shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Jak grali ex-Siarkowcy ? Przegląd tygodnia.

Po małej przerwie wracamy z naszym cotygodniowym cyklem. Niestety przerwa przypadła akurat na naprawdę dobre występy naszych byłych graczy, jednak wciąż jest sporo tematów do poruszenia, zacznijmy więc od początku.

EKSTRAKLASA

W minionej kolejce co ciekawe wszyscy nasi reprezentanci na najwyższym stopniu rozgrywkowym w kraju swoje mecze rozegrali w piątek. Inauguracja kolejki odbyła się w Mielcu, gdzie miejscowa Stal grała z Górnikiem Łęczna. Wzmocniony klub z Podkarpacia dość szybko rozpoczął strzelanie i dominował beniaminka w pierwszej części meczu. Do szatni gospodarze schodzili z dwubramkowym prowadzeniem po debiutanckim trafieniu Fabiana Piaseckiego, a także Mateusza Maka, który w tym meczu mierzył się przeciwko swojemu bratu – Michałowi. Druga połowa optycznie wyglądała już nieco inaczej. Podopieczni Adama Majewskiego cofnęli się w oczekiwaniu na kontry i to goście z Łęcznej częściej utrzymywali się przy piłce. Wynik jednak już się nie zmienił i Stal wywalczyła bardzo ważne 3 punkty w kontekście walki o utrzymanie. 70 minut rozegrał Maks Sitek i trzeba przyznać, że nasz były piłkarz przeżywa obecnie bardzo dobry okres. Miał udział przy bramce w Szczecinie, a i generalnie jest jednym z najczęściej faulowanych i najlepiej dryblujących piłkarzy w szeregach Stali i można śmiało powiedzieć, że młodzieżowiec jest jednym z najpewniejszych punktów składu. Tego samego nie można jednak powiedzieć o innym z młodzieżowców – Eryku Galarze, który oczywiście nie był ściągany stricte do wyjściowego składu, jednak brak Eryka choćby na ławce może lekko martwić. Co na pewno warto dodać, pierwszy mecz od 18 grudnia tamtego roku zagrał Kamil Kościelny, który przez ostatnią rundę zmagał się z kontuzją kolana. Kości wszedł na ostatnie 10 minut, gdyż chwilę wcześniej czerwoną kartkę otrzymał Mateusz Żyro i trzeba było jakoś załatać dziurę w defensywie. Jeśli już przy temacie kontuzji jesteśmy to martwić może pozycja Domańskiego, który był głównym architektem Stali w poprzednim sezonie, a najprawdopodobniej jesienią go już nie zobaczymy. Kilka minut po zakończeniu widowiska w Mielcu mecz swój w Grodzisku Wielkopolskim grała Warta z Jagiellonią Białystok i trener Tworek zdecydował się na wystawienie od 1 minuty zarówno Grzesika, jak i Czyżyckiego. Sam mecz, a zwłaszcza jego pierwsza część nie zagwarantował nam zbyt wielu emocji, dopiero początek drugiej połowy rozpoczął się od mocnego uderzenia. Najpierw błąd Jagi w wyprowadzeniu piłki wykorzystał Kuzimski zdobywając bramkę, a dosłownie 2 minuty później strzałem głową wyrównał Czernych. Więcej bramek w tym meczu już nie padło, a nasi byli piłkarze zaliczyli niezłe 90 minut. Czyżycki pokonał największy dystans na całym boisku i dość dobrze wyglądał potwierdzając swoją dotychczasową niezłą dyspozycję, a Grzesik według Instat Index został jednym z lepszych piłkarzy Warty. W najbliższej, lecz rozgrywanej dopiero po przerwie reprezentacyjnej kolejce Warta zmierzy się z Termalicą, a Stal pojedzie do Białegostoku.

I LIGA

Na zapleczu również jest o czym opowiedzieć. Najpierw przenosimy się do Rzeszowa, gdzie Resovia podejmowała u siebie rozpędzoną i bezbłędną jak dotąd Koronę Kielce. Ten obraz po tym meczu nie uległ zmianie i Korona wciąż może się cieszyć wyśmienitą formą w postaci 6 zwycięstw z rzędu. Trzeba jednak przyznać, że był to bardzo ciężki test dla podopiecznych Dominika Nowaka. Przez cały mecz to gospodarze byli lepsi i przeważali niemal w każdym aspekcie. Bliski bramki był dwukrotnie wypożyczany do nas Jakub Wróbel, jednak piłka po jego strzale uderzyła w słupek. Żeby jednak wyciągnąć też jakieś pozytywy z tego spotkania, to warto dodać iż pierwszy raz w tym sezonie mecz w wyjściowym składzie rozpoczął nasz były kapitan – Dawid Kubowicz. Znacznie pewniejsza wygrana padła kilka godzin później w Olsztynie, gdzie Stomil podejmował ŁKS Łódź. W tym meczu również to goście wracają do domu z kompletem punktów, a sytuacja w Stomilu zaczyna być mocno napięta, gdyż podopieczni trenera Stawskiego po 6 kolejkach są na ostatnim miejscu w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym. Predysponowany do awansu ŁKS pewnie wygrał 3:0 i awansował na 4 miejsce w tabeli. W drużynie gospodarzy mecz od początku rozpoczął Patryk Mikita i zszedł w jego końcówce. Niestety nie był to najłatwiejszy dzień dla napastnika Stomilu. Teraz z Olsztyna jedziemy do Legnicy, gdzie również wysoko notowana przed sezonem Miedź podejmowała GKS Jastrzębie. W składzie gości tradycyjnie znalazł się Witkowski, jednak nie był to najlepszy mecz w jego wykonaniu o czym zresztą świadczy zmiana w przerwie. Dawid w meczu z ŁKS-em w samej końcówce podszedł do rzutu karnego i pewnie go wykorzystał dając swojej drużynie remis, jednak teraz to po jego błędzie arbiter meczu zdecydował się na podyktowania wapna dla rywala. Do stałego fragmentu gry poszedł zwycięzca Ligi Europy z Sevillą – Jon Aurtenetxe, jednak był to idealny do obrony dla bramkarza strzał i do przerwy na tablicy wyników było 0:0. Ostatecznie i tak Miedź jako pierwsza zdobyła bramkę, jednak na nią dość szybko kuriozalnym trafieniem odpowiedział Słodowy i mecz zakończył się podziałem punktów. 3 punkty dzięki wygranej aż 4:0 z GKS-em Katowice dopisał sobie Chrobry Głogów, jednak o tym meczu piszę tylko informacyjnie, gdyż czynnego udziału nie brał w nim żaden z naszych byłych piłkarzy. Na ławce znalazł się jedynie Karol Dybowski. Do tego samego rozmiaru zwycięstwa doszło w Bielsku, gdzie Podbeskidzie wygrało 4:0 z prowadzoną przez Tomasza Tułacza Puszczą Niepołomice. W wyjściowym składzie gości tradycyjnie znalazł się nasz wychowanek – Konrad Stępień, a na ławce spadkowicza miejsce zagrzał Kacper Wełniak. Był to mecz, który miał jednego faworyta i z tej roli Podbeskidzie doskonale wywiązywało się już od samego początku. Po dwójkowej akcji Bilińskiego i Polkowskiego w 15 minucie było 1:0, zaś na kolejne bramki dane nam było czekać do drugiej połowy. Kolejnego samobója w tym sezonie zdobył Hladik, a w samej końcówce po wejściu Wełniaka bramkę zdobył Roginić i do asysty trafienie dołożył Biliński. Podbeskidzie, które nabrało wiatru w żagle nie pozostawiło złudzeń walczącej o utrzymanie Puszczy. Ostatnie starcie w tej kolejce odbywało się w Sosnowcu, gdzie Zagłębie podejmowała wracający na dobre tory GKS Tychy. Tym razem Kargulewicz rozpoczął mecz na ławce. Najwięcej działo się w pierwszej połowie, gdzie dość szybko bramkę dla gospodarzy zdobył swoją drogą były piłkarz GKS-u – Wojciech Szumilas, a względnie szybko na to trafienie odpowiedział Oskar Paprzycki. Z pierwszego na polskich boiskach gola mógł się też cieszyć Tomas Malec pewnie kończąc niezłą akcję gości. Ten wynik nie uległ już zmianie. Po małym zamieszaniu związanym ze zmianami na boisku w 81 minucie pojawił się Kargulewicz, jednak dostał on stricte defensywne wytyczne od Artura Derbina i oglądaliśmy tylko jeden rajd w wykonaniu naszego byłego gracza zakończony niecelnym strzałem. Do skutku nie doszło przełożone na 13 października spotkanie Sandecji ze Skrą.

II LIGA

Pozostajemy jeszcze na szczeblu centralnym, gdzie w tym sezonie występuje wyjątkowo niewielu naszych byłych graczy. Są to Zoch, kontuzjowany obecnie Żebrakowski, grający w rezerwach Garbarni Kieliszek, Bochenek, Waleńcik, Tunkiewicz i Ropski. Więc choć tych nazwisk może nie jest jakoś bardzo mało, to jedynie Zoch i Bochenek mogą się cieszyć pewną pozycją w składzie. I to właśnie od tego pierwszego rozpoczniemy przegląd 2 ligi, gdyż Wigry Suwałki podejmowały przed własną publicznością beniaminka ze Stężycy. Noszący regularnie opaskę kapitańską Hirek Zoch jak zwykle rozpoczął mecz od pierwszej minuty. Choć wpuścił dwie bramki, to tak naprawdę miał niewiele szans na udaną interwencję przy strzałach gości. Ostatecznie mimo to Wigry zdołały wygrać 3:2 i po małym falstarcie wreszcie wracają na odpowiednie tory. Największym zaskoczeniem minionej kolejki było chyba wyjazdowe zwycięstwo walczącego o utrzymanie Znicza Pruszków z drugą w tabeli Chojniczanką. A co warto odnotować, bramkę w tym meczu zdobył Marcin Bochenek! Boczny obrońca w 67 minucie świetnie odnalazł się w polu karnym rywala i zdobył bramkę precyzyjnym strzałem z główki. Raptem 10 minut później po stałym fragmencie gry Znicz wyszedł na prowadzenie za sprawą bramki Gabrycha. I to by było tak naprawdę na tyle. Tunkiewicz, Kieliszek i Żebrakowski znaleźli się poza kadrą, zaś Ropski z Waleńcikiem spędzili cały mecz na ławce.

 

Mateusz Pitra