shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Niemoc.

Niestety, mecz z Radunią nie zakończył się pomyślnie dla naszej drużyny. Podopieczni trenera Majaka ulegli gościom 0:2. To trzecia porażka Siarki w tym sezonie, trzeci mecz z rzędu bez zdobycia bramki i czwarty mecz z rzędu bez zwycięstwa. Po piorunującej inauguracji ze Zniczem i bardzo dobrej dyspozycji we Wronkach z rezerwami Lecha przyszedł czas na mały kryzys, bo chyba tak realnie trzeba ocenić obecną sytuację. Kłopot trener Majak miał już przed meczem, gdyż względem ostatniego starcia musiał kilku zawodników zmienić. W dzisiejszym starciu ze względu na kontuzje zagrać nie mogli: Agudo, Bierzało, Stańczyk, Sulkowski, Chmelenko i Adamek. Każdy z nich odgrywał w Siarce ważną rolę na początku sezonu, czy też w poprzednich rozgrywkach. Ostatecznie więc szkoleniowiec zdecydował się na grę dwójką zawodników z przodu, zagęszczając tym samym środek pola.

Spotkanie zaczęło się od prób konstruowania ataków przez naszą drużynę, jednak skutecznie zamykali strefy goście i dobrze grali w defensywie. Ciężko było się przebić, a nawet jeśli to wychodziło, to zawodziły kluczowe, ostatnie podania jak np. kilka razy przy okazji wrzutek ze skrzydła. Obraz gry zbytnio się nie zmieniał. Jeden z niewielu dalszych i dłuższych wypadów na połowę Siarki gości zakończył się ładną bramką Stępnia z dystansu, który plasowanym uderzeniem na bliższy słupek pokonał Pietrygę. Jednakże mogliśmy dość szybko wyrównać. Skutecznie błąd na bramkarzu wymusił Zawiślak, piłka trafiła pod nogi Lewickiego, a ten strzałem zewnętrzną częścią stopy z powietrza był bliski przelobowania bramkarza zza pola karnego. W zasadzie to nawet to zrobił, ale piłka odbiła się od słupka. Blisko było również po chwili. Zawiesił piłkę w polu karnym Hrnciar, zgrał ją głową Tyl i bliski skierowania jej do bramki z najbliższej odległości był Stefanik, jednak podanie otrzymał nieco za plecy przez co nie zdołał oddać strzału.

Druga połowa była już całkowicie pod nasze dyktando, zresztą w pierwszej też nie wyglądało to źle. Szybko mogliśmy wyrównać, jednak dość ładny strzał Hrnciara ładnie odbił golkiper ze Stężycy. Niedługo później piłkę przed szesnastką zgarnął Kaliniec, jednak futbolówka po jego strzale odbiła się od słupka wzmacniającego siatkę. Minęło kilka minut i znów mogli sfrustrować się kibice, ale też piłkarze naszej drużyny. W dogodnej sytuacji stanął Hrnciar, ładnie uderzył futbolówkę, a ta odbiła się od wewnętrznej części słupka i… wyleciała poza boisko. Po chwili znów Słowak zaliczył udany udział w akcji, napędził kontratak, zagrał na skrzydło do Lewickiego, ten wypatrzył dobrze ustawionego na linii pola karnego Zawiślaka, lecz były piłkarz m.in. Wisły Sandomierz za daleko przyjął sobie piłkę. No i znowu nie było daleko od zdobycia wyrównującej bramki. Rzut wolny, podanie do Kwaśniewskiego, bardzo dobra wrzutka między bramkarza, a tłok w polu karnym, jednak najpierw minął się z futbolówką Stefanik, a potem niedokładnie zgrał ją Józefiak. Ożywił też naszą grę po wejściu na boisko Yatsenko, jednak jego dwa strzały z niezłych pozycji były zablokowane. Bramka Raduni była dla nas zaczarowana. A na dobicie w ostatniej akcji meczu w sytuacji sam na sam znalazł się Surdykowski, który najpierw uderzył łokciem w twarz Marcela Tyla, a potem przelobował Pietrygę. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia i finalnie Radunia wygrała 2:0. Szansa na rehabilitację nadarzy się za tydzień w Kołobrzegu z aktualnym liderem rozgrywek.

SKŁAD: Pietryga – Bieniarz (Rogala), Stefanik, Józefiak – Kwaśniewski, Kaliniec, Tyl, Hrnciar (Yatsenko), Cichocki (Krempa) – Zawiślak (Mróz), Lewicki.