shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Jak grali ex-Siarkowcy ? Przegląd tygodnia #7.

Jak co tydzień przechodzimy do przeglądu występów naszych byłych piłkarzy. Choć cykl ten poświęcony jest zawodnikom grającym na poziomie minimum 3 ligi, to warto w tym miejscu podkreślić znakomity mecz Pawła Mroza, który przeciwko Partyzantowi strzelił 4 bramki. Przejdźmy jednak do podsumowania ex-Siarkowców grających na wyższych szczeblach rozgrywkowych w Polsce, gdyż tutaj również sporo się działo.

EKSTRAKLASA

Przegląd na najwyższym stopniu rozgrywkowym rozpoczynamy od sobotniego spotkania pomiędzy Wisłą Kraków, a Wartą Poznań. Tradycyjnie od pierwszej minuty wystąpił Jan Grzesik. Mecz ten nie porywał i przez bardzo długi czas utrzymywał się bezbramkowy, w pełni zasłużony remis. Obie drużyny miały w tym meczu niezłe sytuacje do zdobycia bramki, jednak nie były one zbytnio klarowne. W wykonaniu wspomnianego Janka było to średnie spotkanie, gdyż z pewnością mógł ofiarować w ofensywie więcej gdyby podejmował lepsze decyzje. Popis dał jednak inny z naszych były piłkarzy – Mateusz Czyżycki, który zaliczył asystę w 88 minucie przy bramce Kuzimskiego rekompensując się poniekąd za złe rozwiązanie wcześniejszej kontry. Poza asystą Mateusz dał pozytywny impuls kolegom z zespołu i zdecydowanie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny. Dzień później byliśmy świadkami powrotu na ławkę trenerską związanego z Tarnobrzegiem człowieka – Włodzimierza Gąsiora. W wyjściowym składzie Włodek zdecydował się postawić na Macieja Domańskiego, który znów w barwach Stali zagrał niezły mecz. Niestety nie przełożyło się to na choćby punkt drużyny z Mielca, na który podopieczni trenera Gąsiora w pełni zasłużyli. Zagłębie poza akcjami bramkowymi niewiele wypracowało sobie w tym meczu, a dodatkowo Dominika Hładuna w tym spotkaniu kilka razy ratowało obramowanie bramki, lub nieporadność napastników Stali. Tym razem ligowa kolejka była rozgrywana również na tygodniu, a jednym z inaugurujących spotkań był mecz między Wartą Poznań, a Rakowem Częstochowa. W wyniku świetnego spotkania z Wisłą, trener Tworek zdecydował się wystawić od pierwszej minuty Czyżyckiego, a także Grzesika. Ten drugi tym razem grał na prawej stronie defensywy. Mecz ten dla Warty był naprawdę pechowy. W pierwszej połowie gospodarze nie wykorzystali aż dwóch jedenastek i w ostateczności przegrali 0:2. Jak wyglądali w tym spotkaniu nasi byli piłkarze ? Jan Grzesik bardzo dobrze radził sobie z wyprowadzaniem piłki, o czym świadczy skuteczność podań na poziomie 85%. Generalnie był to dobry, wreszcie od pierwszej do ostatniej minuty mecz w wykonaniu Janka. Nieco gorzej sytuacja wygląda u Mateusza, który patrząc czysto statystycznie miał najgorszą skuteczność podań i zagrał gorzej niż przed kilkoma dniami przy Reymonta. Nie był to jednak jakiś specjalny zły mecz w jego wykonaniu i tak naprawdę gdyby nie fatalne wykonanie jedenastek jego kolegów to Warta bardzo możliwe, iż cieszyła by się z 3 punktów. Dzień później odbywał się bardzo ważny mecz w kontekście utrzymania. Stal podejmowała na wyjeździe Jagiellonie i w przypadku jakichkolwiek punktów mogła wyprzedzić Podbeskidzie, które dzień wcześniej przegrało w ostatnich minutach 3:4 ze Śląskiem. Spotkanie dla podopiecznych Włodzimierza Gąsiora rozpoczęło się bardzo źle. Już po pierwszych 12 minutach Stal przegrywała 0:2 i niejeden kibic Dumy Podlasia mógł dopisywać swojej drużynie 3 punkty. Nadzieję w szeregach gości Stali tchnął De Amo, który po dośrodkowaniu naszego byłego zawodnika – Macieja Domańskiego zdobył bramkę głową i dał swojej drużynie kontakt. Wynik 2:1 utrzymywał się w tym meczu dość długo, bo aż do 70 minuty. Wówczas ze skraju pola karnego dośrodkowywał wspomniany Domański i niefortunnie piłkę ręką zablokował Kris Twardek, dając tym samym pretekst Szymonowi Marciniakowi do podyktowania jedenastki, którą pewnym strzałem na bramkę zamienił właśnie Domański. Dla naszego byłego pomocnika był to szósty w tym sezonie gol. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3 po bramce w ostatniej minucie Mateusza Maka. Aby wszystko było na bieżąco to jeszcze przenosimy się do dzisiejszych wydarzeń z ekstraklasowych boisk. O 12:30 do Grodziska Wielkopolskiego przyjechała Jagiellonia Białystok by pokonać miejscową Wartę. Nie było to jednak proste zadanie. W wyjściowej jedenastce Zielonych znów znalazł się Czyżycki i Grzesik. Ten pierwszy oddawał nawet na początku meczu groźny strzał sprzed pola karnego, który zakończył się niepewną interwencją wracającego do wyjściowego składu Steinborsa. Ostatecznie Warta wygrała 2:0 i znalazła się na uwaga… 4 miejscu. A oznacza to tyle, że w przypadku utrzymania tej lokaty przez podopiecznych Piotra Tworka i zwycięstwa Rakowa w finale Pucharu Polski, Warta zagra w eliminacjach europejskich pucharów. Kto by pomyślał, że akurat drużyna z Poznania okaże się najlepszym beniaminkiem i będzie nawet mogła w końcówce sezonu realnie marzyć o europejskich pucharach w kolejnym sezonie. Chwilę później odbywał się mecz Stali Mielec z wiceliderem – Pogonią, która wczoraj zapewniła sobie miejsce na podium i start w eliminacjach europejskich pucharów w kolejnym sezonie. W wyjściowym składzie pan trener Włodzimierz Gąsior zdecydował się nie wystawić nominalnego napastnika (co w pełni zrozumiałe biorąc pod uwagę umiejętności napastników Stali) i jako fałszywi napastnicy zagrali Forsell i nasz były pomocnik – Domański. Ostatecznie żaden z nich nie zdobył bramki, ale trafienie Flisa w pierwszej części meczu zapewniło Stali niezwykle istotne 3 punkty i drużyna z Mielca znów wygrzebała się ze strefy spadkowej. W tym podsumowaniu wyjątkowo nie pisałem o meczach Podbeskidzia, gdyż w ostatnim czasie urazu nabawił się Maks Sitek. Na szczęście z naszym byłym piłkarzem wszystko już w porządku i ostatnio zdobył nawet bramkę w rezerwach beniaminka, więc w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnych minut Sitka.

I LIGA

Na zapleczu również działo się całkiem sporo. Pierwszoligowy przegląd rozpoczynamy od spotkania między Górnikiem Łęczna, a Puszczą Niepołomice. W drużynie Górnika jak zwykle w pierwszym składzie oglądać mogliśmy Marcina Stromeckiego, zaś po stronie gości od pierwszej minuty wystąpił Marcin Stefanik, którego kwadrans przed końcem meczu zmienił również nasz były piłkarz – Konrad Stępień. O dziwo bliżej zdobycia decydującej bramki byli podopieczni Tomasza Tułacza i to oni stworzyli więcej groźnych okazji. Finalnie jednak oba zespoły po bezbramkowym remisie dopisały sobie po punkcie. Kilka minut po zakończeniu tego spotkania swój mecz rozgrywała rozpędzona wiosną Resovia. W drużynie ze stolicy Podkarpacia klasycznie już oglądaliśmy naszych trzech byłych zawodników. Najwięcej do roboty miał Karol Dybowski, którego raz uratowała poprzeczka. Ostatecznie Resovia wygrała 1:0 po ładnej bramce z rzutu wolnego Bartosza Jarocha, który został zresztą wybrany golem kolejki. W barwach Sandecji przeciwko Widzewowi Łódź wystąpił Michał Walski. I chyba nie powinno to dziwić, ale mecz ten zakończył się zwycięstwem drużyny naszego wychowanka. Sandecja wygrała kolejny raz z rzędu i z drużyny, która nie tak dawno walczyła o utrzymanie obecnie traci niewiele do miejsc barażowych i w przypadku podtrzymania takiej dyspozycji bardzo możliwe, że klub z małopolski będzie miał szansę wrócić po chwilowej przerwie na najwyższy stopień rozgrywkowy w Polsce. Bardzo ważne, mogło się wydawać iż przełamujące zwycięstwo na swoje 50-lecie w meczu z Radomiakiem odniósł GKS Tychy. Niestety bez udziału Kamila Kargulewicz, który w barwach GKS-y pojawił się na murawie dopiero w ostatnim, przegranym meczu z Chrobrym Głogów. Teraz omawiana będzie już świeższa historia, bo ostatnia kolejka. Rozpoczynamy zgodnie z chronologią – spotkaniem ostatniego GKS-u Bełchatów z rozpędzoną Sandecją. I nie było tutaj niespodzianki. Podopieczni Dariusz Dudka odnieśli kolejne, pewne zwycięstwo – tym razem 2:0. Cały mecz zagrał Michał Walski, który był nawet blisko zdobycia asysty. Ostatnim piątkowym meczem było starcie Widzewa z Górnikiem Łęczna i tym razem, pierwszy raz w tym roku w meczu ligowym od pierwszej minuty nie wystąpił Marcin Stromecki. Wszedł on jedynie na ostatni kwadrans, ale nie zdołał wnieść na tyle by zmienić rezultat meczu, który zakończył się kolejnym dla Górnika bezbramkowym remisem. W sobotę graliśmy w Rzeszowie i Jastrzębiu, także mogliśmy liczyć na kolejne minuty naszych byłych piłkarzy. W Resovii oczywiście w pierwszym składzie wystąpił Dybowski, Kubowicz i Wróbel i o dziwo to ten drugi zdobył jedyną dla swojej drużyny w tym meczu bramkę. Były kapitan Siarki zmieścił piłkę do siatki rywala już trzeci raz w tym sezonie – i jak przystało na obrońcę zrobił to głową. Ostatecznie jednak Resovia niespodziewanie przegrała 1:2 z Zagłębiem Sosnowiec. W wyjściowej jedenastce GKS-u Jastrzębie na mecz z liderem 1 ligi – Termalicą znalazł się lewy obrońca – Dawid Witkowski. Ostatecznie może być zadowolony ze swojej roboty w defensywie, gdyż GKS przypisał sobie po tym bezbramkowym remisie bardzo ważne w kontekście walki o utrzymanie oczko. O meczu Chrobrego Głogów z GKS-em Tychy i krótkim w nim występie Kargulewicza już napisałem, więc czas przejść do ostatniego sobotniego spotkania – Radomiaka z Odrą Opole, która ostatnio wreszcie odniosła zwycięstwo, więc podopiecznych trenera Banasika (z który swoją drogą przedłużono ostatnio kontrakt) czekało dość trudne zadanie. Pierwszy raz od powrotu po kontuzji w pierwszym składzie Radomiaka wystąpił Patryk Mikita. Zszedł on jednak w 65 minucie przy bezbramkowym remisie, a jego zmiennik – Nascimento zdobył decydującą w tym spotkaniu bramkę.

II LIGA

Na trzecim stopniu rozgrywkowym również mamy do omówienia kilka spraw. Rozpocznijmy od spotkania niemalże inaugurującego 28 kolejkę. Do Suwałk daleką drogę odbyli piłkarze z Bytowa. Niestety kryzys piłkarzy z województwa pomorskiego po tym meczu był kontynuowany. Podopieczni Kamila Sochy przegrali z miejscowymi Wigrami aż 1:4, a jedną z bramek dla gospodarzy strzelił nasz były, zmagający się w tym sezonie z problemami zdrowotnymi napastnik – Michał Żebrakowski. Dodatkowo cały mecz zagrał Hieronim Zoch, a Kacper Wełniak zszedł po ponad godzinie gry. Po tym spotkaniu Wigry umocniły swoją pozycję na miejscach barażowych. Hitem kolejki stał się mecz rezerw Śląska Wrocław ze Stalą Rzeszów. Obie drużyny sprawiły swoim kibicom niebywale stresujące spotkanie, które zakończyło się finalnie wygraną Stali. Podopieczni Daniela Myśliwca jeszcze w 87 minucie przegrywali 2:3, a finalnie zwyciężyli 4:3. Cały mecz rozegrał Sylwestrzak, który miał nawet udział przy drugiej bramce drużyny z Rzeszowa. Bardzo ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie w niedzielę rozgrywała Olimpia Grudziądz. Zresztą dla ostatniej w tabeli Olimpii każdy mecz jest teraz jak o wszystko. W spotkaniu z Pogonią Siedlce od 1 minuty oglądaliśmy Grzegorza Płatka, który już na początku próbował zagrozić bramce Klebaniuka. Niestety minimalnie chybił. Ostatecznie został ofiarą potrójnej zmiany w przerwie, a Olimpia przegrała to spotkanie 1:2. 28 kolejkę zamykał mecz pomiędzy KKS-em Kalisz, a Chojniczanką Chojnice. W drużynie KKS-u mogliśmy przyzwyczaić się już do oglądania Waleńcika i Tunkiewicza. Ten drugi był nawet bardzo bliski asysty, która z pewnością zmieniłaby losy tego meczu, który ostatecznie zakończył się zwycięstwem zespołu z Chojnic 2:0. W środę rozgrywane było zaległe spotkanie 24 kolejki pomiędzy Garbarnią Kraków, a Motorem Lublin. Zespół z Lublina niestety przegrał 1:2, a mecz ten z żółtą kartką zakończył nasz były napastnik – Krzysztof Ropski. Co ciekawe, dublet w barwach Garbarni ustrzelił grający zimą w Stalowej Woli napastnik – Michał Fidzukiewicz. Dwa dni później starciem w Rzeszowie zainaugurowano już odbytą zgodnie z planem 29 kolejkę. I po raz kolejny to w meczu Stali było najwięcej emocji. Drużyna Dariusza Myśliwca w starciu z KKS-em Kalisz zremisowała 3:3, a swój udział w tym spotkaniu miało trzech naszych byłych piłkarzy. Po stronie gospodarzy – Radosław Sylwestrzak, zaś po stronie gości Robert Tunkiewicz i Bartosz Waleńcik. Mecz od początku mógł nam zwiastować, że będzie to bardzo ofensywne i bogate w bramki widowisko, choć widzieliśmy to tylko po jednej stronie. Tak naprawdę to Stal Rzeszów jeszcze w pierwszej części spotkania mogła spokojnie prowadzić co najmniej 3:0. Jednak chyba nie muszę już specjalnie przytaczać starego piłkarskiego porzekadła o niewykorzystanych sytuacjach. W 40 minucie goście zdobyli kontaktową bramkę i na tablicy wyników było już tylko 2:1, a spokojnie przy odrobinie szczęścia i zimnej krwi oraz umiejętności, to Stal powinna zamknąć ten mecz w pierwszych 45 minutach. Kontaktowa bramka naszego byłego piłkarza – Bartosza Waleńcika zapewniała nam, że w tym meczu będzie jeszcze wiele emocji. Dosłownie 3 minuty później w polu karnym Stali faulowany był Zawistowski. Do jedenastki podszedł specjalista od stałych fragmentów gry, nasz były pomocnik – Robert Tunkiewicz, który niestety bardzo słabo, na dobrej wysokości dla bramkarza uderzył piłkę i nie sprawił problemów Kaczorowskiemu. Do przerwy więc KKS Kalisz schodził w jeszcze gorszych nastrojach. Choć mogły być lepsze, gdyż jeszcze w ostatniej akcji pierwszej połowy Gordillo zdobył bramkę, jednak sędzia jej nie uznał. 5 minut po zmianie stron akcję przeprowadził Sławek i Olejarka i to ten drugi trafił do siatki rekompensując się za wcześniejsze pudło. Było już więc 3:1. Później mecz nieco zwolnił ze swojej intensywności, co oczywiście w pełni logiczne ale nie był to koniec emocji. Dwukrotnie KKS wybawił fenomenalny w tej rundzie Nestor Gordillo, który strzelił dwie bramki i dał swoim kolegom upragniony remis. W tabeli więc KKS wciąż ma szansę na dogonienie właśnie Stali, która zajmuje ostatnią gwarantującą miejsce w barażach pozycję. Tego samego dnia, lecz już wieczorem odbywało się spotkanie celującej w bezpośredni awans Chojniczanki z czwartymi w tabeli Wigrami. I co ciekawe to drużyna z Suwałk jako pierwsza wyszła na prowadzenie. Gospodarze jednak tuż przed przerwą wyrównali i ten stan rzeczy już się utrzymał do końca spotkania. Cały mecz zagrał Zoch, zaś w 65 minucie Żebrakowski zastąpił Wełniaka. W sobotę spory comeback uczynili piłkarze z Pruszkowa, którzy jeszcze do 83 minuty przegrywali w Siedlcach z miejscową Pogonią 0:2. Podopieczni Piotra Kobiereckiego z Marcin Bochenkiem w wyjściowej jedenastce zdołali jednak odwrócić losy spotkania i finalnie zremisować 2:2. Co za tym idzie, będący nie tak dawno ostatni w tabeli Znicz kontynuuje serię meczów bez porażki, która wynosi już 5 spotkań. Było o serii bez porażki, to teraz czas przejść do Bytovii, która w ostatnich 5 spotkań nie zdobyła choćby jednego punktu i podtrzymała tą niefortunną serię w starciu z Motorem Lublin, który po bramce Moskwika zwyciężył 1:0 i będzie zapewne chciał jeszcze wspiąć się na miejsca 3-6, choć będzie to już bardzo trudne.

III LIGA

Na sam koniec przechodzimy więc do 3 ligi grupy pierwszej, trzeciej i czwartej. Zacznijmy więc chronologicznie od grupy pierwszej i spotkania derbowego – pomiędzy KS Kutno, a Pelikanem Łowicz. Tym razem jednak w drużynie kutnian nie zobaczyliśmy w pierwszym składzie żadnego byłego piłkarza Siarki. Kasperkiewicz w tym meczu był nie do dyspozycji trenera, zaś Broź rozpoczął ten mecz z ławki. Ostatecznie KS przegrał to niezwykle ważne, gdyż jak wspomniałem derbowe spotkanie 1:2 a także piłkarze Dominika Tomczaka muszą mieć się na baczności, aby nie wplątać się jeszcze w niepotrzebny stres w kontekście walki o utrzymanie. Tego samego dnia swój mecz rozgrywała również Olimpia Zambrów i Broń Radom, gdzie oczywiście mamy swoich byłych zawodników. Zacznijmy od drużyny naszego byłego szkoleniowca – Artura Kupca, który jednak znów zdecydował się zostawić na ławce Pawła Wolskiego. Wolski wszedł jedynie na ostatnie 5 minut spotkania, w których Broń utrzymała prowadzenie i wygrała z Concordią aż 3:0. Aby nie robić niepotrzebnego zamętu skoncentrujemy się na kolejnych dwóch spotkaniach Broni, które rozegrane zostały 3 dni po sobie. 21 kwietnia Broń podejmowała u siebie Ursus Warszawa, który jest w bardzo podobnej sytuacji co drużyna z Radomia i walczy o utrzymanie. W wyjściowym składzie oglądaliśmy przez godzinę gry Wolskiego, jednak nie zdołał on zdziałać na tyle by pomóc kolegom w zdobyciu choćby jednego punktu i Broń przegrała bardzo ważny mecz 0:1. Okazja do rehabilitacja przyszła dość szybko, bo już 24 kwietnia piłkarze z województwa mazowieckiego podejmowali Olimpię Zambrów, która ze spadkiem raczej jest już pogodzona. W kadrze zabrakło Wolskiego, ale koledzy z drużyny poradzili sobie bez niego i wygrali 1:0. W tej chwili Broń zajmuje 16 miejsce, ale różnice w dole tabeli są na tyle małe, że drużyna Artura Kupca przy dobrych wiatrach po kolejnej kolejce może wspiąć się nawet na 13 pozycję. Przejdźmy więc do wspomnianej Olimpii, która w ostatnich 3 spotkaniach zdobyła 3 punkty poprzez zwycięstwo z Tomaszowem Mazowieckim 4:2. Oczywiście muszę w tym miejscu wspomnieć o Kamilu Zalewskim, który znów zdobył dublet i jest wiceliderem strzelców w 19 drużynie w tabeli, co powinno robić wrażenie. Kamil zresztą zdobył jedyną bramkę w kolejnych dwóch spotkania z GKS-em Wikielec, jednak nie dała ona choćby punktu. Na chwilkę przenosimy się jeszcze do trzeciej grupy 3 ligi, a konkretnie tradycyjnie do sytuacji Gwarka Tarnowskie Góry, gdzie gra Robert Chwastek. Choć zagrał on całe spotkanie ze Stalą Brzeg to niestety nie był w stanie pomóc na tyle wydatnie by Gwarek mógł dopisać sobie choć jeden punkt. Na sam koniec więc uderzamy w stronę rodzimej grupy 4 i rozpoczynamy od spotkania naszej Siarki z Sokołem. Oczywiście mecz ten udało nam się wygrać 2:1, zaś w drużynie Ryszarda Kuźmy od pierwszej minuty zagrał Patryk Kapuściński, a z ławki wszedł Jakub Więcek. O samym spotkaniu na naszej stronie jest już sporo napisane więc nie trzeba wałkować go raz jeszcze. Sokół na przestrzeni ostatniego tygodnia rozegrał jeszcze 2 bardzo ważne mecze. Porażka z Lewartem i najświeższa historia, czyli przełamanie z Wisłą Sandomierz. Swój czynny udział w tym mieli nasi dwaj wspomniani już przeze mnie byli piłkarze. Idąc dalej zaglądamy do Stali Kraśnik i Jakuba Mażysza, oraz Kamila Woźniaka. Drużyna z województwa lubelskiego w meczu z Podhalem zdołała zremisować 1:1, co naprawdę robi wrażenie. Tym razem między naszymi byłymi piłkarzami Stali doszło do zamiany ról, gdyż w pierwszym składzie grał Woźniak, a z ławki wszedł Mażysz. Niestety w tak dobrych nastrojach po kolejnym meczu do domów piłkarze Stali z pewnością nie wracali. Mowa tu oczywiście o spotkaniu z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie – KS Wiązownicą. Mecz ten zakończył się zwycięstwem drużyny z małopolski 2:1. Znów z ławki wszedł Mażysz. Choć troszkę humory kibicom poprawili weekendowym meczem z ŁKS-em Łagów, który skończył się remisem 1:1. Cały mecz zagrał Mażysz, zaś w drugiej części spotkania zszedł Woźniak. Po Stali wędrujemy do imienniczki ze Stalowej Woli, gdzie gra Drobot. Zagrał on w ostatnich dwóch spotkaniach – z Wisłoką i Chełmianką. Choć nie zdobył bramki, to w Stali radzi sobie naprawdę dobrze. Ostatnim już omawianym przeze mnie klubem będzie KSZO, które niespodziewanie przegrało z Jutrzenką 2:3. W wyjściowym składzie drużyny z Ostrowca Świętokrzyskiego wystąpił Głaz, Persona i Paluch. Ten ostatni zdobył wyrównującą na 1:1 bramkę. Niestety nie dała ona zbyt wiele w ostatecznym rozrachunku.

Mateusz Pitra