shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Nie był to wielki mecz.

Przed spotkaniem bezbramkowego remisu ze Śląskiem raczej nikt w ciemno by nie brał, ale jednak nastroje nie byłyby pewnie fatalne. Niestety z rezerwami Śląska właśnie zremisowaliśmy bezbramkowo, lecz biorąc pod uwagę okoliczności tego wyniku to humory wśród sympatyków naszej drużyny są raczej gorzkie. W ciągu 90 minut oddaliśmy jeden strzał celny – po rzucie karnym, zmarnowanym przez Stefanika. To jest chyba podsumowanie tego meczu. Meczu, który – wydaje się – był najgorszym pod wodzą trenera Becelli. Bo choć praca Łukasza jest jak najbardziej pozytywna, to dzisiejszy mecz był dość ciężki do oglądania zwłaszcza dla bezstronnych kibiców, a niektórzy pewnie zaczęli już snuć najczarniejsze wizje.

Względem przegranego ze Stomilem meczu, trener Becella zdecydował się na 4 roszady w składzie. Do wyjściowej jedenastki kosztem Chmelenki wrócił Bierzało, który wcześniej pauzował za kartki, na prawym wahadle pojawił się dawno nie widziany od 1 minuty na tej pozycji Stańczyk, w środku kosztem pauzującego Tyla zagrał Kaliniec, a w ofensywie zamiast Bałdygi grał Mróz.

Pierwsza połowa nie rozpieszczała widzów w sytuacji. Ciekawsze zalążki okazji mieli gospodarze, jednak w decydujących momentach graliśmy czujnie i konsekwentnie w defensywie, co poskutkowało tym, że podopieczni trenera Wołczka tylko raz oddali strzał celny. Z kolei my byliśmy jeszcze dalej od niezłej sytuacji bramkowej niż gospodarze. W zasadzie raz niezłą sytuację mógł mieć Mróz, jednak Pawelec sfaulował naszego napastnika, za co obejrzał żółtą kartkę, a kilkanaście minut później gdyby walkę o pozycję z Calińskim wygrał Adamek, to stanąłby do spółki z Agudo oko w oko z bramkarzem rywali. Później również Adamek mógł podjąć nieco lepszą decyzję na sfinalizowanie akcji, a tak to ostatecznie wciąż byliśmy bez strzału celnego. I chyba ten fragment podsumowuje pierwsze 45 minut. Sporo niedokładności, brak klarownych sytuacji, wiele wniosków do wyciągnięcia

Nie udało się ich niestety zbytnio wyciągnąć na drugie 45 minut. Choć tu już trzeba przyznać, że jeśli ktoś był bliżej zdobycia upragnionej, prawdopodobnie dającej 3 punkty bramki to byliśmy to my. Najpierw niecelnie z rzutu wolnego uderzał Stefanik, a później z minuty na minutę zaczęliśmy przejmować inicjatywę. Ale jak na warunki tego meczu, czyli nie skutkowało to składnymi akcjami, czy celnymi strzałami. Pomóc miała druga fala i w zasadzie mecz mógł się potoczyć idealnie. Wprowadzeni zostali Cichocki, Bałdyga i Kwaśniewski i to ten ostatni mógł być kluczowy przy potencjalnym zwycięstwie. „Kwaśny” wdarł się w pole karne, a defensor gospodarzy kompletnie niezainteresowany piłką wparował się w niego ciałem. Decyzja arbitra była jasna: rzut karny. Do jedenastki podszedł Marcin Stefanik i… jego strzał obronił Burta. Niestety mieliśmy okazję na „przepchnięcie” poniekąd tego meczu, jednak zabrakło skuteczności z rzutu karnego. Później była jeszcze jedna sytuacja, która mogła się dla nas zakończyć pomyślnie. Ivan Agudo miał trochę wolnej przestrzeni na szesnastym metrze, podprowadził piłkę do klarownej dla siebie okazji, jednak przestrzelił daleko nad bramką. I to byłoby na tyle w 2 połowie. Jest to więc remis biorąc pod uwagę cały mecz sprawiedliwy, choć za sprawą rzutu karnego to my byliśmy bliżej zwycięstwa. Jednak patrząc na poziom spotkania to ciężko mówić o tym, by któraś z drużyn zasłużyła na komplet oczek. Okazja do kolejnej zdobyczy punktowej będzie już w najbliższy piątek, gdyż zmierzymy się ze Zniczem w Pruszkowie. Tym samym zaczniemy rundę wiosenną, z której dwa spotkania zostaną jeszcze rozegrane w tym roku.

SKŁAD: Muzyk – Bieniarz, Bierzało, Stefanik – Stańczyk (Kwaśniewski), Kaliniec (Zawiślak), Hrnciar, Sulkowski (Cichocki) – Agudo, Adamek, Mróz (Bałdyga).

Skrót do meczu: