ŁKS Łagów – Siarka. Zapowiedź meczu.
Już jutro o godzinie 14:00 w ramach 15 kolejki podejmiemy w delegacji ŁKS Łagów. Choć przed tą serią gier pomimo nieco gorszej formy wciąż okupowaliśmy fotel lidera, to po dzisiejszych wynikach do jutrzejszego starcia przystąpimy z 3 lokaty. Jednakże w przypadku zwycięstwa wrócimy na pierwszą pozycję, z której nie zeszliśmy od 2 kolejki. I miejmy nadzieję, że ten scenariusz się spełni, choć będzie o to ciężko.
W swojej historii z ŁKS-em mierzyliśmy się 2 razy, w zeszłym sezonie. Wszystko to ze względu na to, iż karta klubu naszych jutrzejszych rywali dopiero zaczyna się pisać. Klub został stworzony w 1979 roku, ale od tego czasu zdołał być już wycofywany z rozgrywek, a sufitem była liga okręgowa. Po sezonie 2008/09 sprawy nabrały rozpędu, gdyż ŁKS z marszu wywalczył awans do 4 ligi, na powierzchni której utrzymywał się przez ponad 10 lat. Sezon 2020/21 był pierwszym historycznym na poziomie 3 ligi. Nasze bezpośrednie mecze z drużyną z województwa świętokrzyskiego kończyły się dwukrotnie remisem 1:1. Po obu mogliśmy mieć spory niedosyt. W pierwszym, wyjazdowym kontrolowaliśmy przebieg spotkania po bramce Kargulewicza, a ŁKS zdobył bramkę po indywidualnym błędzie Kowala, ale też nie do końca dobrej ocenie przebiegu sytuacji sędziego. Dodatkowo dwukrotnie w tym spotkaniu obijaliśmy obramowanie bramki. Na wiosnę zaś optyczne spojrzenie na mecz było bliźniacze do tego, które wcześniej opisałem. Głównie my kreowaliśmy sytuację, w zasadzie jedyną akcją gości był indywidualny przebłysk znajdującego się wówczas w znakomitej dyspozycji Balotellego, który w tym sezonie gra znacznie gorzej i mniej, a od 4 spotkań jest przyspawany do ławki. Pierwszą bramkę z gry za kadencji Sławomira Majaka zdobył w tamtym spotkaniu Arkadiusz Gajewski, który chwilę później do bramki powinien dołożyć asystę, jednak ze strzałem pospieszył się bardzo dobrze wyglądający tego dnia Skrzypek. Niewykorzystana sytuacja zemściła się w 86 minucie meczu i po nie najlepszym zachowaniu Józefiaka, które zapoczątkowało zagrożenie pod naszą bramką zrobiło się 1:1.
Wspomniałem wcześniej o roli Amarildo w tym sezonie, więc warto wyjaśnić, dlaczego jest ona aż tak marginalna pomimo 11 goli w poprzednim sezonie. A trzeba napomnieć o tym, że Brazylijczyk był w lecie testowany przez pierwszoligową Koronę Kielce. Obecnie podstawowym snajperem ŁKS-u jest wypożyczony właśnie z drużyny z Kielc młodziutki Artur Piróg, który imponuje skutecznością. Wychowanek Korony po 14 spotkaniach ma na koncie już 8 bramek, co jest fantastycznym wynikiem jak na 21-latka. Zawodnikiem, który w tym sezonie odgrywa tak samo ważną rolę jak w tamtym jest kapitan ŁKS-u Adam Imiela. Związany od najmłodszych lat z drużynami z województwa świętokrzyskiego piłkarz trafił do Łagowa przed rokiem z Broni Radom i był to fantastyczny transfer w wykonaniu Marka Brudka i jego współpracowników. W sezonie 2020/21 ofensywnie nastawiony pomocnik strzelił 17 goli, a w bieżącej kampanii takowych bramek ma już 6 i jest na dobrej drodze by powtórzyć wyczyn. Żeby jednak nie było tak kolorowo w przypadku gwiazdy ŁKS-u – licznik meczów z rzędu bez bramki wciąż się zwiększa i wynosi już 7. Miejmy nadzieję, że jutro podniesie się do 8. Ostatni raz kapitan piłkę do siatki skierował w meczu z Avią Świdnik. Zrobił to wtedy dwukrotnie. Gdy spojrzymy na ruchy transferowe klubu z Łagowa to jedna kluczowa cecha rzuca nam się w oczy. Trener Ireneusz Pietrzykowski do dyspozycji dostaje zazwyczaj graczy młodych ze sporym potencjał, którzy poprzednio reprezentowali barwy młodzieżówek uznanych w Polsce klubów. Są to też często gracze wypożyczeni tylko na rok, jak Piróg czy Ozimek. Ostatnim z graczy, na których spojrzę indywidualnie jest bramkarz naszego jutrzejszego przeciwnika – Hubert Banach. A robię to tylko dlatego, gdyż Banach grał kiedyś w Siarce. Choć może „grał” to za duże słowo, to i tak zawsze warto podkreślić taką ciekawostkę. Wracając jeszcze do wieku, w ostatnim przegranym 1:4 meczu z Orlętami tylko dwóch zawodników z wyjściowej jedenastki ŁKS-u miało w dowodzie ponad 25 lat.
No właśnie, 1:4 z Orlętami. Był to mecz, w którym od początku nie układało się ŁKS-owi. Najpierw w 3 minucie meczu bramkę samobójczą ustrzelił wypożyczony ze Stali Stalowa Wola Stelmach, a kilka minut później zrobiło się 2:1 bezpośrednio po rzucie wolnym, przy którym lepiej mógł zachować się Banach. Wprawdzie aż tak dotkliwej porażki ŁKS dawno nie miał, to drużyna z Łagowa potrafiła jeszcze stracić punkty u siebie z Unią Tarnów (tracąc aż 5 goli), czy w delegacji z Podlasiem. Właśnie w kontekście tego domowego meczu z Unią chciałbym na chwilę pozostać. Jak wiadomo cechą charakterystyczną dla ŁKS-u jest sztuczna murawa na boisku, na którym podopieczni Ireneusza Pietrzykowskiego regularnie grają w potyczkach ligowych. O dziwo jednak nie jest to ich główny atut tak, jak w przypadku np. Podhala, które dysponuje podobnymi warunkami infrastrukturalnymi. W tabeli stworzonej z meczów przed własną publicznością ŁKS plasowałby się w środku tabeli. Na uwagę zasługuje jednak to, że z Zapłotniej 1 z tylko 1 punktem wróciły rezerwy Cracovii i wspomniane Podhale. Jeśli już przy takiej tematyce jesteśmy to wróćmy na chwilę do naszej drużyny, która ostatnie wyjazdowe zwycięstwo odniosła… 74 dni temu. W 3 kolejce, z Tomasovią Tomaszów Lubelski. Demony z poprzednich sezonów chyba znów powróciły i jutro trzeba zrobić wszystko, by oddalić je od siebie najdalej jak tylko to możliwe. Jednakże kolejnym utrudniającym to czynnikiem będzie forma fizyczna, która po ostatnim bardzo wymagającym derbowym spotkaniu w Okręgowym Pucharze Polski może nie być optymalna, co potwierdziła dzisiaj Stalówka. A trzeba przyznać, że był to naprawdę atrakcyjny dla oka i wymagający dla piłkarzy mecz. Można jednak ze środowego starcia wyciągnąć masę pozytywów, które miejmy nadzieję znajdą odzwierciedlenie jutro na boisku w Łagowie. Dominując i operując piłką Siarka wyglądała naprawdę bardzo dobrze i w zasadzie poza jednostkami nie można mieć do drużyny żadnych pretensji. Poprawiając jutro skuteczność, ale zachowując tę samą intensywność i zaangażowanie w porównaniu do pucharowego starcia powinno być zdecydowanie nienagannie. A jeśli chodzi o zaangażowanie, to tutaj raczej nie powinniśmy mieć większych wątpliwości, gdyż gramy o fotel lidera, a także przełamanie impasu, jaki nam towarzyszy od dobrych kilku meczów. Miejmy nadzieję, że wrócimy jutro do Tarnobrzega z trzema punktami i do meczu z Cracovią podejdziemy z pierwszego miejsca.
Co do naszej drużyny, to najprawdopodobniej do składu wróci Janeczko, choć bardzo obiecująco zaprezentował się ostatnio Stańczyk, lecz pod znakiem zapytania stoi występ Michała Bierzało, który w środowym meczu nabawił się kontuzji. Przed spotkaniem z Cracovią zagrożony jest Paweł Rogala, który ma na koncie 7 żółtych kartoników. W drużynie gospodarzy każdy jest do dyspozycji trenera.
ŁKS ŁAGÓW:
Miejsce: 7
Punkty: 23
Bilans gier: 7-2-5
Bilans bramkowy: 25-19
Bilans gier u siebie: 3-2-1
Bilans bramkowy u siebie: 12-10
Najlepszy strzelec: Artur Piróg (8 bramek)
Najlepszy asystent: Piotr Cichocki (3 asysty)
Trener: Ireneusz Pietrzykowski
Mateusz Pitra