shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Historyczny sukces

Kiedy ktoś usłyszy o największych sukcesach Siarki to najprawdopodobniej z rzędu wymieni spędzone sezony w ekstraklasie, pamiętne w niej mecze czy wypromowanie wielu piłkarzy. I choć oczywiście ma rację, to często zapominamy o jednym z większych osiągnięć, jakim bez wątpienia było dotarcie drużyny trenera Bogusława Lipczyńskiego do finału Mistrzostw Polski Juniorów w 1979 roku. Choć seniorzy w tym samym sezonie nie podołali i spadli z 2 do 3 ligi grupy III, to tarnobrzeska młodzież mogła przynieść chlubę i godne pocieszenie wśród zarówno włodarzy, jak i kibiców klubu. Losy tej drużyny były jednak inne niż można się spodziewać. Można to zresztą przeczytać na wikipedii: Zawodnicy ci mieli uzupełnić skład zespołu i stanowić jego bezpośrednie zaplecze. Stało się jednak inaczej. Ale co konkretnie się stało, że przyszłość ówczesnych juniorów starszych była w głównej mierze poza Tarnobrzegiem ? O tym, a także o wielu innych wątkach i samym turnieju przeczytacie w dzisiejszym tekście.

MISTRZOSTWA POLSKI JUNIORÓW – GENEZA

Obecnie nie można się spotkać w kontekście futbolu z takim turniejem, występuje on pod inną nazwą i jest dość mocno zmodyfikowany. W sezonie 2018/19 przeprowadzono reformę i usunięto grupę wschodnią i zachodnią, co przeistoczyło się w Centralną Ligę Juniorów doskonale sympatykom futbolu znaną. To w tych rozgrywkach pierwsze kroki stawiają być może przyszli reprezentanci Polski. Jest to jednak dość świeża reforma, a o futbolu na szczeblu juniorskim pomyślano już znacznie wcześniej. Co warto zaznaczyć na starcie, mówimy tu o rozgrywkach U-19. Pierwszy taki turniej, pod oryginalną nazwą Mistrzostw Polski Juniorów odbył się w sierpniu w 1936 roku w Sierakowie (Wielkopolska), a pierwszym historycznym zwycięzcą została Wisła Kraków. Biała Gwiazda jest zresztą rekordzistką pod względem wygranych w Mistrzostwach Polski Juniorów, gdyż na jej koncie znajduje się aż 10 takich pucharów. Niestety z oczywistych przyczyn po trzech turniejach zaprzestano z organizacją MP i do tej formuły powrócono dopiero w 1953 roku. Wówczas pierwszym powojennym zwycięzcą został Pomorzanin Toruń. Pierwszą drużyną z figurującego obecnie województwa podkarpackiego, która znalazła się w czołowej trójce drużyn MP Juniorów była Krośnianka Krosno, zajmując podobnie jak Siarka kilka lat później – drugie miejsce, ulegając w finale Lechii Gdańsk. Miało to miejsce w 1957 roku. Chyba znajoma data dla większości kibiców naszej drużyny. I choć w tym tekście skupimy się na roku 1979 i finale ze Śląskiem Wrocław, to podobnie duży sukces spotkał naszą drużynę jeszcze trzykrotnie. W 1995 roku juniorzy starsi Siarki zajęli 4 miejsce ulegając w meczu o 3 miejsce GieKSie Katowice (w pierwszym meczu 0:2, w drugim 3:2). Wówczas w naszym składzie występowali m.in. tacy piłkarze, jak Krzemiński, Kuranty, Janowski czy Kukiełka. Cztery lata później ten wynik udało się poprawić. Po pokonaniu Zawiszy Bydgoszcz 2:0 u siebie i porażki 1:3 na wyjeździe, podopieczni Marka Dąbrowskiego wywalczyli brązowy medal, lepszy w Polsce był tylko Gwarek Zabrze i ŁKS Łódź, a trener Dąbrowski w przytoczonym turnieju mógł korzystać z usług m.in. Lipeckiego, Papierza, czy Gielarka. ŁKS okazał się generalnie pogromcą marzeń młodych chłopców z Siarki w tamtym okresie, gdyż w tym samym roku juniorzy młodsi (U-17) ulegli w finale Mistrzostw Polski właśnie Rycerzom Wiosny. Mimo wszystko rok 1999 był jednym z najbardziej obfitych pod względem piłkarskim w Tarnobrzegu, gdyż juniorzy młodsi wywalczyli srebrny medal na mistrzostwach, juniorzy starsi brązowy, a pierwsza drużyna awansowała na drugi poziom rozgrywkowy w kraju pod wodzą Jacka Zielińskiego, o którym zresztą będzie sporo w meritum tekstu.

POCZĄTKI SUKCESU

W piłce od zawsze bardzo ważnym elementem jest ciągłość działania i ten turniej to jeden z przykładów na potwierdzenie tej tezy. Trener juniorów starszych Siarki – Bogusław Lipczyński (będący na powyższym zdjęciu) pełnił swą funkcję od 1973 roku. Pierwsze etapy turnieju odbywały się oczywiście w okręgu regionalnym. I już wtedy było widać, że trener Lipczyński – jak to mawia klasyk – stworzył potwora. Choć oczywiście na szczeblu województwa tarnobrzeskiego grały drużyny np. z Zaklikowa, Nowej Dęby, Rudnika, czy Mokrzyszowa to i tak wyniki muszą wywoływać podziw. W 26 spotkaniach juniorzy zgromadzili 47 punktów, a pamiętajmy że wówczas obowiązywał jeszcze przepis o 2 oczkach za zwycięstwo. Jednak nie to najbardziej rzuca na kolana. Spójrzmy na bilans bramkowy – 148:14. I nie, nie ma tu literówki. Średnio 5,70 zdobytych bramek na mecz.

Oczywiście trzeba patrzeć też na to przez pryzmat dwóch zwycięstw po 10:0 z Sanną Zaklików, czy 10:0 z Pogonią Staszów. Jednak 6:0 u siebie w derbach ze Stalą Stalowa Wola (2x Osmola, 2x Boy, Stalmerek, Zieliński), czy 7:1 ze Stalą Gorzyce (3x Stelmach, Bielański, Buczek, Osmola, Bałata) już musi budzić respekt. Nie ma więc żadnego przypadku w zdemolowaniu rówieśników z województwa. Najskuteczniejszymi graczami w ówczesnej kadrze byli Stelmach, Zieliński, Boy, czy Osmola. Warto odnotować to, co widoczne jest na zdjęciu. Było to pierwsze w historii piłki juniorskiej w Tarnobrzegu zwycięstwo w klasie wojewódzkiej i to jeszcze w takim stylu. W ówczesnym podziale administracyjnym w kraju województw było 49, więc co dalej ? O tym w kolejnym fragmencie.

CUD W TARNOBRZEGU

Kolejny etap zapowiadał się już trudniej, gdyż i pula drużyn zawężała się do tych najlepszych. W kolejnej podgrupie mierzyliśmy się ze zwycięzcą w województwie radomskim, zwycięzcą z województwa bialskopodlaskiego, a także zwycięzcą z województwa kieleckiego. Klubem, który zdominował konkurencję w województwie radomskim był RKS Radomiak. Z zielono-białymi mierzyliśmy się u siebie i mecz ten zakończył się pewnym zwycięstwem 5:1. Zaskakujące było zakończenie kolejnego meczu. Zwycięzca w regionie bialskopodlaskim nie przyjechał do Tarnobrzega i podopieczni Bogusława Lipczyńskiego otrzymali z tej okazji walkower, więc awans do ćwierćfinału był już na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko wygrać mecz wyjazdowy ze Starem Starachowice, który zwyciężył w rozgrywkach w województwie kieleckim. I tak też się stało, nasi młodzi piłkarze nie ulegli presji i z oddalonych o 90 kilometrów Starachowic przywieźli 4:0 zdobywając komplet punktów w 3 meczach tracąc przy tym tylko 1 bramkę.

Do czego odnosi się „Cud w Tarnobrzegu” ? Właśnie do tego, o czym za chwilę napiszę. Kolejnym rywalem był mistrz podgrupy lubelskiej – Stal Kraśnik. Był to już niemalże finisz drogi do finału Mistrzostw Polski Juniorów, jednak niebiesko-żółci byli bardzo niewygodnym i ciężkim do przejścia rywalem. O tym tarnobrzescy piłkarze przekonali się już w pierwszym meczu w Kraśniku. Był to istny blamaż, Siarkowcy przegrali aż 1:4 i wielu kibiców, osób związanych z klubem mogło patrzeć na kwestię awansu dość sceptycznie. Jedyną bramkę strzelił Osmola. Potem jednak nadszedł istny cud w naszym mieście. Jeden z największych comebacków naszej drużyny w dowolnej kategorii wiekowej w historii klubu, choć nieszczególnie się na to zanosiło. Do 68 minuty meczu było tylko 1:0 i Stal już prawie obiema nogami była w turnieju finałowym. Nagle nadzieje kibiców i piłkarzy Siarki odżyły. Bramkę zdobył niezawodny Edward Tyburski, jeden z najwybitniejszych piłkarzy wychowanych w Tarnobrzegu. W odstępie kilku minut było już 4:0. Najpierw bramka z dystansu Osmoli, a „kropkę nad i” postawił Dariusz Boy. Wystarczyło 7 minut i goście z Kraśnika byli już na kolanach. W ostatnim kwadransie wynik się nie zmienił. Siarka 4, Stal Kraśnik 0. Historyczny sukces był już blisko.

ZA CIOSEM

Została już ostatnia prosta. Półfinały podzielono na dwie grupy. Pierwsza swoje mecze rozgrywała w Łodzi. Uczestniczyli w niej juniorzy Śląska, Zawiszy Bydgoszcz, Wisły Kraków i ŁKS-u. O dziwo to gospodarze spisali się najgorzej i dość szybko pożegnali się z turniejem. 3 miejsce zajęli młodzieżowcy Wisły Kraków (rekordziści pod względem wygranych w historii MP Juniorów), a zwycięzcą półfinału w pierwszej podgrupie zostali juniorzy starsi Śląska Wrocław, którzy do finału przystąpili drugi raz – wcześniej w 1977 roku, przegrali z Polonią Warszawa. Podgrupa, która nas interesuje nieco bardziej swoje mecze rozgrywała w Poznaniu z miejscową Wartą, Mazovią Ciechanów, Unią Oświęcim i oczywiście Siarką. Pierwszy mecz graliśmy z gospodarzami i głównemu faworytowi dość mocno skomplikowaliśmy plany co do awansu. Na terenie przeciwnika zwyciężyliśmy 2:0, a tuż za rogiem czekała na nas Unia z Oświęcimia, która na tym etapie co my również nie znalazła się przypadkowo. Tutaj już było nieco trudniej. Zremisowaliśmy bramkowo, 2:2, a Warta z Mazovią zwyciężyła, więc kwestia awansu miała rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce. Na szczęście w ostatniej serii gier bez większych problemów juniorzy poradzili sobie z Mazovią i awansowali do wielkiego finału ze Śląskiem. Tak prezentowała się klasyfikacja strzelców w naszej drużynie:

WIELKI FINAŁ 

Takiego rozstrzygnięcia nie mogli sobie wyobrazić może i najwięksi optymiści w Tarnobrzegu, a mimo to stało się coś, co na początku sezonu pozostawało jedynie w sferze marzeń. Nasi juniorzy starsi mogli wystąpić na Stadionie Śląskim w Chorzowie, na którym jeszcze 2 miesiące wcześniej wygrywała reprezentacja Polski z Holandią po bramce Bońka i Mazura, który wcześniej gościł największych potentatów na świecie w futbolu reprezentacyjnym. Postawienie stopy na takim stadionie nie w roli turysty, a piłkarza dla większości z tych chłopców mogło być apogeum kariery, która na dobrą sprawę dopiero się zaczynała i dla większości z nich niestety tak też się stało. Tak prezentuje się skład, który wywalczył awans do finału:

8 lipca 1979 rok to data dość znacząca dla historii naszego klubu. Chyba niespecjalnie muszę znów wyjaśniać dlaczego. Na papierze to Wojskowi byli zdecydowanym faworytem. I niestety w ten sposób mecz się ułożył. Śląsk z m.in. Tarasiewiczem w składzie wygrał 2:1 po bramce Pękali i Leśniarka. Dla naszej drużyny gola zdobył niezawodny w mistrzostwach Osmola. Jak wspominał relacjonujący to spotkanie Edward Mikusiński, Śląsk był drużyną lepszą i nie pozostawił obiektywnemu widzowi złudzeń, do kogo powinien trafić puchar. Mimo to, każdy mógł być dumny z tego wyniku, który był zdecydowanie ponad stan.

PÓŹNIEJSZE LOSY

Spójrzmy jeszcze raz na skład juniorów Siarki w tamtym okresie i odpowiedzmy sobie na pytanie, ilu piłkarzy na dobrą sprawę zaistniało w piłce w kolejnych latach, albo generalnie – ile nazwisk znamy. Oczywiście najpopularniejszym głównie też przez swoją trenerską karierę jest jeden z najwybitniejszych wychowanków Siarki – Jacek Zieliński, którego zna każdy kibic naszej drużyny. O nim jednak ostatnio było dość sporo w tekście przed meczem pucharowym ze Stalą Stalowa Wola, czy jeszcze wcześniej w tekście o wychowankach, więc nad jego późniejszymi poczynaniami nie będę się znów rozpisywał. A reszta nazwisk ? Jak czytamy na wikipedii Jacek Zieliński, Jacek Paź i Janusz Osmola rozpoczęli studia. O drugim jako piłkarzu nigdzie nie znalazłem wzmianek, zaś na temat Osmoli można znaleźć artykuły, według których reprezentował on barwy drugoligowej Olimpii Elbląg, więc w jego przypadku kariera jeszcze się może wybronić. To samo można powiedzieć o Tyburskim, który jest legendą zarówno Siarki, jak i Stali Mielec, a dość sporo o jego karierze można przeczytać w tekście o najlepszych wychowankach klubu, w którym plasuje się dość wysoko. Po wicemistrzostwie opcję mielecką wybrał również Janusz Stelmach, który 2 lata później w składzie z Wdowczykiem, czy Dziekanowskim wywalczył srebrny medal na Mistrzostwach Europy U-18 w RFN. W najwyższej lidze w Polsce zagrał w barwach Stali Mielec 4 razy. W rozwoju mocno przeszkodziła mu kontuzja – zerwanie więzadeł krzyżowych. Po czasie Stelmach wyznał, że chciał zbyt szybko, zbyt wcześnie wrócić na boisko zamiast doleczyć uraz do końca, co przeszkodziło mu w robieniu kolejnych postępów w karierze. Ostatnim piłkarzem, o którym wypada jeszcze coś napisać jest Andrzej Rutyna, ale tutaj również zatrzymamy się jedynie na futbolu juniorskim. Grał on w młodzieżówce reprezentacji Polski, ale jedynie w różnego typu meczach towarzyskich, jak np. z Espanyolem. Zdobył w nim zresztą zwycięską bramkę. O późniejszych losach kariery ciężko coś znaleźć.

Wpływ na losy tych piłkarzy być może miały też wydarzenia z pierwszą drużyną Siarki, bo rok 1979 nie dla wszystkich w Tarnobrzegu był taki szczęśliwy. W zasadzie to tylko juniorzy sprawili, że na sezon można było patrzeć choć kątem oka pozytywnie. Zresztą tytułowe zdjęcie z podpisem „Młodzi dają przykład” nie jest przypadkowe. Siarka w sezonie 1978/79 spadła z 2 do 3 ligi. Na zaplecze wróciła dopiero 10 lat później. Być może ten aspekt był jednym z wielu, który zadecydował o tym, że na dobrą sprawę garstka piłkarzy z ówczesnego składu juniorów rozwinęła swoją karierę w Tarnobrzegu, czy gdziekolwiek indziej. A być może jest to też wynik przeskoku pomiędzy futbolem juniorskim, a seniorskim. Mamy całą masę przykładów piłkarzy, którzy wszystkie swoje kategorie wiekowe roznosili w pył, a później rozczarowali. Jednak rozstrzygnięcie tego, co zadecydowało o późniejszej przygodzie tych graczy pozostawię już Wam.

 

Mateusz Pitra