shopping-bag 0
Ilość : 0
Razem : 0,00 
Zobacz koszyk Zamówienie

Klęska w Radomiu

Wysoką przegraną 0:5 zakończył się wyjazd piłkarzy Siarki do Radomia. Miejscowy Radomiak tym zwycięstwem zapewnił sobie powrót po kilkunastu latach na zaplecze Ekstraklasy. Siarka wciąż ma szansę na utrzymanie. Muszą być jednak spełnione dwa warunki: Siarka musi wygrać w ostatniej kolejce ze Skrą, Olimpia Elbląg nie może wygrać w Toruniu z Elaną. 

Nasz zespół w Radomiu pierwszego gola stracił w 21 minucie. Gospodarze przeprowadzili szybką akcję lewą stroną, do płaskiej centry dopadł Makowski i pewnym strzałem przy słupku pokonał Zocha. Siarka mogła wyrównać po pół godzinie gry. Dobre podanie od Radulj dostał Sitek, zamarkował uderzenie prawą nogą, uderzył lewą ale piłka zatrzymała się na obrońcy Radomiaka. Sitek raz jeszcze niepokoił bramkarza Radomiaka pięć minut później, jego strzał obronił jednak golkiper miejscowych. Te kilka minut dobrej gry Siarki dawało nadzieje na powalczenie o punkty w Radomiu. Końcówka pierwszej połowy jednak znów należała do miejscowych i dwukrotnie Zoch musiał ratować nasz zespół przed stratą gola – bramkarz Siarki zaimponował zwłaszcza przy obronie strzału Leandro w 45 minucie. Już osiem minut po przerwie Radomiak prowadził dwoma bramkami. Nieudaną pułapkę ofsajdową naszego zespołu wykorzystał Makowski, który potężnym strzałem w długi róg nie dał szans Zochowi. Chwilę później sędzia nie uznał gola strzelonego przez Janeczko (faul Ropskiego na bramkarzu). Sytuację znowu miał Sitek, ale kolejny raz jego uderzenie zablokował obrońca Radomiaka. W 68 minucie miała miejsce kolejna dynamiczna akcja dobrze grającego Mikity. Skrzydłowy Radomiaka zagrał piłkę przed bramkę Siarki, gdzie nieszczęśliwie interweniował Wawrylak, który wpakował piłkę do swojej bramki. W końcowej fazie spotkania Radomiak grał już bardzo spokojnie. Na trybunach kibice świętowali awans do pierwszej ligi. Siarka mogła strzelić honorowego gola za sprawą Radulj, ale jego strzał kapitalnie obronił bramkarz miejscowych. W końcówce dobili Siarkę Rolinc i Mikita, który wynik meczu ustalił tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego.

 

Foto: Joanna Gołąbek (Echo Dnia)