shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

„Miejsce Siarki jest wyżej niż 3 liga” – rozmowa z Arturem Lenartowskim

Zapraszamy na krótką rozmowę z jednym z naszych nowych letnich nabytków czyli Arturem Lenartowskim, zwanym przez kolegów „Kaka”. 

Artur, jesteś drugi tydzień w Siarce. Jak Ci się podoba u nas w Tarnobrzegu?

Na razie są to początki i jak w każdym nowym miejscu trzeba się zaaklimatyzować. Byłem już na stadionie w Tarnobrzegu przyjeżdżając tu z Elaną, więc miałem wyobrażenie jak to wszystko wygląda, generalnie mi się podoba bardzo w klubie, więc tutaj jest duży pozytyw. Na zwiedzanie miasta jeszcze przyjdzie czas.

Co Cię skłoniło, żeby przyjść właśnie do Siarki Tarnobrzeg? Czy na Twoją decyzję miała wpływ znajomość z trenerem Opalińskim, z którym miałeś okazję współpracować w Koronie Kielce i w Podbeskidziu Bielsko-Biała?

Tak i to też było jednym z ważniejszych powodów. Bardzo ceniłem sobie współpracę z trenerem Opalińskim. Nie będę ukrywał, że celem było pozostanie na poziomie centralnym, ale z różnych względów dwie propozycje z drugiej ligi nie doszły skutku, więc postanowiłem, że zaryzykuję jak to miało miejsce dwa lata temu, żeby zejść niżej i powalczyć o to, żeby właśnie wrócić na ten poziom centralny. Rozmawiałem też z trenerem, jak i z prezesem, jest jakiś plan. Na razie wolę o tym głośno nie mówić, ale wiadomo, że miejsce Siarki jest wyżej niż 3 liga, więc będziemy o to walczyć.

Jak oceniasz ogólny poziom drużyny po pierwszych sparingach?

Wiadomo wyniki nie były najlepsze, ale graliśmy z zespołami z 2 ligi. Na pewno możemy być optymistami pod tym względem, że stworzyliśmy naprawdę bardzo dużo sytuacji, szczególnie w tym drugim sparingu ze Stalą Rzeszów, ale wiadomo wszystkiego się nie wykorzysta. Cieszy nas to, że te sytuacje stwarzamy i to jest na pewno plus. Jesteśmy drużyną, do której kilku zawodników doszło i potrzeba czasu, żeby się zgrać, lepiej rozumieć na boisku. Jest jeszcze trochę do startu ligi, więc mam nadzieję i wierzę w to, że zdecydowanie lepiej to będzie wyglądało później.

Z którym z naszych zawodników najlepiej się dogadujesz?

Przede wszystkim z tymi, z którymi znałem się wcześniej, przyszedł Piotrek Kasperkiewicz, którego znam od dzieciństwa, bo jesteśmy z tego samego rocznika i na kadry młodzieżowe się razem jeździło, więc jakiś tam większy lub mniejszy kontakt był. Z boiska znaliśmy się z Mateuszem Janeczko, jak to się mówi piłkarskie szatnie są w cudzysłowie małe, bo jednak ta znajomość mniejsza lub większa zawsze jest. Najważniejsze, że atmosfera w szatni jest bardzo dobra i nie ma żadnych podziałów na grupy.

Koledzy na boisku mówią na Ciebie „Kaka”. Skąd wziął się ten pseudonim?

Zaczęło się to jak przyszedłem do pierwszej drużyny Rakowa Częstochowa, to był 2005 rok, więc trochę czasu już minęło. Pierwszy wywiad w drużynie seniorów, gdzie powiedziałem , że piłkarski idol – Kaka, no i na drugi dzień troszeczkę chłopaki mnie „podłapali”. I od początkowej szyderki tak zostało do dzisiaj, bodajże to Maks Rogalski wymyślił, na pewno najbardziej śmiał się z tego wywiadu. Blisko 14 lat już ten pseudonim do mnie przylega, ciągnie się on we wszystkich klubach, w których występowałem i jest to bardzo przyjemne, bo akurat mi się podoba, a nie wszyscy mogą wiedzieć, że taki sam pseudonim miał też Kazimierz Deyna co jest powodem tylko i wyłącznie do dumy, więc bardzo fajnie, że tak to wyszło i z tego się cieszę.

Wróćmy na chwilę do przeszłości, a konkretniej do zeszłego sezonu. Jak wspominasz 34. kolejkę 2 ligi i mecz Elany Toruń z Olimpią Elbląg?

Chciałbym rozegrać ten mecz jeszcze raz. Niestety tak się ułożyło, że remis nie dawał nam awansu, więc w końcówce meczu nakład sił do ofensywy był po prostu za duży i w ostatniej minucie z kontry dostaliśmy bramkę co też niestety nie pomogło Siarce. Szkoda, bo było bardzo blisko tego awansu. Chociaż biorąc pod uwagę cały sezon myślę, że zaskoczyliśmy bardzo pozytywnie, bo jednak byliśmy beniaminkiem i drużyną, która nie była wymieniana w gronie faworytów do awansu, a graliśmy naprawdę fajną dla oka piłkę i w ostatnim meczu sezonu trochę zabrakło szczęścia , ale czasu już nie cofniemy. Teraz jestem w Siarce, mamy swoje cele i z optymizmem patrzę w przyszłość.

W całej Polsce krążą legendy, że jesteś mistrzem siatkonogi.

O, to bardzo miłe! Może nie w całej Polsce, ale rzeczywiście lubię akurat tę formę treningu i nawet podczas przerwy zimowej w sezonie uczestniczę w różnych turniejach, szczególnie w rodzinnej Częstochowie. Powiem tak, na pewno do najsłabszych nie należę.

Czy na ten sezon masz jakieś indywidualne cele czy skupiasz się w głównej mierze na celach drużynowych?

Przede wszystkim na celach drużynowych, ale wiadomo, że statystyki pomagają mi i tu nie ma co ukrywać, że są one ważne. W każdym razie na pewno nie wyznaczam sobie powiedzmy, że muszę strzelić ileś tam bramek i tak dalej. Wierzę w to, że tak jak do tej pory, czy na poziomie Ekstraklasy czy niższym udawało mi się zdobywać te parę bramek grając na defensywnym pomocniku, więc chciałbym to podtrzymać, moja średnia to jest około 4-5 bramek w sezonie i chciałbym to poprawić, a na pewno przy tym zostać.

I na koniec naszej rozmowy Twoja ulubiona anegdotka z szatni, oczywiście nadająca się do publikacji J

Ma się nadawać do publikacji? O, to dużo historii było nawet teraz gdy dwa sezony byłem w Toruniu. Najwięcej jednak chyba w Koronie Kielce, w której spędziłem 3 lata i wielu zawodników poznałem. Za czasów „Bandy Świrów” to było u nas w szatni wesoło! Na pewno tych historii jest sporo, ale jedna z takich moich ulubionych to jak jeden z chłopaków podmienił tablice rejestracyjne i przez tydzień jeden z zawodników, jeździł na całkowicie innych blachach i liczyliśmy po ilu dniach się zorientuje. Dokładnie zauważył nieswoje tablice po siedmiu dniach, więc troszeczkę śmiechu było. To tak na szybko, bo tak jak wspomniałem tych historii wiele jest fajnych. Na urodziny Tomka Lisowskiego daliśmy mu żywą kurę i gdy „odpakował” nasz prezent w szatni to trochę zabawy przy tym też było, bo żywą kurę na urodziny dostać w szatni piłkarskiej to jest coś rzadko spotykane.

Dzięki Artur za rozmowę i powodzenia w (S)iarkowych barwach!

Rozmawiał Jakub Dryś.