shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

O tych, którzy grali dla Siarki i Stali.

W kwestiach poza stricte boiskowych jedną z najboleśniejszych rzeczy dla kibica jest fakt, gdy dany piłkarz opuści klub na rzecz odwiecznego rywala. Oczywiście, wielu z graczy wykazuje się lojalnością wobec pracodawcy, jednak futbol zna równie dużo zgoła odmiennych przypadków. Chyba najpopularniejszym tego typu zawodnikiem jest Luis Figo, gdyż był to ruch transferowy odbyty pomiędzy Barceloną i Realem, a chyba nie muszę zbyt wiele mówić o historii rywalizacji między tymi klubami. Są też gracze, którzy ewentualnym przejściem do odwiecznego rywala szantażowali swojego ówczesnego pracodawcę i za przykład może posłużyć Zlatan Ibrahimović, który w ten sposób wykorzystał Barcelonę i od klubu z Katalonii dostał jeszcze jedną szansę, gdyż działacze Blaugrany nie mogli sobie pozwolić na odejście swojego gwiazdora do największego rywala w walce o tytuł. Przenosząc się w nieco chłodniejsze rejony do bardzo głośnej niegdyś transakcji doszło pomiędzy Tottenhamem i Arsenalem, a jej bohaterem był ówczesny kapitan „Kogutów” – Sol Campbell. Można tak wymieniać i wymieniać, pewne jest jednak to, że zamiana barw klubowych na korzyść odwiecznego rywala może być druzgocąca dla wielu fanów. Tego uczucia nie znają jednak – pozostając w Anglii – kibice Liverpoolu i Manchesteru United. Ostatni transfer przeprowadzony bezpośrednio między tymi drużynami to przejście Phila Chisnalla do „The Reds” w 1964 roku. Między Siarką, a Stalą Stalowa Wola takich ruchów w przekroju ponad 30 lat jest jednak nieco więcej i temu poświęcony jest ten tekst. Choć czy stawianie na tej samej półce Realu, Barcelony oraz Siarki i Stali Stalowa Wola jest słuszne ? Śmiem wątpić, jednak trzeba było zbudować na początek nieco mocniejszą narrację.

Rywalizacja pomiędzy Siarką, a Stalą trwa już od pierwszych piłkarskich chwil obu klubów. Początkowo mecze między tymi drużynami uznawane były jako derby Rzeszowszczyzny. Później ze względu na podział administracyjny były to derby województwa tarnobrzeskiego, a nieco później ‘’święta wojna’’, choć to określenie wciąż pasuje do obecnej sytuacji. Dziś – Wielkie Derby Podkarpacia. Do starć między tymi drużynami dochodziło na niemalże każdym poziomie rozgrywkowym w kraju, a każde takie spotkanie cieszy się – co nie powinno dziwić – ogromną atencją wśród kibiców obu drużyn. Rywale, którzy nie mogą bez siebie żyć. Jest jednak stosunkowo spora grupa piłkarzy, którzy w CV mają zarówno Siarkę, jak i Stal. I choć oczywiście nie jest to taka sama sytuacja jak w przypadku największych drużyn w futbolu, gdyż tutaj często w grę wchodzą względy poza sportowe i piłkarze wcale nie muszą czuć się szczególnie przywiązani do którejś z tych ekip, to jednak pośród sympatyków obu zainteresowanych drużyn takie wybory mogą być kontrowersyjne.

Początkowo tekst miałem zamiar podzielić na omówienie każdego przykładu indywidualnie, jednak chyba nie ma sensu tego specjalnie robić. Poniżej znajdują się sylwetki pięciu wybranych przeze mnie piłkarzy grających zarówno w Siarce, jak i Stali. Zanim jednak o nich, czas na kilka statystyk. Łącznie na linii Siarka-Stal lub odwrotnie odbyło się 16 transferów, a kolejnych siedmiu piłkarzy ma w CV obie drużyny, jednak nie po kolei. Skoro już przy tych transferach Siarka-Stal jesteśmy, to takich ruchów było raptem 4 (Żuchnik, który najpierw grał w Siarce, potem chwilę w Stali by jeszcze wrócić do Tarnobrzega, Rafał Majkowski, Herbert Boruc i Jacek Zieliński). Cała reszta graczy (12) przyszła bezpośrednio ze Stali do Siarki. Piłkarzem, który jest chyba najbardziej kojarzony z przeszłością w Siarce i Stali jest Adrian Gębalski, i jest on również ostatnim zawodnikiem, który był bohaterem bezpośredniego transferu między odwiecznymi rywalami. Do Tarnobrzega ze Stali wrócił przed sezonem 2018/19. Obecnie tylko Stal dysponuje graczami, którzy mają w przeszłości Siarkę i są to dość istotne nazwiska w układance Łukasza Berety, a wywołanymi piłkarzami są Aleksander Drobot i Kamil Radulj (choć Kamil jest obecnie kontuzjowany).

ADRIAN GĘBALSKI

Jedno z najgłośniejszych nazwisk z całego zestawienia. Obecnie kapitan i czołowa postać Czarnych Połaniec, z którymi wywalczył w poprzednim sezonie awans do 3 ligi grupy 4 i to właśnie w Połańcu stawiał pierwsze kroki w juniorskim, a także seniorskim futbolu. Stamtąd został ściągnięty do Tarnobrzega przez trenera Szymczaka i miał wspomóc Siarkę w walce o utrzymanie w 2 lidze. Niestety przyjście Łukasza Cichosa mocno odcisnęło piętno na rolę Adriana w drużynie, zresztą nic dziwnego. Cichos został ściągnięty z Korony Kielce i wokół niego miała być obudowana siła naszej drużyny w ofensywie, jednak stało się totalnie inaczej i sam zainteresowany zdobył raptem 3 bramki. Z jego też powodu Gębalski często wystawiany był na skrzydle, co zdecydowanie nie jest jego nominalną pozycją. Łącznie w swojej pierwszej przygodzie z Siarką zdobył 2 bramki, przeciwko Motorowi Lublin i Pogoni Siedlce. Później wrócił na 4 poziom rozgrywkowy podpisując kontrakt z Wisłą Sandomierz, gdzie znów nastukał mnóstwo bramek i pojawiło się nawet zainteresowanie z ekstraklasy – Korony Kielce, gdzie oczywiście raczej nie byłby pierwszoplanową postacią lecz z powodu problemów finansowych Scyzoryków transfer nie doszedł do skutku i ostatecznie bohater tego akapitu trafił do Puszczy Niepołomice. W Niepołomicach spędził dwie rundy, poszedł do KSZO na 6 miesięcy i trafił do Stali Stalowa Wola, gdzie spędził dobry czas. Z czasem został nawet kapitanem klubu ze Stalowej Woli i był jej głównym snajperem w 2 lidze. Grał w niej przez 2 lata i skompletował 19 bramek w 64 meczach, zresztą 2 z nich zdobył z rzutów karnych w meczach z Siarką. Miał jednak już dość ciągłej walki o utrzymanie, kiedy to klub ze Stalowej Woli przeżywał gorszy okres co sam Adrian powiedział w wywiadzie. Dodatkowo pod koniec swojej przygody w Stali grał już niewiele. Więcej o tym transferze powiedział w Echu Dnia: Zdaje sobie z tego sprawę, że nie wszystkim kibicom Siarki ten transfer się podoba. A chyba jeszcze mniej tym ze Stalowej Woli. Ale gram już trochę lat w piłkę, nasłuchałem się na swój temat wiele rzeczy. To na mnie nie działa. A jeśli już to tylko bardziej mnie mobilizuje. Piłka nożna to nie tylko moja pasja, ale przede wszystkim praca. Adrian chyba jednak stosunkowo szybko przekonał tych, których mógł przekonać w Tarnobrzegu. W 7 kolejce w derbowym starciu ze Stalą w przeciągu 25 minut zdobył 2 bramki, a Siarka wygrała ten mecz 3:0. Jako ciekawostkę mogę dodać, że snajper strzelonych bramek nie celebrował. Tak samo, jak nie celebrował tej strzelonej Siarce już jako piłkarz Czarnych Połaniec w 4 kolejce tego sezonu. Łącznie w naszych barwach zagrał podobnie jak w Stali w 64 meczach i strzelił 8 goli.

MIECZYSŁAW OŻÓG

Tym razem zdecydowanie cofniemy się w czasie, jednak kilkanaście kolejnych zdań poświęcę osobie z jeszcze głośniejszym nazwiskiem niż Gębalski. Mowa tu oczywiście o Mieczysławie Ożógu, istnej legendzie podkarpackiej piłki. A konkretniej, to naszego najbliższego rywala – Stali Stalowa Wola. W klubie z Hutniczej Mietek spędził 18 rund, jednak samo pożegnanie okazało się bardzo niesmaczne, zwłaszcza dla samego piłkarza. Jak wspomina, był to dla niego bardzo trudny moment w karierze i w zasadzie po wyrzuceniu go ze Stali, Ożóg na dobre zakończył karierę z profesjonalną w skali polskiej piłki przygodę, gdyż jego kolejnym klubem była Galicja Cisna. Trzeba jednak zaznaczyć, że Ożóg cały czas gra w piłkę (obecnie w Bukowie Jastkowice), za co należy mu oddać wielki szacunek. A gdy tylko ktoś go nazwie „dziadkiem”, on to krótko kwituje stwierdzeniem, że nawet nie dożyje jego wieku. Uporządkujmy sobie jednak ten fragment chronologicznie i do pożegnania Mietka ze Stali jeszcze przejdziemy. Jak do tego doszło, że wychowanek Sparty Jeżowe trafił do drugoligowej Stali Stalowa Wola ? Za tym krokiem milowym w karierze obecnego bohatera stoi Józef Leś, który zobaczył Ożóga na turnieju juniorskim i zaproponował mu przenosiny do Stalowej Wolej, a sam zainteresowany bez zbędnego zastanawiania się przyjął ofertę. Miał wtedy 19 lat. Wyróżniał się przede wszystkim świetną wydolnością, na co miały wpływ – jak sam wspomina – bardzo ciężkie treningi u Mariana Geszke, po których czuł, że żyje. Jego pobyt w Siarce mógł być dla wielu bardzo kontrowersyjny, jednak sam piłkarz patrzy na to nieco inaczej i wydaje mu się to czymś naturalnym. Ożóg był w kręgu zainteresowań naszego klubu już wcześniej, bardzo chciał go trener Gąsior i Gielarek. Ostatecznie trafił do Tarnobrzega przed sezonem 1995/96 za kwotę 70 tysięcy złotych. Nie mógł sobie wyśnić lepszego debiutu, gdyż zdobył dwie bramki w meczu z Lechią/Olimpią Gdańsk dając naszej drużynie remis, z czego jedną w 90 minucie. Potem jednak częściej rozczarowywał, a w końcówce został nawet odesłany do rezerw. Po roku spędzonym w Tarnobrzegu wrócił do Stalowej Woli, gdzie kontynuował pisanie pięknej karty dla klubu z Hutniczej. Karty, która jednak została w samej końcówce splamiona. W sezonie 2007/08 został najstarszym aktywnym piłkarzem w całej II lidze, mając 41 lat. Co więcej, był zazwyczaj piłkarzem pierwszego składu. Po porażce z Pelikanem Łowicz 0:5 on, Kusiak i Kasiak zostali wyrzuceni z drużyny przez trenera Mikulskiego i w ten niesmaczny sposób zakończyła się jego legenda w Stali, a jak sam wspominał po latach – raczej nie zamierza wiązać przyszłości w jakiejkolwiek postaci przy Hutniczej 15. Było to o tyle niefortunne z tego względu, że Mietek chwilę wcześniej pomógł Stali w bardzo ważnym utrzymaniu, a raptem kilka miesięcy później został bezpowrotnie wyrzucony z klubu. Ożóg łącznie wystąpił w 106 spotkaniach najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju (16 w Siarce, reszta w Stali) zdobywając 8 goli.

fot. Echo Dnia

JAROSŁAW PIĄTKOWSKI

Tutaj już opisywać będziemy piłkarza nieco bardziej związanego z Siarką, aniżeli Stalową Wolą. Piątkowski do Siarki trafił z Klimontowianki Klimontów w wieku 17 lat, do której zresztą nie tak dawno wrócił. W sezonie 2000/01, kiedy to miał raptem 18 lat zagrał w 22 spotkaniach i zdobył 4 bramki, z czego 3 ustrzelił w spotkaniu z Proszowianką, co czyni go najmłodszym strzelcem hat-tricka w historii klubu. Rok później swój dorobek poprawił, wpisując się na listę strzelców 6 razy. Po 5 latach spędzonych w Tarnobrzegu skorzystał z oferty Korony Kielce, z którą to zresztą awansował do ekstraklasy. Sam wspomina ten czas bardzo dobrze ze względu na atmosferę w zespole, a także wyniki sportowe. Później trafił na wypożyczenie do ŁKS-u, gdzie również miał za sobą świetny okres. Przez pół roku zna I-ligowych boiskach zdobył 5 bramek, w tym m.in. w derbach z Widzewem. Zresztą sam mówił, iż ówczesny trener ŁKS-u – Wiesław Wojno był jego ulubionym, z jakim miał okazję współpracować. Zaowocowało to później w Koronie, w której na boiskach ekstraklasy zagrał w 7 meczach. Następnie trafił do Zagłębia Sosnowiec, z którym awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju i zdołał nazbierać 9 spotkań. W rundzie wiosennej występował już w III-ligowej Resovii, z którą również wywalczył awans. W tym kontekście można go uznać wręcz za specjalistę. Awans wywalczył 4 razy. Po dwóch latach w Resovii przeszedł do Stali Stalowa Wola. W Stali również spędził 2 lata i wrócił do Tarnobrzega by wzmocnić Siarkę przed pierwszym od wielu lat sezonem na 3 stopniu rozgrywkowym. Strzelił wówczas 7 goli, co czyniło go drugim najlepszym strzelcem Siarki w 2 lidze. W połowie sezonu 2013/14 odszedł do Wisły Sandomierz. W Siarce łącznie 126 meczów.

JACEK ZIELIŃSKI

Teraz czas na poświęcenie kilku słów prawdziwej legendzie naszego klubu. Jacek Zieliński od najmłodszych lat jest związany z Siarką i można go uważać za jednego z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszego tarnobrzeżanina w kontekście piłki nożnej. Bo choć oczywiście więcej jako piłkarz osiągnął np. Mariusz Kukiełka, to bohater tego akapitu po karierze stał się jednym z najlepszych trenerów w kraju. Niektórych więc może dziwić jego obecność  wśród piłkarzy, którzy grali dla Siarki i Stali, ale tak – Jacek Zieliński jako piłkarz zaliczył krótki epizod w Stalowej Woli, do którego jeszcze przejdziemy, gdyż jest to również warty poruszenia wątek. Uporządkujmy jednak wydarzenia i przenieśmy się na sam początek. Jak wspominali rodzice piłkarza w jednym z tekstów na Echu Dnia, Jacek od najmłodszych lat wykazywał się wielkim talentem do piłki. Na swoim „Wembley” mijał kolegów jak chciał. Był nie do zatrzymania. Nie miał kłopotów z łączeniem obowiązków szkolnych z pasją. Był bardzo dobrym uczniem, maturę zdał z wyróżnieniem, jednak ku zdziwieniu nauczycieli, jakich spotkał na swojej drodze nie zdecydował się pójść na studia, choć nie musiał do tego zdawać egzaminów. Od początku wiedział co chce robić w życiu i konsekwentnie podążał wytyczoną przez siebie ścieżką. Wybrał AWF w Warszawie, jednak by nie zmarnować całkowicie talentu do piłki grał również w trzecioligowym AZS AWF Warszawa, a później Gwardii Warszawa. W stolicy grał w latach 1980-1984. Ten talent wcale nie był mały, o czym świadczy fakt, iż w 1979 roku Jacek wywalczył z rówieśnikami wicemistrzostwo Polski Juniorów ulegając dopiero Śląskowi Wrocław na stadionie w Chorzowie. Był kapitanem drużyny. Jednak o samych mistrzostwach póki co nie będę pisał więcej, gdyż wkrótce na stronie wyląduje dedykowany temu wydarzeniu artykuł. Wracając do meritum, Zieliński tuż po zakończeniu studiów wrócił do ukochanego miejsca na ziemi, gdzie drzwi zawsze były i będą dla niego otwarte. W Siarce spędził kolejne 10 lat z półroczną przerwą, do której za chwilę przejdę. Dla naszego klubu zagrał grubo ponad 200 meczów. Choć był prawonożny, występował na pozycji lewego pomocnika (akurat teraz to dość powszechne zjawisko). Wyróżniał się techniką, a przede wszystkim cechami przywódczymi, które pozwalały mu bardzo często wyprowadzać drużynę na murawę w roli kapitana. Zimą w sezonie 1992/93 doszło do małego przełomu. Zieliński w Siarce był odstawiony nieco na boczny tor ze względu na konflikt z Januszem Gałkiem. Przekonała go wizja zaprezentowana przez trenera Gąsiora w Stalowej Woli i skorzystał z oferty odwiecznego rywala, jednak jak wspomina nie miał przez to żadnych problemów u kibiców którejś z drużyn. Zresztą okres w Stali był dla niego dość udany. Choć spędził tam tylko rundę wiosenną, to pomógł w wywalczeniu awansu z 2 do 1 ligi. Wrócił jednak do ukochanego klubu latem 1993 roku, już w nieco innej roli. Mimo, iż miał dopiero 32 lata miał zamiar kończyć karierę ze względu na ambitne plany trenerskie i stało się tak, jak udowadniał to przez całą karierę – nie pomylił się w kwestii wyboru. Decyzję argumentował tym, że wiedział iż pewnego pułapu nie przeskoczy i to zadecydowało o pójściu na studia, a także przedwczesnym zakończeniu kariery. Zdołał jednak przywdziać jeszcze trykot Siarki na jeden mecz. Przetrzebiona kontuzjami i czynnikami poza boiskowymi Siarka pojechała na mecz w Łodzi z Widzewem w dość okrojonym składzie, a Jacek Zieliński skorzystał z propozycji trenera Gałka i pojechał na mecz z drużyną. Wszedł na boisko w 55 minucie za debiutującego wówczas Kiełbowicza. Nasza drużyna przegrała ten mecz 1:2. Ostateczne pożegnanie wychowanka odbyło się przed derbowym meczem ze Stalą 23 kwietnia 1994 roku. Było to ostatnie starcie pomiędzy Siarką, a Stalą na najwyższym stopniu rozgrywkowym. Zakończone zwycięstwem 1:0 naszej drużyny po bramce Tyburskiego. Zieliński w sezonie 1993/94 skupiał się głównie na roli trenera rezerw Siarki. Po sezonie skorzystał z oferty Alitu Ożarów, z którym wywalczył awans do trzeciej ligi. Wrócił do Tarnobrzega by uchronić Siarkę przed spadkiem z 3 ligi i wykonał zadanie w stu procentach. Siarka stała się pięknie grającym i co najważniejsze punktującym zespołem utrzymując się dość spokojnie w lidze. Rok później Zieliński wywalczył z Siarką awans do 2 ligi. Już wtedy można było odczuć, że mamy do czynienia z nie lada szkoleniowcem, co potwierdzają tylko późniejsze lata. Mistrzostwo z Lechem, Superpuchar, statuetka trenera roku za 2003 rok. To kilka z sukcesów Jacka. Chyba po tym fragmencie nie muszę specjalnie przypominać o jak bardzo zasłużonej postaci mówimy.

TOMASZ WALAT

Ostatnim zawodnikiem, w którego karierę wgłębimy się nieco bardziej jest Tomasz Walat, który wciąż jest aktywnym piłkarzem. Obecnie reprezentuje barwy Stali Łańcut (co ciekawe, razem z Nikodemem Paczochą). Walat karierę zaczynał w imienniczce z Rzeszowa. Jako młody chłopak miał okazję trenować z np. Sławomirem Szeligą (172 występy w ekstraklasie), czy Grzegorzem Kmiecikiem (70 meczów na najwyższym szczeblu w kraju). Ze Stalą pożegnał się w 2007 roku i jak się okazało, na zawsze. Pomimo tego, iż był jeszcze w późniejszych latach testowany przez macierzysty klub to transfer ani razu nie doszedł do skutku. Sezon 2006/07, a także 2007/08 spędził w Izolatorze Boguchwała, gdzie do siatki rywala trafiał ponad 40 razy (ustrzelił nawet dublet przeciwko Siarce i dość mocno przyczynił się do spadku naszej drużyny). Zasłużył sobie na transfer i przeszedł z trzecioligowego Izolatora do pierwszoligowej wówczas Stali Stalowa Wola, jednak w hutniczym mieście spędził tylko pół roku. Dla Stali wystąpił w kilku meczach, zdobył nawet zwycięską bramkę w spotkaniu z Motorem Lublin. Nieoczekiwanie w przerwie zimowej z pierwszoligowej Stali trafił do… czwartoligowej wówczas Siarki. I właśnie dlatego tego piłkarza wybrałem jako ostatniego, nad którego losem pochylę się bardziej, gdyż jest to bardzo nietypowa historia. Co ciekawe, razem z Walatem do Siarki ze Stali przyszedł również obrońca – Damian Sałek. Obaj zdobyli bramkę w debiucie w zielono-czarno-żółtych barwach. Było to w starciu z Sokołem Nisko. Przez całą rundę wiosenną Walat zdobył 12 goli, o jednego więcej od swojego najlepszego kumpla z boiska – Przemysława Stąporskiego. Dzięki bramkom wysokiego napastnika kwestia awansu wyklarowała się dość szybko i Siarka wróciła do 3 ligi. Walat jest zresztą absolutnym talizmanem dla swoich drużyn. W seniorskiej karierze wywalczył aż 7 awansów. Sezon 2009/10 w wykonaniu snajpera był już znacznie gorszy i na przestrzeni całych rozgrywek zdobył tylko 4 bramki, choć był to i tak jeden z lepszych wyników w drużynie. Zrekompensował się jednak rok później wpisując się na listę strzelców 14-krotnie. Pomimo fantastycznego sezonu ku zdziwieniu kibiców i samego piłkarza trener Mażysz kazał napastnikowi szukać sobie nowego klubu. Jego przygoda w Tarnobrzegu zakończyła się na 70 meczach i 30 bramkach. Znajduje się w pierwszej dziesiątce strzelców w historii naszego klubu, jest jednym z najskuteczniejszych piłkarzy jacy grali przy AN2, zdobył 7 dubletów i ma na koncie najwięcej hat-tricków. Jednego z nich ustrzelił w 14 minut (przeciwko Stali Poniatowa). A wypada jeszcze dodać, że grywał też na pozycji ostatniego obrońcy.

fot. Echo Dnia

Wszyscy zawodnicy, którzy grali dla Stali i Siarki:

Stanisław Bednarz

Kamil Jakubowski

Krzysztof Klempka

Artur Kopeć

Adrian Gębalski

Jakub Łuczakowski

Janusz Mulawka

Wojciech Nieradka

Krzysztof Podlasek

Damian Sałek

Tomasz Walat

Paweł Wtorek

Jarosław Piątkowski

Piotr Witasik

Roman Żuchnik

Mieczysław Ożóg

Przemysław Oziębała

Rafał Majkowski

Herbert Boruc

Kamil Radulj

Aleksander Drobot

Krzysztof Lipecki

Jakub Mażysz

Jacek Zieliński

Opracował Mateusz Pitra