shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Stępień: „Chciałbym zakończyć karierę w Siarce”.

Porozmawialiśmy ostatnio z wychowankiem Siarki, grającym obecnie w pierwszoligowej Puszczy – Konradem Stępniem. Konrad łącznie dla naszego klubu wystąpił w 135 spotkaniach i strzelił 10 goli. Debiutował w 1. kolejce sezonu 2012/13 w meczu z Wigrami, zaś odszedł w przerwie zimowej sezonu 2017/18. Jest jednym z najlepszych wychowanków Siarki w historii. O kontuzjach, reprezentacji Polski, czy czasie spędzonym w Tarnobrzegu. Generalnie o całej karierze:

W tej rundzie nie zagrałeś choćby minuty. Jak wygląda Twoja sytuacja zdrowotna? 

– Tak, w tej rundzie nie zagrałem, ponieważ w poprzednim sezonie przed ostatnim meczem na treningu doznałem urazu kolana. Po badaniach, rezonansie, okazało się, że zerwałem więzadła krzyżowe.

Nie jest to pierwszy raz. Jest to dla Ciebie męczące, myślisz czasem o tym, że tych kontuzji już tyle się przewinęło? 

– Na pewno jest to uciążliwe i problematyczne w trzymaniu formy. Ale będąc teraz 3 miesiące w Łodzi rehabilitowałem się, odbudowałem, powzmacniałem to wszystko na tyle dobrze, że mam nadzieję iż już te urazy będą mnie omijać.

Zastanawiałeś się, skąd się te kontuzje brały? Genetyka, zła rehabilitacja przy którymś z urazów, czy po prostu pech? 

– Tak, na pewno się nad tym zastanawiałem, konsultowałem to z różnymi trenerami motorycznymi, żeby dobrać jakieś odpowiednie ćwiczenia. Ale też w moim przypadku te urazy, kontuzje więzadeł były mechaniczne, czyli w kontakcie z rywalem, więc tutaj genetyka niewiele znaczyła.

Jak z tymi urazami radziłeś sobie mentalnie? Bo na pewno jest to spory cios, gdy młody rokujący zawodnik nagle doznaje tak poważnej kontuzji.

– Jeśli chodzi o te więzadła przednie, gdy było to pierwszy raz to byłem przerażony. Świadomość, że pół roku będę wyłączony z gry, z meczów ligowych, nie była łatwa. Ale trafiłem pod takie skrzydła, właśnie w Łodzi w ortomedzie, że zaufałem im i za pierwszym i za drugim razem przepracowałem ten okres 3 miesięcy będąc właśnie tam i wracając po takim czasie do klubu byłem już praktycznie gotowy do treningu. Wiadome, że jeszcze nie wchodziłem do jakichś gierek, ale teraz już jestem na takim etapie że do gierki jako ten neutralny będę wchodził.

Ktoś Ci polecił to miejsce?

– Za pierwszym razem to trafiłem tam, bo Daniel Koczon mi polecił tę klinikę, zobaczyłem jak profesjonalnie podchodzą do tematu no i zawsze gdy były jakieś mniejsze urazy to jechałem właśnie do Łodzi.

Było swego czasu o tym chwilę głośno choćby na Twitterze, gdy jakiś lekarz stwierdził, – chyba przy okazji kontuzji Kuby Modera – iż oni potrafią postawić na nogi piłkarza przy zerwanych więzadłach chyba po 2 miesiącach, w każdym razie po jakimś bardzo krótkim jak na taki uraz czasie. Jesteś w stanie to uwierzyć?

– Chyba doktor Kacprzak się na ten temat wypowiadał, czyli ten sam, który mnie operował. Jeśli chodzi o mnie to po 3 tygodniach od operacji już byłem na boisku, także dla niektórych pewnie będzie to szok. Wiadomo, że to nie były jakieś zwroty, starty, ale jakieś delikatne truchtanie, uderzenie z powietrza z prostego podbicia już bez problemu robiłem.

Nie wydawało Ci się, że trochę za szybko? 

– No gdy usłyszałem pytanie, czy po 3 tygodniach idziemy na boisko to ciężko mi było coś odpowiedzieć (śmiech). Byłem trochę przestraszony, że chyba za wcześnie. Ale miałem jakiś swój zestaw ćwiczeń, robiłem inny trening niż reszta drużyny.

Dobra, może teraz już o początkach kariery. Jak to się zaczęło w Twoim przypadku? Ktoś w Tobie zaszczepił tę pasję, czy zaczęło się samo? 

– W rodzinie zawsze gdzieś ta piłka się przewijała. Mam dwóch braci, którzy też grali w piłkę, ja w zasadzie na treningi uczęszczałem już od 6. roku życia. Od najstarszego brata do mnie, pasja do piłki przechodziła.

Kto był trenerem? 

– Pierwszym moim trenerem był chyba trener Krzemiński, łączył to jeszcze z karierą. Zresztą od początku trenowałem też w starszej grupie, z bratem Patrykiem. W grupie 3 lata starszej, także było mi ciężko się odnaleźć, przebić się fizycznie. Ale jakoś sobie poradziłem. A od gimnazjum chodziłem już do SMS-u do Mielca.

Stal Mielec pojawiła się też dlatego, że tutaj wyraźnie wyrastałeś umiejętnościami ponad resztę? 

– No w podstawówce, w Siarce na tle zawodników mogę powiedzieć, że się wyróżniałem. Jeździłem na różne konsultacje Podkarpacia, a gdy poszedłem do Mielca to na pierwszych testach miałem drugi najlepszy wynik. Ale będąc w Stali już na samych treningach jakoś bardzo się nie wyróżniałem.

Długo podejmowałeś decyzję nad przejściem do Mielca? Bo jak patrzę na Twoją karierę to raczej nie jesteś osobą, która lubi zmiany, a byłeś wtedy w młodym wieku i na pewno nie było to łatwe. 

– No raczej zmian zbyt wielu nie dokonuję, ale akurat tej decyzji też jakoś długo nie podejmowałem. Dostałem propozycje ze Stali Rzeszów i z SMS-u z Mielca, ale jakoś wydawało mi się, że Mielec będzie lepszym kierunkiem.

W klubie każdy to zrozumiał? Czy były jakieś usilne próby zatrzymania Cię w Tarnobrzegu? 

– No na pewno wszyscy woleliby, żebym został, mi też jako młodemu chłopakowi nie było łatwo wyjechać z domu rodzinnego, nie do końca wiedziałem na co się piszę, ale ostatecznie była to dobra decyzja.

W internacie mieszkałeś chyba z bratem – Patrykiem, nie mylę się? 

– Tak, mieszkaliśmy, choć był starszy, więc jeśli chodzi o treningi to grał w innej grupie. Później przez jakiś czas mieliśmy też w Mielcu mieszkanie.

Były jakieś trudniejsze momenty? Że zastanawiałeś się, czy tyle poświęceń i wyrzeczeń ma sens? Bo wprawdzie z dala od rodziny nie mieszkałeś, ale jednak w młodym wieku wyjechałeś z domu. 

– Pewnie trochę tak, ale z drugiej strony złapaliśmy z chłopakami w Mielcu świetny kontakt, spędzaliśmy sporo czasu, więc nie myślało się zbytnio o takich rzeczach. Był to fajny okres.

Kiedy skoncentrowałeś się tylko i wyłącznie na futbolu? Kiedy nastąpiła świadomość tego, że będziesz to w życiu robił profesjonalnie?

– Nie wiem kiedy sobie tak naprawdę to uświadomiłem, ale już od pierwszych treningów w Siarce wierzyłem, że pójdę w piłkę i będę walczył by grać jak najwyżej.

Czujesz się bardziej wychowankiem Siarki, czy Stali? 

– (śmiech) Często słyszę to pytanie, czuję się wychowankiem Siarki Tarnobrzeg.

A jak to wyglądało z Twoim powrotem do Siarki? Stal o Ciebie nie powalczyła, czy sam czułeś chęć powrotu do klubu macierzystego? 

– To był taki okres, że kończyłem szkołę i trzeba było podjąć dalsze kroki. W Stali zagrałem kilka meczów w seniorach w 3 lidze, aczkolwiek żadnego kontraktu nie było, choć Stal chciała żebym został. Jednak zdecydowałem się na Siarkę, która była po awansie do 2 ligi i priorytetem był powrót do Tarnobrzega.

Wspomniałeś trochę o tych reprezentacjach młodzieżowych, ale zanim do tej narodowej to może słówko o tych podkarpackich. Z jakimi zawodnikami się wtedy zetknąłeś? Któryś z nich doszedł szczególnie daleko? 

– Myślę, że mogę wymienić Patryka Fryca, który trochę pograł w ekstraklasie (przyp. 67 meczów – 3 w Wiśle, 64 w Termalice), był też Jakub Bąk ( przyp. obecnie Wieczysta), natomiast też wielu chłopaków z tych podkarpackich kadr się nie przebiło do seniorskiej piłki.

W 2014 roku dostałeś powołanie do reprezentacji Polski U-20. Jaka była pierwsza reakcja? 

– Na pewno duże zadowolenie i docenienie, że ta moja dotychczasowa praca przyniosła efekt, ale też trochę szok. Byłem zresztą jedynym powołanym zawodnikiem z pola, który grał na 3 szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Z 2 ligi był też – jeśli dobrze pamiętam – Marcin Staniszewski z Puszczy, ale był bramkarzem.

Ciężko było nie odfrunąć? Bo jednak młody wiek, spore wyróżnienie, fajny też czas w klubie. 

– No bardzo duże wyróżnienie, ale czy odleciałem? Raczej nie. Jak wróciłem do klubu to tylko mnie to napędziło do dalszej pracy.

Pamiętasz z kim dzieliłeś pokój? Z kimś z młodzieżówki utrzymujesz dalej kontakt?

– Na kadrze był też Patryk Fryc i Kuba Bąk, więc łatwiej było mi się zaaklimatyzować. Ale ciężko mi sobie teraz przypomnieć z kim dzieliłem pokój. Byli wtedy z nami bardzo dobrzy zawodnicy jak Krystian Nowak z Widzewa, Łukasz Zwoliński.

Ale właśnie, są to nazwiska, które oczywiście kibice śledzący bliżej polską piłkę znają lub kojarzą, jednak nie są to zawodnicy, którzy jakoś bardzo zaistnieli – poza Zwolińskim. W reprezentacji z Twojego rocznika zadebiutował tylko Rafał Kurzawa. Jest też zresztą taka obiegowa opinia w piłkarskim środowisku, że ten rocznik 93′ był jednak najgorszym w ostatnim czasie. Zgodzisz się z tym, odniesiesz się jakoś?

– Szczerze pierwszy raz słyszę taką opinię, nigdy nad tym tak nie myślałem.

W Siarce zadebiutowałeś w 2012 roku w meczu z Wigrami Suwałki, był to generalnie dla nas bardzo zły sezon. Jak to wyglądało z perspektywy szatni, wierzyliście, że możecie się utrzymać poniekąd pechem innych drużyn?

– Chcieliśmy się przede wszystkim sportowo utrzymać, zdobyć jak najwięcej punktów, ale to się niestety nie stało. Był to dla nas ciężki okres, nie patrzyliśmy jednak zbytnio na inne drużyny, tylko walczyliśmy o swoje. A ostatecznie udało nam się utrzymać w nieco inny sposób, dostaliśmy od losu drugą szansę.

Od razu po przyjściu do Siarki dostałeś numer „10”, który generalnie w piłce trochę waży. To była inicjatywa Twoja, klubu, czułeś, że są wobec Ciebie duże nadzieje? 

– Każda koszulka tyle samo waży (śmiech). Gdy przychodziłem do Siarki to akurat dycha była wolna, nikt za bardzo go nie chciał, także wziąłem go ja i tak już zostało.

Choć do zawodnika grającego na pozycji nr 8 nieszczególnie on pasuje. Właśnie jak zmieniała się Twoja pozycja na boisku wraz z upływem lat?

– Oj dużo było tych pozycji, nawet teraz jak jestem w Puszczy to jestem raczej uniwersalny i wiem, że gdzie trener mnie wystawi tam zagram. Teraz czuję się bardziej jako stoper, natomiast na szóstce, czy na prawej i lewej obronie też mogę zagrać.

Po tym pechowym sezonie nadeszła potrzebna w tamtym momencie rewolucja. Wierzyłeś przed sezonem 2013/14, że to może pójść w aż tak dobrą stronę? Bo jednak zmian było dużo. 

Pierwszy skład z inauguracji sezonu 2013/14 różnił się o 8 nazwisk względem tego, co było w ostatniej kolejce poprzednich rozgrywek.

– Na pewno zawodnik, który utrzymuje się w taki sposób chce udowodnić, że był to wypadek przy pracy, później była ta rewolucja, ale mieliśmy na tyle mocną kadrę, że wierzyliśmy iż można o coś wyżej powalczyć.

5 kolejek do końca, 8 punktów przewagi. Jesteś w stanie to jakoś wytłumaczyć, jak to możliwe że wtedy nie awansowaliście? 

– Tego się nie da racjonalnie wytłumaczyć. Sam do tej pory się zastanawiam, co wtedy nie zagrało, że zaprzepaściliśmy taką szansę. Na pewno składało się na to wiele czynników, pewnie lepiej mógłby to ocenić trener, który wszystko to widział bardzo dobrze.

Jaka była atmosfera w szatni? Zwłaszcza po meczu z Wigrami, bo wtedy między kibicami, a drużyną było też małe spięcie. 

Siarkowcy przegrali bardzo ważny domowy mecz z bezpośrednim rywalem do awansu 0:3. 

– Atmosfera była ciężka, ale gdy w takich okolicznościach traci się awans, to wiadomo, że nerwy każdemu mogły puścić i wydaje mi się, że jest to normalne. Tym bardziej, że byliśmy bardzo blisko.

Jak w ogóle podchodzisz do takich rozmów z kibicami?

– No ja generalnie nie lubię się jakoś udzielać, wchodzić w takie rozmowy, wolę być rozliczany z tego, co robię na boisku. Choć oczywiście kibic ma do tego prawo by to oceniać, a to jak odbiera to zawodnik to już indywidualna sprawa.

Dość szybko zostałeś kapitanem. W sezonie 2013/14 pod wodzą trenera Tułacza. Pamiętasz moment, w którym tak się stało? 

– Jakiejś konkretnej sytuacji nie pamiętam, ale było to na pewno zaskoczenie dla wielu. Młodzieżowiec kapitanem w 2 lidze, choć starsi też to zaakceptowali i zawsze pomagali mi w pełnieniu tej funkcji, czy na boisku czy poza nim.

Dla Ciebie też to było zaskoczeniem? Ta decyzja padła ze względu na umiejętności na boisku, to, że jesteś wychowankiem, czy może masz cechy przydatne przy pełnieniu tej funkcji? 

– Na pewno było to dla mnie zaskoczeniem, nigdy bym się tego nie spodziewał, że młodzieżowiec już w 2 lidze w seniorach będzie kapitanem. A na taką decyzję myślę, że złożyło się wszystkiego po trochę.

Po sezonie pojawiło się zainteresowanie kilku klubów. Byłeś na testach choćby w Bielsku-Białej, czy Zagłębiu Lubin. Co poszło nie tak, że zostałeś w Siarce? 

– W Bielsku-Białej to ciężko powiedzieć, że były jakieś testy. Odbył się mecz 11v11 zawodników testowanych, myślę że takie testy niewiele przynoszą, bo nie da się przeanalizować w jednym czasie 22 graczy. Natomiast w Zagłębiu było tak, że od razu trafiłem do szatni pierwszej drużyny, normalnie tam funkcjonowałem, jeździłem z nimi na sparingi, graliśmy choćby z Lechem, z Dolcanem strzeliłem bramkę. Wypadłem bardzo dobrze, niektórzy już mówili, że idę od razu podpisać kontrakt (śmiech). Natomiast koniec końców coś nie zagrało, trenerowi Stokowcowi chyba nie przypadłem do gustu.

Jest jakieś niepowodzenie transferowe w Twojej karierze, którego szczególnie żałujesz? 

– Na pewno szkoda tego Zagłębia, była to ekstraklasa, ale jakoś bardzo też tego nie żałuję.

Odszedłeś z Siarki bo czułeś, że doszedłeś już do ściany, czy może była to bardziej decyzja klubu? 

Konrad odszedł zimą podczas sezonu 2017/18 do Puszczy Niepołomice. 

– Myślę, że to była moja decyzja. W Siarce byłem dość długo, byłem też w takim wieku, że chciałem spróbować czegoś wyżej. Bo wiadomo, że dla zawodnika w Polsce celem jest dojście do ekstraklasy.

Myślisz, że jeszcze się uda? 

– Mocno w to wierzę.

Przy transferze do Puszczy postać trenera Tułacza była kluczowa? 

– Tak.

Było to dla Ciebie duże zaskoczenie, że w Siarce pożegnano się z nim tak wcześnie podczas sezonu 2014/15? 

Siarkowcy po 6 kolejkach mieli 11 punktów. W 7 serii gier w meczu z Wisłą Puławy na stanowisku trenera zadebiutował już Ryszard Kuźma. 

– Dobrze zaczęliśmy ten sezon, ale dość szybko zapadła decyzja o zwolnieniu trenera. Takie jest jednak życie trenera i również piłkarza, że nie da się przewidzieć pewnych zmian.

Po Kuźmie był już trener Gąsior. Jak wspominasz współpracę z Włodkiem?

– Bardzo przyjazny człowiek, z treningów wszyscy wiele czerpaliśmy, zawsze przychodziliśmy uśmiechnięci, także bardzo miło go wspominam.

Pomimo swojego wieku potrafił wejść do siatkonogi i wyglądać lepiej od niejednego młodzieżowca.

– Tak, jestem w stanie to potwierdzić (śmiech). Nawet jak byliśmy na siłowni, to ćwiczył razem z nami.

Spotkałeś go jeszcze po odejściu z Siarki? Bo wiadomo, że trener lubił odwiedzić przy jakiejś okazji swoich były podopiecznych. 

– Spotkałem go kiedyś całkowicie przypadkowo, w sklepie w Mielcu na zakupach.

Czułeś, że w Niepołomicach będzie grał tak długo? Jaki jest to w ogóle klub dla zawodnika? Jest jakaś presja ze strony klubu, czy kibiców, czy każde punkty są odbierane jako bardzo duży sukces?

– Wiadomo, że nie jest to duży klub, nie przychodzi tu na mecze po 5 tysięcy ludzi, presji jakiejś nie ma, ale na pewno z roku na rok klub się rozwija. Jest fajny dla zawodników, którzy chcą się wybić i zajść gdzieś wyżej, natomiast jest też bardzo dobry dla kogoś, kto chciałby zaaklimatyzować się tu na dłużej. Miejscowość też jest bardzo przyjemna.

To, co teraz się dzieje w tabeli jest dla Ciebie bardzo dużym zaskoczeniem? Spodziewałeś się, że nagle Puszcza zostanie poważnym kandydatem w walce o awans do ekstraklasy? 

– Ciężko mi też to tak ocenić z tego względu, że przez kontuzję nie było mnie na przygotowaniach przed rundą, ale nie powiedziałbym, że jest to jakieś duże zaskoczenie. Skład mamy bardzo mocny.

Zimą już normalnie wchodzisz do treningów? 

– Tak. Tak bardzo mocno chciałem ten okres przepracować i przepracowałem go, by być już od początku przygotowań do dyspozycji trenera.

W większym szoku byłeś oglądając Puszczę w tym sezonie, czy śledząc strzeleckie poczynania Marcina Stefanika w 3 lidze? 

– (śmiech) Jedno i drugie mnie trochę zszokowało, gadaliśmy ze Stefanem, że trafiła mu się runda konia.

Marcin trafił do Siarki przed sezonem 2021/22, to ty kiedy wracasz? 

– Ciężko mi odpowiedzieć.

Ale chciałbyś zakończyć karierę w Siarce? 

Tak, chciałbym zakończyć karierę w Siarce.

 

ANKIETA

Ulubiony klub? 

Barcelona.

Idol z dzieciństwa? 

Thierry Henry.

Najlepszy zawodnik na Twojej pozycji? 

Sergio Ramos.

Najlepszy bramkarz z jakim grałeś? 

Wymieniłbym dwóch. Artur Melon i Gabriel Kobylak.

Najlepszy obrońca z jakim grałeś? 

Łukasz Sołowiej.

Najlepszy pomocnik z jakim grałeś? 

Hubert Tomalski.

Najlepszy napastnik z jakim grałeś?

Kuba Wróbel.

Najlepszy piłkarz przeciwko któremu grałeś?

Dani Ramirez.

Ulubiona bramka w karierze?

Ze Stalową Wolą z karnego.

Postać, której zawdzięczasz w swojej karierze najwięcej? 

Nie będzie to jedna postać, bo jest to cała rodzina.

Ulubiony serial? 

Nie mam ulubionego, ale generalnie lubię oglądać.

Ulubiony gatunek muzyczny? 

Wszystkiego po trochę słucham.

Najlepszy kumpel w Siarce? 

Patryk Szewc

Największy pracuś w Siarce? 

Daniel Koczon, Darek Frankiewicz.

Największy maruda w Siarce? 

Artur Melon.

Atmosferić w Siarce? 

Było ich kilku. Janek Kowalski, Tomek Persona, Hubert Tomalski, czy też Janek Grzesik.

Największy model w Siarce? 

Tomek Persona

Największy drewniak w Siarce? 

Może Krzysiek Ropski (śmiech).

Największy technik w Siarce? 

Hubert Tomalski.

Ulubiony mecz w barwach Siarki?

Wygrane derby ze Stalą, w których strzeliłem bramkę z karnego.

Najlepszy moment w karierze? 

Nadejdzie.

A najgorszy? 

Kontuzje, które myślę że są już za mną.

Rozmawiał Mateusz Pitra