shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Siarka – Korona Rzeszów. Zapowiedź meczu.

Już jutro o godzinie 16:00 podejmiemy kolejnego z beniaminków – Koronę Rzeszów i tym samym zamkniemy spotkania w rundzie jesiennej z zestawem wszystkich drużyn, które jeszcze rok temu występowały na 5 poziomie rozgrywkowym. Na ten moment bilans z tymi ekipami wynosi 2-1-0, czym można się zdecydowanie pochwalić, zresztą generalnie nasza dyspozycja na początku sezonu jest wyśmienita. Nie odbiega w tym aspekcie jednak beniaminek z Rzeszowa, który może poszczycić się statusem chyba największej niespodzianki po 7 kolejkach. Aczkolwiek o tym, dlaczego tak jest będzie już za chwilę.

No tym razem w bieżącym fragmencie zapowiedzi nie pochylę się zbytnio nad bezpośrednimi starciami z Koroną Rzeszów tak, jak miało to miejsce na tygodniu przed meczem z Unią Tarnów, gdyż z drużyną z Podkarpacia w swojej historii w oficjalnych, ligowych meczach jeszcze się nie mierzyliśmy. Zresztą nic dziwnego, Korona pierwszy raz w swojej historii awansowała do 3 ligi. Dotychczas graliśmy z nimi kilka razy w sparingach, głównie w okresie, gdy naszym szkoleniowcem był trener Opaliński. Niestety nie były to dla nas pomyślne rezultaty, choć wiadomo iż na wyciąganie wniosków na podstawie sparingów szkoda tracić czasu.

Nie ma co ukrywać, że obecnie Korona jest w swoim „picku” biorąc pod uwagę ich dotychczasowe osiągnięcia, a bez wątpienia kluczową postacią w pisaniu nowożytnej ery dla tegorocznego beniaminka jest Grzegorz Opaliński. Przychodził on do Korony na początku 2019 roku, gdy klub dryfował na dnie 4 ligi i tak naprawdę dokonał cudu. W pół roku z wyciągnął zespół z wielkiego kryzysu i utrzymał się z nim na bezpiecznej lokacie. To zaprocentowało na późniejsze przejście do Siarki, gdzie spędził 1,5 roku. Przed rundą wiosenną poprzedniego sezonu znów trafił na Potockiego 9 i w 14 meczach zdobył 36 punktów nie przegrywając żadnego spotkania i w cuglach awansował na 4 poziom rozgrywkowy, a start obecnego sezonu pokazuje, że Opaliński i Korona to związek idealny. Co ciekawe, na stanowisku szkoleniowca zastąpił on Michała Szymczaka, którego w Tarnobrzegu również dobrze znamy. Skoro już przy postaciach związanych z miejscem pracy w Koronie i Siarce jesteśmy, to warto nadmienić jeszcze kilku graczy. Ostatni sezon w Rzeszowie spędził nasz wychowanek – Kamil Halat, jednak obecnie zmienił on otoczenie. Do Korony razem z Grzegorzem Opaliński początkiem 2019 roku przychodził zawodnik o podobnie brzmiącym nazwisku co wychowanek Siarki, jednak nie jest to Halat, a Tomasz Walat, który w naszych barwach strzelił 30 bramek w 70 meczach, a obecnie gra dla JKS-u Jarosław. Rok temu wypożyczony z naszego zespołu do Koroniarzy był Wawrylak, a obecnie podstawowym bramkarzem beniaminka jest mający przeszłość przy AN2 Paweł Pawlus. W naszych barwach zagrał 14 razy, zaś w Rzeszowie jest już od 2 lat.

Zespół dowodzony przez trenera Opalińskiego znajduje się obecnie na wysokim, 8 miejscu w tabeli. Korona dała już się poznać, jako rywal niezwykle groźny dla każdego. Przekonała się o tym w pierwszej kolejce Wisła Sandomierz, która w Krasnem (stadion użyczony do użytku Koronie na ten sezon) przegrała aż 0:5. Za jeszcze większą niespodziankę można uznać remis 2:2 z Podhalem, a także zwycięstwo 2:0 na wyjeździe z Chełmianką. I choć ostatnio Korona nieco przygasła kompletując oczko na 9 możliwych, to i tak nie zmienia to raczej postrzegania klubu z Potockiego przez przeciętnego sympatyka 3 ligi grupy 4, gdyż widać gołym okiem jak świetną robotę z piłkarzami wykonuje trener Opaliński. To właśnie postać trenera może być dla nas w jutrzejszym starciu największym postrachem, gdyż zna on nasz klub od podszewki, choć kilka rzeczy w okresie Sławomira Majaka się zmieniło. Przede wszystkim Siarka przeszła na ustawienie z 3 obrońców, a na inną pozycję przekwalifikowano np. Janeczko. Dodatkowo, zestawiając sobie ostatni mecz za Opala (2:4 z Chełmianką), oraz ostatni mecz Siarki z Unią Tarnów w składzie doszło do 6 zmian. Nie ma jednak wątpliwości, że trener Korony zna gorsze strony graczy, z którymi miał w Siarce styczność i z pewnością będzie chciał to wykorzystać w jutrzejszym starciu. Korona przede wszystkim stanowi monolit i raczej ciężko tam znaleźć jednego zawodnika, który wybija się znacząco ponad umiejętności w stosunku do reszty. O monolicie można przede wszystkim mówić w defensywie, która spisuje się podobnie jak w tamtym sezonie 4 ligi, a przypomnę iż wówczas tylko Izolator i Karpaty straciły mniej bramek od Korony, a nie były to też jakieś diametralne różnice. Szefem rzeszowskiej obrony jest Sebastian Kocój, który przed sezonem był na testach w pierwszoligowej Puszczy Niepołomice, co może świadczyć o jego klasie. Najlepszym strzelcem jest Paweł Piątek, który ma na koncie 4 bramki, z czego 3 w pierwszej kolejce przeciwko Wiśle Sandomierz. Niezłe liczby notuje też Mateusz Jędyras, także Mateusz Kantor, który przecież nie tak dawno grał w pierwszoligowej Resovii. Przede wszystkim latem w Koronie nie doszło do zbyt dużej i niepotrzebnej rewolucji, pożegnano się jedynie z Konefałem, który skończył przygodę z piłką, a także kilkoma innymi graczami, którzy do Korony byli wypożyczeni. Ściągnięto zaś posiłki głównie z Resovii, gdyż to właśnie z Reski do Korony przyszło 4 z 6 graczy latem. Są to głównie młodzi zawodnicy, generalnie taki też był plan władz Koroniarzy na szukanie graczy pod 3 ligę, gdyż Korona miała problem z młodzieżowcem. Widać to zresztą po jednej z wyższych średnich wieku w całej lidze. Mimo to w składzie zazwyczaj znajduje się 2/3 graczy o statusie młodzieżowca.

W porównaniu do ostatniego ligowego remisu z Orlętami, sytuacja zdrowotna i kartkowa w Koronie wygląda bliźniaczo, zmieniła się zaś nieco w naszej ekipie. Podczas meczu z Unią Tarnów żółtą kartkę otrzymał Paweł Rogala, jednak na nieszczęście czwartą już w tym sezonie, przez co jutro będzie pauzował i pytanie, jak skompletuje jutrzejszą jedenastkę trener Majak, który przed meczem z Unią troszkę zarotował, a teraz będzie musiał sobie poradzić bez Pawła. Największą zagadką jest raczej obsada ataku, ale też niewiadomą może być środek pola i prawe wahadło.

Choć w środę straciliśmy pierwsze ligowe punkty to i tak podświadomie można być całkiem zadowolonym z tego remisu. Wywalczony punkt w samej końcówce zawsze stanowi wartość dodaną jeśli chodzi o morale zespołu, a jeszcze bardziej cieszyć może fakt odblokowania się Agudo i Zawiślaka, gdzie w przypadku tego drugiego bramka przeciwników była jak zaczarowana od początku sezonu. To, co również może napawać optymizmem to naprawdę niezła gra naszej drużyny w Tarnowie, który jest bardzo ciężkim terenem dla każdego. My byliśmy stroną dominującą i brakowało nam nieco więcej skuteczności, choć należy też oddać Unii, iż ta do 77 minuty skutecznie się broniła, ale też próbowała kilkukrotnie postraszyć Pietrygę, co zaowocowało świetnym widowiskiem dla kibiców. Odfajkować należy również kolejną asystę Sulkowskiego, ósmą już w tym sezonie, a także to, iż pierwszy raz w tym sezonie Siarka nie zdobyła bramki po stałym fragmencie gry. Najbliżej tego był Marcin Stefanik, który oddał strzał z wolnego w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Zająca. Miejmy jednak nadzieję, że jutro obramowanie bramki nie będzie nam przeszkadzało i oby starcie z beniaminkiem poskutkowało podtrzymaniem fotelu lidera, a także przedłużeniem fantastycznej serii przy AN2, choć zdecydowanie łatwo nie będzie. Do zobaczenia na stadionie!

 

Mateusz Pitra