Bezbramkowo z Jastrzębiem.
Wczoraj nasi piłkarze podejmowali na własnym obiekcie spadkowicza z Fortuna 1 ligi – GKS Jastrzębie. Celem była rehabilitacja przed własną publicznością po blamażu w Krakowie na Suchych Stawach, a także po wcześniejszej porażce przy AN2 z Wisłą Puławy. Nie będę kłamać – nie był to mecz pełen wielkiej jakości piłkarskiej, czy wielu sytuacji z obu stron. Ale poniżej możecie przeczytać, jak to mniej więcej wyglądało.
To Siarkowcy na początku spotkania wyglądali lepiej, jednak kreowanie dobrych okazji nie było proste. Najpierw próbowaliśmy gości zaskoczyć stałym fragmentem gry, później Cichocki napędził atak odbierając piłkę na połowie rywala, jednak podanie znajdującego się już w polu karnym Adamka było niedokładne. Okazję po rożnym miał też Stefanik. To jednak zmobilizowało GKS do ataków, które głównie odbywało się ich prawym sektorem boiska. Raz musiał się nieco wykazać Pietryga, później bardzo dobrej – chyba najlepszej okazji w tym meczu – nie wykorzystał napastnik gości. Później znów zagrozili Siarkowcy. Po raz kolejny Adamek ze skraju pola karnego dogrywał piłkę, tym razem do Bałdygi, który niestety źle przyjął futbolówkę. Gdyby ta sztuka mu się udała, stanąłby w wyśmienitej sytuacji na zdobycie bramki. Po rzucie rożnym znów zakotłowało się w polu karnym gości. Piłkę zgrał w polu karne Adamek, jednak Bałdyga w dogodnej sytuacji uderzył w bramkarza. Spróbował dobić Józefiak, lecz jemu ta próba też się nie udała. To była chyba najlepsza okazja w tym meczu dla naszej drużyny. Niestety, Bałdyga mógł stać się bohaterem, a kilka chwil później stał się antybohaterem tego meczu. Za rzekomy atak na bramkarza Drazika otrzymał drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę. Choć biorąc pod uwagę pomeczowe powtórki, jest to spora kontrowersja. W ten sposób zakończyła się pierwsza połowa.
Na drugą połowę na plac gry wprowadzony został Zawiślak i Kwaśniewski za Mroza i Sulkowskiego. I ten pierwszy mógł mieć udział przy bramce kilka chwil po wznowieniu gry. Uruchomił prawym skrzydłem Adamka, jednak napastnik nie zdołał wypracować sobie dobrej sytuacji do strzału, a jego sprytna podcinka do kolegi z drużyny została przeczytana przez defensorów Jastrzębia. Goście coraz częściej znajdowali się na naszej połowie, próbowali skorzystać z gry w przewadze. Jednakże ich przewaga liczebna też zbyt długo nie potrwała. W 65 minucie bardzo brzydko w walce o górną piłkę łokciem zaatakowany został Zawiślak. Też dziwnie zachował się arbiter. Najpierw sprawiał wrażenie, jakby w ogóle całego zajścia nie zauważył, ewidentne przewinienie odgwizdał po chwili zastanowienia, a ukraińskiemu defensorowi najpierw pokazał żółtą kartkę, by po chwili dać mu drugą i wyrzucić z boiska. Na szczęście ostatecznie od około 65 minuty stan liczebny obu ekip był równy. To niestety nie wpłynęło zbytnio na kreowanie sytuacji. Obie ekipy grały dość zachowawczo. Siarkowcy nie chcieli trzeciej z rzędu porażki, a goście byli chyba dość zadowoleni z remisu.
SKŁAD: Pietryga – Józefiak, Stefanik, Bierzało – Cichocki, Tyl (Hrnciar), Kaliniec, Sulkowski (Kwaśniewski) – Mróz (Zawiślak), Adamek (Rogala), Bałdyga.