Arkadiusz Gajewski: „Od pierwszego dnia czuję się tu bardzo dobrze”
Zapraszamy na krótką rozmowę z naszym nowym napastnikiem Arkadiuszem Gajewskim.
Mało kto z tarnobrzeskich kibiców pewnie pamięta, ale to twoje drugie podejście do Siarki. Dlaczego nie zostałeś piłkarzem Siarki kilka lat wcześniej?
Wtedy byłem młodzieżowcem, nie byłem jeszcze w pełni ukształtowanym zawodnikiem, w pełni dojrzałym. Kończyłem wówczas przygodę z Zawiszą Bydgoszcz, szukałem klubu, pojawiła się szansa pokazania się w Siarce. Byłem wtedy jednak zupełnie na innym poziomie piłkarskim niż teraz. Ówczesny trener Siarki Włodzimierz Gąsior mnie wówczas nie widział w składzie, pojechałem więc szukać szczęścia gdzie indziej.
No i znalazłeś inny klub drugoligowy. W Puszczy Niepołomice spędziłeś rok i zetknąłeś się z byłym szkoleniowcem Siarki Tomaszem Tułaczem.
Trafiłem do Puszczy, akurat to był dobry czas tego klubu, zrobiliśmy awans do pierwszej ligi z moim skromnym udziałem. Mimo, że po roku opuściłem Niepołomice dobrze wspominam ten okres i współprace z Tomaszem Tułaczem. To specyficzny trener, słynie z twardej ręki, nie wszystkim się to podoba, ale dla mnie to jeden z najlepszych trenerów jakich spotkałem w swojej przygodzie. Bardzo się dużo nauczyłem, pokazał mi jak można trenować na bardzo wysokim poziomie, bardzo mnie pilnował, był rygorystyczny, ale pracowało mi się z nim świetnie i do dzisiaj mu jestem bardzo wdzięczny. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś trafie pod jego skrzydła.
Zetknięcie z drugą ligą wcale jednak nie było dla ciebie takie proste.
To prawda, nie udało mi się strzelić gola, grałem głownie jako rezerwowy i zmiennik. Puszcza awansowała do pierwszej ligi, a ja znalazłem klub w trzeciej. Poszedłem do Sokoła Ostróda. Tam wreszcie był pierwszy skład i bramki. Na tyle nieźle się prezentowałem, że nawet pojawiło się zapytanie z Wigier Suwałki. W Ostródzie czułem, że na mnie stawiają, co też jest dla napastnika ważne. Zupełnie inaczej gra się od pierwszej minuty, a inaczej gdy się pojawiasz na boisku w końcówce. Już w jednej z pierwszych kolejek przeciwko Olimpii Zambrów strzeliłem bramkę i potem grało mi się już bardzo dobrze.
W takim razie dlaczego tylko rok grałeś w Sokole?
Miałem zatarg z kibicami. Odezwałem się wtedy kiedy nie powinienem, ale byłem młody i głupi, z biegiem czasu zrozumiałem że źle się wówczas zachowałem. Pojawił się w Sole trener Kotas, chciał żebym został, ale wiedział też, że kibice nie wyobrażają sobie bym nadal grał w tym klubie. Musiałem więc szukać klubu, jeździłem po Polsce, długo nie mogłem nic znaleźć. Trenowałem w Tomaszowie Mazowieckim, ale tam tydzień przed ligą wycofał się sponsor, a ja w końcu tuż przed startem rozgrywek wylądowałem w Ruchu Wysokie Mazowieckie. Zagrałem pełen sezon, strzeliłem 13 goli. Już po sześciu kolejkach otrzymałem sygnał z walczącej o powrót do drugiej ligi Legionovii, że chcą mnie u siebie. Propozycja była cały czas aktualna i po sezonie trafiłem do Legionovii, która właśnie świętowała awans do drugiej ligi. Mi to pasowało, bo dziewczyna pracuje w Warszawie, mamy tam mieszkanie, była możliwość wspólnego zamieszkania.
Te pół roku w Legionowie to nie był twój najlepszy okres.
No co tu dużo mówić, było to stracone pół roku. Grałem mało, praktycznie nie dostałem większych szans. Miałem wrażenie, że bardziej niż trener Sasal, chciał mnie w drużynie prezes Kopka, którego zresztą już nie ma w tym klubie. Nie chce jednak się tłumaczyć, że to trener był zły i że się na mnie uwziął, tym bardziej, że było ich jesienią aż trzech. Faktem jest, że grałem mało, wchodziłem na boisko w końcówkach, gdzie zazwyczaj goniliśmy wynik. Nie udało się strzelić gola. Zagrałem niby siedemnaście spotkań, ale minut nie uzbierałem zbyt wiele.
Pewnie na zdecydowanie więcej liczysz w Tarnobrzegu ?
Oczywiście. Chciałbym wywalczyć sobie miejsce w składzie i z chłopakami powalczyć jeszcze o awans. Przeżyłem jeden w Puszczy i wiem jakie to fajne uczucie. Mam nadzieje, że dobrze wybrałem, od pierwszego dnia czuje się tu bardzo dobrze, złapałem kontakt z chłopakami.
Jakim piłkarzem jest Arkadiusz Gajewski? Sądząc po twoich parametrach fizycznych możemy się spodziewać podobnego typu zawodnika co Krzysztof Ropski?
Jestem typowym graczem pola karnego, podobnie jak Ropski żyję z wrzutek i podań kolegów. Jak grałem w Ruchu wszystkie bramki strzeliłem z „szesnastki”. Oglądałem skróty meczów jesiennych Siarki, widziałem jak fajne piłki dostawał Ropski, w wielu sytuacjach wystarczało dostawić głowę. Mam nadzieje, że będę miał tyle samo dobrych piłek, a wtedy będą i gole mojego autorstwa.