Opaliński: „W takich chwilach piłka schodzi na dalszy plan”
Zapraszamy do krótkiej rozmowy z trenerem piłkarzy Siarki Grzegorzem Opalińskim.
Jak zareagowaliście na decyzję o zawieszeniu rozgrywek? Po ciężko przepracowanej zimie zagraliście tylko jeden mecz i na tym koniec – przymusowa przerwa.
Oczywiście nikt z tego faktu nie jest zadowolony, ale widzimy co się dzieje w Polsce i na świecie. Każdy chyba z nas jest zaniepokojony, śledzi obecną sytuacje. Informacje jakie docierają do nas są niepokojące. W Łańcucie zmarła 27-letnia kobieta, jak widać cały ten wirus nie dotyczy tylko osób starszych. Trzeba więc bezwzględnie ograniczać do minimum wyjścia z domu i czekać na rozwój sytuacji.
Tyczy się to też piłkarzy na całym świecie. Od kiedy nie trenujecie?
W piątek 13 marca mieliśmy ostatni trening, mocny i intensywny. W sobotę i niedzielę zawodnicy mieli wolne i od poniedziałku ćwiczą indywidualnie. Każdy z nich ma plan do zrealizowania z którego muszą się rozliczyć. Obserwujemy zdalnie ich pracę i chcemy podtrzymać formę, co w obecnej sytuacji wcale nie jest proste. Zimą dużo było ćwiczeń bez piłki, dużo było biegania, ale taka jest specyfika okresu przygotowawczego. Teraz niestety też chłopaki w większości trenują bez piłki. Są oczywiście zawodnicy, którzy sami tam starają się coś kopnąć, ćwiczą z piłką, ale nie każdy ma taką możliwość, bo przecież mieszkają w blokach. Mamy więc ciężką sytuację, ale to nie tylko nasz problem. Rozmawiam z wieloma trenerami, z kolegami którzy pracują na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce i każdy ma ten sam kłopot. Jestem właśnie po rozmowie z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim, pytałem się go jak sytuacja wygląda w Liverpoolu gdzie trenuje jego syn. Mówił, że stara się chodzić z synem na boisko i we dwóch coś tam ćwiczą. Akademia jest zamknięta i każdy piłkarz ma rozpisane indywidualne treningi. W tej chwili dla nas wszystkich najważniejsze jest, żeby kraj sobie poradził, żeby jak najmniej ludzi zachorowało i umarło. Piłka schodzi na plan dalszy.
Szanse na to, że wrócicie szybko do grania są raczej małe.
Dostaliśmy właśnie informacje, że PZPN zawiesił rozgrywki do 26 kwietnia, czyli jak wszystko dobrze pójdzie najwcześniej zaczniemy grać w maju z Hetmanem. Czy tak będzie nie wiemy, bo nie wiemy jak się rozwinie sytuacja. Fala zachorowań jest przed nami.
A jak pan sobie radzi w tych dniach?
Piszę pracę na kurs UEFA PRO oraz sprawozdanie ze stażu który robię. Dużo czytam, biegam i jeżdżę na rowerze. Z tym też jednak trzeba ostrożnie, bo ostatnio w lesie więcej spotykam ludzi niż na ulicy. Rozmawiamy z trenerami na temat możliwych scenariuszy i zdajemy sobie sprawę, że teraz są wakacje a może się zdarzyć tak, że w czerwcu i lipcu będziemy grać. Byłoby to dobre rozwiązanie, przede wszystkim sprawiedliwe. Bo nie jest dobrym pomysłem uznanie tabeli po 18 czy 19 kolejkach. Dotyczy to zarówno walki o awans jak i utrzymanie. Mam nadzieje, że te kontrakty które kończą się 30 czerwca zostaną automatycznie przedłużone o miesiąc i w lipcu – jak sytuacja z wirusem się unormuje – skończymy sezon i potem po krótkiej przerwie zaczniemy kolejny.
Pana piłkarze trenują w domu ale i też pomagają. Finansowo.
Tak. Zorganizowaliśmy właśnie zbiórkę we własnym gronie i przekażemy pieniądze na akcję „Micha dla medyka” pomagająca pracownikom szpitala w Łańcucie. Doceniamy pracę i zaangażowanie służb medycznych, lekarzy i pielęgniarek. Wiemy jak trudna sytuacja panuje w polskich szpitalach i że każdy grosz się liczy. Mamy tego świadomość dlatego postanowiliśmy pomóc. Jest to też odpowiedź na wyzwanie rzucone nam przez piłkarzy Korony Rzeszów. Kontynuujemy łańcuszek, zachęcamy, by naszym krokiem podążyli następni i nominujemy w tej szczytnej akcji graczy Stali Stalowa Wola.