjazdowych meczach z Wisłoką najczęściej padał remis (2-4-3), znacznie gorzej wygląda to pod względem bramek (8-17). Najwyższa porażka to 0:5 w 2005 roku, co ciekawe pierwszą bramkę w tym meczu zdobył z rzutu karnego obecny trener Dębiczan – Dariusz Kantor. Pozostałe 4 bramki padły w ostatnich 15 minutach meczu. Słabo wyglądało to też w lutym tego roku. W debiucie w roli szkoleniowca Siarki Sławomir Majak przegrał z Wisłoką aż 1:4 po słabiutkim meczu, choć do przerwy było 1:1.

A jak wyglądały w naszym wykonaniu spotkania, którymi kończyliśmy jesień ? Bilans tych starć to 18-2-12 uwzględniając wszystkie spotkania od sezonu 1989/90. U siebie jest to 11-1-4, zaś na wyjeździe 7-1-8. W bramkach przy AN2 jest to 30-23, a w delegacji 28-31, co łącznie daje nam stosunek 58 goli zdobytych do 54 straconych. Średnio w jednym meczu pada 3,5 bramek. W jednym z domowych spotkań na zakończenie jesieni wygraliśmy ze Stalą Stalowa Wola 4:1 po bramkach Wójcickiego, Zielińskiego, Kopcia i Gromka. Wyjazdy zaś obfitowały również w wysokie zwycięstwa, ale i porażki. Jedną z klęsk jest porażka 1:5 ze Śląskiem Wrocław. Co ciekawe, wyjazdy na zakończenie jesieni szły nam niegdyś bardzo źle, od sezonu 89/90 do 99/00 w delegacji mierzyliśmy się 8 razy i te mecze zakończyły się bilansem 1-1-6. Spotkania poza Tarnobrzegiem na zakończenie jesieni uległy znacznej poprawie w nowożytnej historii, choć rok temu ulegliśmy w Chełmie 2:4.

Było trochę statystyk i wspomnień, ale przejdźmy do teraźniejszości i pochylmy się nad tym co tu i teraz, bo jest to chyba nieco ważniejszy segment. Choć wiadomo, powspominać zawsze dość fajnie. Wisłoka plasuje się obecnie na 11 miejscu i jest to wynik nieco poniżej oczekiwań, ale ścisk w tabeli jest na tyle duży, że pozycja podopiecznych Dariusza Kantora na przestrzeni 3 meczów może ulec dużej zmianie. Na co trzeba zwrócić uwagę w drużynie Wisłoki ? Przede wszystkim jest to jedna z pierwszych ekip w 3 lidze, która gra 3 obrońców już od dość długiego czasu, a to zasługa bardzo perspektywicznego trenera, wspomnianego już Dariusza Kantora, który w Dębicy pracuje od lipca 2017 roku i osiąga tam świetne wyniki. Jest to świetnie poukładana taktycznie drużyna, która głównie gubi punkty po błędach indywidualnych, czy przez po prostu słabszy skład. Jest to też chyba najbardziej nieprzewidywalna drużyna w lidze. Oczywiście śpiewka, że nikogo nie można lekceważyć jest – choć prawdziwa – wyświechtana, ale w przypadku Wisłoki tak po prostu jest. Biało-zieloni potrafią wygrać 5:2 ze Stalą Stalowa Wola, by miesiąc później ulec Podhalu u siebie 2:6. Od razu rzuca się w oczy liczba bramek w tych meczach, nie bezpodstawnie. W meczach Wisłoki pada najwięcej goli w całym kraju (od 3 ligi wzwyż), jest to 66 trafień w 17 meczach. Średnio 3,90 na mecz. Widzowie przy Parkowej 1 oglądali choćby wspomniane mecze ze Stalą i Podhalem, 4:4 z Orlętami Radzyń Podlaski, 6:2 z Wisłą Sandomierz, czy zwycięstwo z bardzo silnymi rezerwami Cracovii – 2:0. Jutrzejszy mecz przy Parkowej będzie jednak końcem pewnej epoki. Najprawdopodobniej do rundy wiosennej Wisłoka przystąpi już z odnowionymi stadionem.

Najlepszym strzelcem Wisłoki jest letni nabytek – Błażej Radwanek, który uzbierał w tym sezonie 9 trafień. Niezłe liczby notuje też napastnik Tomasz Palonek, a nie zawodzi kapitan i jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy piłkarz Wisłoki – Damian Łanucha (w klasyfikacji kanadyjskiej 8 punktów, 3+5). 4 bramki ma Patryk Zygmunt, który w spotkaniu z Avią zanotował 4 żółtą kartkę i na szczęście jutro go nie zobaczymy, gdyż jest pewnym punktem rywali. Zagrożeni przed meczem ze Stalą z powodu kartek są: Cabała, Rębisz i Hubert Król, a zatem dwóch środkowych obrońców i lewy pomocnik. Poza tym wciąż kontuzjowany od meczu w okręgowym Pucharze Polski z poprzedniego sezonu jest Mateusz Prokop.

Jutrzejsze starcie będzie małym powrotem sentymentalnym dla Jana Kozłowskiego (o ile zagra, młodzieżowiec w tym sezonie jest ważnym, ale nie kluczowym elementem składu), który pochodzi z Tarnobrzega i grał tu w kategoriach młodzieżowym, jest synem jednej z legend naszej drużyny – Michała. Dodatkowo stare znajomości odświeżyć będą mogli Łanucha ze Stefanikiem, a napastnik – Kamil Matofij może się znać z Leonardem Zmarzlikiem (choć obaj nie są raczej pierwszymi wyborami trenerów). Minęli się w UKS SMS Łódź, co ciekawe grali tam z jednym z największych talentów polskiej piłki na chwilę obecną, piłkarzem Liverpoolu – Mateuszem Musiałowskim.

Jak wygląda stan naszej kadry przed jutrem ? Pod znakiem zapytania stoi występ w Dębicy Sebastiana Dudy, który ostatnio nie pojechał z drużyną do Radzynia Podlaskiego, na pewno nie zagra też kontuzjowany Zawiślak. Na szczęście w bardzo ciężkim meczu z Orlętami żółtej kartki nie obejrzał żaden z piłkarzy zagrożonych. W przypadku żółtego kartonika w meczu z Wisłoką pierwsze wiosenne spotkanie z Sokołem Sieniawa opuści Marcin Stefanik, Paweł Rogala oraz Kacper Józefiak. Jutrzejszy mecz będzie bardzo ciężkim sprawdzianem dla naszej drużyny. Gramy o utrzymanie pozycji lidera, a Dębica nie jest łatwym terenem dla nikogo. Jest jednak sporo rzeczy po meczu z Orlętami, które mogą pozytywnie napawać przed meczem z Wisłoką. Gołym okiem widać, że do świetnej dyspozycji po kontuzji wraca Yatsenko, który choć powinien zdobyć w Radzyniu bramkę jest bardzo aktywnym graczem i nie boi się podejmować ryzyka. Wreszcie odblokował się Dawid Bałdyga, dla którego dublet w ostatniej kolejce może być punktem kulminacyjnym sezonu (miejmy nadzieję, że tak będzie). W ostatnich 2 kolejkach nasza defensywa zanotowała czyste konta i generalnie widać świetną reakcję naszych graczy względem małej zniżki formy sprzed dwóch/trzech tygodni. Można też odnieść wrażenie, że w środku pola świetnie uzupełniają się Rogala z Tylem. Miejmy nadzieję, że po jutrzejszym meczu również będziemy mieli same dobre wspomnienia i zimę spędzimy na pierwszym miejscu, a kapitalna atmosfera w szatni zostanie podtrzymana. Co ciekawe, będzie to piętnasty mecz w tym sezonie, do którego przystąpimy z pozycji lidera.

 

Mateusz Pitra